Jak porażkę przekuć w sukces? Capcom wciąż zarabia pieniądze na czymś, co trudno uznać za dobry produkt
Capcom wie, jak przywracać do życia ukochane marki i jak na nich zarabiać wykorzystując nostalgię fanów. Nawet jeśli nie wszystko, co zapisało się w naszej pamięci, broni się po latach.
Street Fighter to jedna z ikonicznych marek, która wciąż jest rozwijana przez Capcom. W zeszłym roku ukazała się szósta główna odsłona, która została ciepło przyjęta i gracze po nią chętnie sięgali. Jednak tym razem to nie ją Capcom postanowił wyróżnić.
Zapoczątkowana w 1987 roku seria zapisała się na zawsze w historii gier wideo, lecz nie wszystko, co jest sygnowane tym tytułem, dało jej dobrą sławę. W latach 90. XX wieku, gdy zaczęła się moda na ekranizowanie gier wideo, także i Street Fighter doczekał się swojego filmu.
Wypuszczony do kin w 1994 Street Fighter opierał się na wydarzeniach z legendarnej, drugiej części serii, a w jego obsadzie znalazły się takie gwiazdy jak Jean-Claude Van Damme, Raul Julia czy Kylie Minogue. Chociaż film, na którego produkcję przeznaczono 35 milionów dolarów, nie został ciepło przyjęty ani przez krytyków, ani przez widzów, odniósł finansowy sukces, . Otóż zarobił na siebie ponad 99 milionów dolarów.
Na ostatnim spotkaniu z inwestorami Capcom ujawnił, że filmowy Street Fighter wciąż co roku dostarcza dziesiątki milionów jenów rocznie. Chociaż dokładnych liczb nie podano, jest to prawdopodobnie zasługa dostępności w serwisach VOD takich jak Amazon Prime, Google Play, Apple TV czy Rakuten, w których to zainteresowani mogą kupić lub wypożyczyć film. Ponadto kilka lat temu, produkcja trafiła na Blu Ray i doczekała się wydania w steelbooku, który wciąż można zakupić, np. w sklepie Amazon. Zatem nic dziwnego, że dzieło, które wyreżyserował Steven E. de Souza po latach wciąż przynosi Capcomowi niemały dochód.