World War Z 2 miał być niczym The Last of Us. David Fincher cieszy się, że nie stworzył filmu
David Fincher zaczyna promować najnowszą produkcję platformy Netflix i podczas jednego z wywiadów został poruszony temat kontynuacji „World War Z”. Reżyser nie ukrywa, że chciał stworzyć projekt, który przypominał „The Last of Us”.
Świat Naughty Dog został przeniesiony na serial przez HBO i „The Last of Us” zostało docenione przez fanów oraz dziennikarzy. Możemy mieć pewność, że historię śledził także David Fincher, który wspomniał o serialu.
Reżyser promuje teraz „Zabójcę” („The Killer”), czyli najnowszą propozycję przygotowaną dla streamingowego giganta. Historia to połączenie kryminału, filmu akcji z dramatem – opowieść miała swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, a pod koniec października historia trafi do kin. Na 10 listopada zaplanowano premierę na platformie Netflix.
David Fincher rozmawiając z brytyjskim GQ został zapytany o kontynuację „World War Z” – opowieść miała przypominać „The Last of Us” i właśnie z tego powodu reżyser jest zadowolony, że nie stworzył filmu. Świat Naughty Dog najwidoczniej lepiej zaprezentował niektóre z elementów.
Cóż, to było trochę jak The Last of Us. Cieszę się, że nie zrobiliśmy tego, co zamierzaliśmy, ponieważ The Last of Us ma o wiele więcej miejsca na eksplorację tych samych rzeczy. W naszej sekwencji tytułowej zamierzaliśmy użyć małego pasożyta... [twórcy „The Last of Us” - przyp. red.] użyli go w swoim wspaniałym otwarciu z Dickiem Cavettem, w talk show w stylu Davida Frosta – powiedział David Fincher.
Szczerze mówiąc... szkoda. „World War Z” w kapitalny sposób pokazało świat opanowany przez bestie i chętnie zobaczyłbym kontynuację. To uniwersum powinno zostać znacząco rozbudowane.