Prezes Take-Two bardzo dobrze zarabia na GTA Online. Premie Straussa Zelnicka uzależnione od mikrotransakcji
Grand Theft Auto V - głównie dzięki swojemu segmentowi multiplayer - zyskał swego rodzaju nieśmiertelność. Twórcy dalej otrzymują tantiemy, które definiuje to, jak dużo pieniędzy generuje leciwa gra. I z jednej strony może się to wydawać dla wielu irytujące, ale z drugiej... Jeśli stworzyło się tak kapitalny hit, to nie powinno być nic złego w tym, aby wyciągać z nieco konkretne wynagrodzenie.
Ostatnio Strauss Zelnick podpisał przedłużenie umowy, która sprawia, iż pozostanie na stanowisku CEO Take-Two przynajmniej do 2029 roku. Co bardzo ciekawe - a dla wielu pewnie nawet kontrowersyjne - wysokość jego premii uzależniona jest od tego, jak duże przychody wygenerują mikropłatności w grach studia. Jeśli przekroczą one określony próg, prezes zarobi miliony dolarów w postaci premii giełdowych. Warto tu odnotować, że mając w swoim pudełku takie marki jak Gran Theft Auto czy NBA 2K, nie trzeba się chyba o to martwić.
Niemniej, pojawiły się spore obawy, iż coraz większe uzależnianie pewnej części zarobków od tego elementu może sprawić, że odgórnie będzie kładziony coraz większy nacisk, by te obejmowały jak największą część zawartości w grach. Mówimy tu przecież o nakłanianiu graczy do kupowania zawartości dodatkowej, przedmiotów w grze i wirtualnej waluty. Jakby tego było mało, pojawiła się także wzmianka o NFT.