Barbie - recenzja filmu. Zaskakująco zabawna, prawdziwa i przyjemna historia
Gdy dostałem od Rogera prośbę o wybranie się do kina na pokaz Barbie, nie do końca wiedziałem, co mam o tym filmie myśleć. Jestem wielkim fanem Margot Robbie, szczególnie jej wyglądu, więc był to dla mnie jeden z niewielu, jak wówczas uważałem, pozytywnych aspektów całej wyprawy. Po pierwszych 15 minutach seansu byłem przekonany, że się nie pomyliłem i przez kolejne dwie godziny będę odliczać tylko czas do napisów końców, ale nagle... stało się coś niebywałego.
Film Barbie jest moim największym, filmowym zaskoczeniem tego roku i to w jak najbardziej pozytywnym sensie. Chociaż początek stworzono głównie po to, by zapoznać widza z historią lalek żyjących wśród ludzi, a potem udowodnić, że Barbieland jest przepiękny, bajkowy i niesamowicie harmonijny, poukładany według z góry narzuconych wzorców, to potem akcja tylko się rozkręca. Czarująca Margot Robbie dla wielu nie będzie "typowym" ideałem kobiecego piękna, ale niewątpliwie pasuje do roli Barbie i znakomicie odgrywa swoją rolę, pozostając w tym wszystkim niezwykle autentyczna. Ryan Gosling z kolei, pomijając jego znakomitą sylwetkę, dobrze dopełnia całą kompozycję, ale jeszcze lepsze okazują się postacie drugoplanowe, jak choćby "dziwna Barbie" grana przez przebojową Kate McKinnon. Greta Gerwig odrobiła pracę domową i wyprodukowała materiał, który porusza szereg istotnych aspektów socjologicznych, społecznych i psychologicznych, zaczepiając przy tym worek stereotypów i mieszając je z kulturowymi odniesieniami, implementując nawet ikoniczne, uznane sceny z największych filmów wszech czasów.
Barbie zaskakuje przede wszystkim swoim przekazem, bo historia na pozór nie wydaje się tak interesująca
Oto bowiem Barbie, wstając każdego ranka szczęśliwa i uśmiechnięta, przepełniona jest radością i miłością do wszystkich napotkanych osób. Barbieland dosłownie promienieje różem i brakiem problemów. Artystycznie jest kapitalnie skonstruowany, a charakteryzacja robi wielkie wrażenie. Tu wszystko jest na swoim miejscu, a twórcy starali się zachować wszelkie istotne odniesienia do świata lalek Barbie. Całą te utopijną harmonię burzy jednak dziwna, świdrująca myśl zrodzona w głowie Barbie - tej głównej, granej przez Margot Robbie, typowo stereotypowej, przeciętnej, klasycznej, jednej z wielu Barbie występujących w tym filmie. Kiedy Barbie odejdzie? Przenikające przekonania o zbliżającej się śmierci sprawiają, że kolorowy i piękny świat Barbieland zaczyna przybierać nieco szarych kolorów, aż wreszcie sama Barbie orientuje się, że nie potrafi już chodzić w szpilkach na palcach, nie jest też tak piękna jak zwykle (rany boskie, cellulit!), a dodatkowo coś w całym tym otoczeniu nie działa już tak, jak powinno. Za namową pozostałych Barbie postanawia odnaleźć "dziwną Barbie" i zapytać ją o radę - niczym wyroczni z Matrixa. Motyw z dzieła braci Wachowskich został tu zresztą wspaniale wkomponowany.
Okazuje się, że Barbie dopadła ogromna niepewność z którą nie potrafi sobie poradzić i musi w tym celu odwiedzić świat prawdziwych ludzi. Odnaleźć dziecko, które chcę się bawić Barbie, a następnie odwrócić losy świata. Tu dopiero dopada ją prawdziwy kryzys egzystencjalny. Po drodze wszystko nie idzie tak, jak powinno, a kłopoty zaczynają się już na starcie, gdy z samochodu Barbie wyskakuje Ken, żądny przygód, ale też wiecznie zakochany w głównej bohaterce. Ta niesamowita para zaczyna przez różowe okulary oceniać współczesny świat, serwując dziesiątki asów z rękawa, rozbawiając widza trafnie wkomponowanymi analogiami. Film porusza szereg ważnych i nieco pomijanych tematów dotyczących moralności, empatii, uczuć, ale też miłości i to nie tylko w odniesieniu do drugiego człowieka, co właśnie przedmiotów. Ponadto zgrabnie wplata odniesienia do wielkich filmów, a w sposób absolutnie doskonały naśmiewa się z korporacji Mattel, która jest największym producentem zabawek na świecie. No i podkreśla znaczenie bohaterów drugoplanowych, świetnie też podkreślając działanie wielkich przedsiębiorstw i często nietrafionych decyzji.
Stereotypy wywlekane są przez Gretę Gerwig na każdym kroku, ale potem z niezwykłą precyzją kasowane i przykrywane sytuacyjnym żartem. Nie brakuje też odniesień do seksualności, motywów typowej męskości czy niewątpliwej, kobiecej wielkości. Chociaż film w pewien sposób gloryfikuje kobiecość, to przedstawia to w zaskakująco wysublimowany sposób, dotykając po drodze szereg nieprzyjemnych przekonań krążących wokół płci pięknej. Jestem pod wrażeniem, jak reżyserka dobrze wychodzi z tej trudnej walki, zgrabnie wplatając pompatyczne przemówienia, które zwracają uwagę na istotne w życiu człowieka wartości. Gdy Barbie poznaje na swojej drodze pewną niezwykle istotną, dla fabuły, postać, mamy początkowo wrażenie, że będzie to jedynie ktoś wkomponowany na siłę. Okazuje się jednak, że odgrywa wielką rolę, dając się poznać z tej ludzkiej i wspaniałej strony o której często zapominamy w dorosłości. O kapitalnej, dziecięcej beztrosce, pogoni za marzeniami, a przede wszystkim o tym, by pozostać sobą i mieć, tak zwyczajnie, własne zdanie.
Nie spodziewałem się, że recenzowany dzisiaj film zatytułowany Barbie sprawi, że wychodząc z kina będę jeszcze długo rozmyślać nad tym, co właśnie zobaczyłem. Jasne, obok całego worka istotnych wartości, film jest także komedią romantyczną wypełnioną dobrą muzyką, pięknymi strojami i zgrabnymi, a czasem wręcz ikonicznymi, układami tanecznymi. Bardzo dobrze się to ogląda. Nie licząc pierwszych 15 minut, nie mogłem oderwać wzroku od ekranu i autentycznie byłem ciekaw, co wydarzy się dalej. To nie jest typowa bajka dla dzieci, bo wiele tu dwuznacznie wypowiadanych kwestii z których potem rodzic musiałby się dziecku wytłumaczyć. To bardziej dojrzała komedia dla dorosłych, mająca w sobie mnóstwo elementów, które rodzą domysły, budzą skojarzenia i odnoszą się do czegoś, co jest nam dobrze znane "z lat młodości". Kapitalne podsumowuje męskie stereotypy, celnie je punktując, a przy tym robi to z takim humorem, że dosłownie trudno mi było powstrzymać nagłe wybuchy śmiechu. Dawno tak na seansie nie miałem, widownia niekiedy aż klaskała z radości. Jeżeli nie szukacie tutaj wybitnego kina, a chcecie się wyłącznie dobrze bawić, to Barbie jest doskonałym filmem, by wyskoczyć ze znajomymi i chłonąć to, co przygotowała Greta Gerwig. Duże ukłony także dla Sary Greenwood za wspaniałą scenografię, a także dla Jacqueline Durran za wszelkie kostiumy. Bardzo polecam i chyba sam pójdę zobaczyć jeszcze raz.