Era wyłączności dobiega końca. Widać w tym sens biznesowy, ale wciąż opiera się jeden gracz na rynku
W świecie gier wideo następuje stopniowe odejście od wyłączności tytułów na poszczególne konsole, co okazuje się być rozsądnym posunięciem biznesowym.
Chociaż konsole nie znikną z rynku, a ekskluzywne tytuły nadal będą istnieć, rosnąca popularność gier i wielomiliardowych franczyz sprawia, że dostępność tych produktów staje się ważniejsza, niż platforma na, której debiutuje.
I wielkie firmy powoli zaczynają to rozumieć. Dawniej, sukces gry na konsolę PlayStation oznaczał zasięg 10-20 milionów graczy. Obecnie, w obliczu rosnących kosztów produkcji, firmy takie jak Sony muszą dążyć do tego, aby ich gry osiągały sukces na większą skalę, porównywalną z muzyką czy filmami, które mogą cieszyć się niemal nieograniczoną publicznością.
Przykładem takiego podejścia jest zapowiedź wydania gry „Lego Horizon Adventures”, należącej do de facto do Sony, na konsolę Nintendo Switch. To niezwykłe zjawisko, gdyż ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w 1998 roku z grą „Wipeout 64”. Wskazuje to na zmianę strategii i otwarcie się na nowe możliwości rynkowe. Zaczęło się od PC, zobaczymy, co pokaże przyszłość.
Jak na razie największy opór w portowaniu swoich tytułów stawia Nintendo. Pamiętajmy, że Japończycy są dość niestabilni jeśli chodzi o sukces konsol. Kiedy w jednej generacji sprzęt rozchodzi się jak ciepłe bułeczki, w kolejnej jest miażdżony przez konkurencję.
Możliwe, że w końcu Big N znalazł receptę na zwycięstwo, ale w tej branży wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie, zwłaszcza ostatnio, więc niczego nie można być w 100% pewnym. Jeśli więc Switch 2 okazałby się „niewypałem”, to może prędzej zobaczylibyśmy niektóre tytuły tego wydawcy (i producenta) na innych platformach.