Emocjonalna podróż po pustyni
Trudno w kilku zdaniach wyrazić czym jest . Dawno bowiem nie widziałem gry która wydaje się tak abstrakcyjna w swoich założeniach, a jednocześnie tak pociągająca. Szykuje się prawdziwa perełka, którą miałem okazję zobaczyć w Kolonii.
Trudno w kilku zdaniach wyrazić czym jest . Dawno bowiem nie widziałem gry która wydaje się tak abstrakcyjna w swoich założeniach, a jednocześnie tak pociągająca. Szykuje się prawdziwa perełka, którą miałem okazję zobaczyć w Kolonii.
Prezentacja prowadzona przez Jenovę Chena – założyciela studia thatgamecompany – różniła się o wszystkich, jakie miałem okazję widzieć w ostatnich dniach. Kto bowiem zanim pokaże swoją grę opowiada emocjach, jakich w elektronicznej rozrywce poszukują gracze, o podróżach w kosmos i tym, jak mocno jesteśmy uwięzieni w naszej rzeczywistości, w pełni kontrolowanej przez technologie?
Głównym założeniem jest pokazać nam, jak niewielkim trybikiem w dzisiejszym świecie jesteśmy. Grając w produkcję thatgamecompany mamy czuć się mali wobecz otaczającej nas pustynii i wszystkiego wokół nas. W zasadzie trudno nawet napisać co jest osią rozgrywki w . Biegamy bowiem po pustyni postacią przypominającą człowieka, ale nim nie będącą, co podkreślał Chen podczas prezentacji. Naszym zadaniem jest dotarcie do majaczącej na horyzoncie góry. Ludek może „surfować” po piasku, a także zbierać... kawałki materiału. Oczywiście, wiem jak dziwnie to brzmi. Jednak gdy dorwiemy takie szmatki, mogą one ułożyć się w bujany wiatrem most, po którym przejdziemy na drugą stronę. Chen obiecywał też lokacje odmienne od pustynnego bezkresu – ruiny i podziemia, a także sekrety, których odkrywanie pozwoli nam poznać historię tego zakręconego świata.
The Journey posiada również tryb online, jednak póki co autorzy niewiele o nim powiedzieli. W zasadzie grając sami cały czas jesteśmy w owym trybie, bo na swojej drodze w każdej chwili możemy spotkać postać kontrolowaną przez innego gracza. Nie musimy z nim współpracować. Każdy może pójść swoją drogą i w pojedynkę dążyć do wspomnianej góry, jednak autorzy liczą, że samotność jaka doskwierać będzie nam w pustynnym świecie sprawi, że pomiędzy graczami nawiąże się specyficzna więź. Zupełnie inna od tej, jaką czujemy grając z kimś w standardowe gry online. Poza tym tutaj nie będzie żadnego chatu ani dialogów, zatem siłą rzeczy spotkanie z nieznajomym w tej bajkowej krainie będzie miało swój ładunek emocjonalny.
Jeśli chodzi o kwestie czysto techniczne, to nie zapewni nam niestety masy dobrej zabawy. Chen przewiduje, że grę można skończyć w około 3 godziny, jednak jeśli zdecydujemy się na odkrycie wszystkich sekretów i wyciągnięcie z gry wszystkich trofeów, czas ten może nieco się wydłużyć. Na koniec dodam, że w ruchu gra prezentuje się jeszcze piękniej i bardziej plastycznie niż na zdjęciach i osobiście zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Ciekawi mnie jak wielu graczy będzie miało podobne odczucia. Bo nie da się ukryć, że The Journey to gra cholernie specyficzna i nie dla każdego. Nie często udaje się łączyć artystyczne zacięcie z relaksującą i sprawiającą frajdę rozgrywką. Zanosi się na to, że najnowsza gra thatgamecompany właśnie taka będzie. Zatem jeśli podobał ci się Flower, na The Journey powinieneś czekać z niekłamaną niecierpliwością.