Bethesda powinna uniknąć tego błędu przy tworzeniu Fallout 5 

Poprzednia część serii Fallout 4 zadebiutowała w 2015 roku i była chwalona za rozwinięcie formuły otwartego świata i mechaniki rozgrywki. Spotkała się również z falą krytyki odnośnie wszechobecnych bugów. Niektórych graczy raził za to zaniedbany i ubogi stan większości lokacji w Commonwealth - obszarze będącym głównym miejscem akcji gry. To dziwne, że po ponad 200 latach od wielkiej wojny świat gry był nadal w tak złym stanie w porównaniu z innymi miejscami z uniwersum Fallout.

Fallout 5 ma szansę poprawić ten aspekt i uczynić świat gry bardziej spójnym i wiarygodnym. Nowa odsłona powinna uniknąć jednego błędu - nierównomiernego rozwoju społeczeństwa i technologii w różnych regionach świata. W uniwersum Fallout niektóre obszary kraju odbudowały się szybciej i lepiej niż inne po zniszczeniach wojennych. Na przykład Nowa Kalifornia - region będący miejscem akcji pierwszych dwóch części serii - ustanowiła funkcjonujący rząd i rozwiniętą gospodarkę opartą na rolnictwie i przemyśle. Natomiast Commonwealth - region będący odpowiednikiem Bostonu - był nadal pełen gruzów i ruin, a jedynym znakiem postępu technologicznego były moralnie wątpliwe eksperymenty Instytutu.

Fallout 5 powinien zadbać o to, aby osady i miasta odzwierciedlały upływ czasu i stopień odbudowy społeczeństwa. Trzeba uniknąć efektu, jakby próbowano odbudować cywilizację od zera, jak to często bywało w pustkowiach Commonwealth. Osady powinny pozwalać graczom na przyczynianie się do już trwającego wzrostu i rozwoju regionu, w którym Fallout 5 będzie się rozgrywać. Przypomnijmy, że Fallout 5 zostało oficjalnie potwierdzone, ale gra nie jest jeszcze nawet w początkowym etapie produkcji.