Google ma patent na inteligentne zabawki dla dzieci, co jest dosyć przerażające

Jeżeli coś miałoby się uczyć moich zachowań i komunikować z urządzeniami w mieszkaniu za pośrednictwem sieci, to na pewno nie chciałbym, aby to był jakikolwiek pluszowy miś. Chyba jestem zbyt spaczony horrorami.
Zerknijcie tylko na dokument patentowy. Przecież sam opis tego projektu jeży włosy na plecach. Przeczytajcie sami:
"Antropomorficzne urządzenie może kierować swój wzrok w stronę źródła zamieszania, a następnie interpretować polecenia za pośrednictwem serwera i kierować je do ośrodka kontroli medialnej" mówi opis działania tego typu zabawek. "Następnie może ono wyrazić zainteresowanie, przechylić głowę, zmarszczyć brwi lub podrapać się łapką po głowie" - czytamy dalej. Urządzenie "powinno być słodkie", by "było dla dziecka atrakcyjne".




W 2012 roku, gdy patent ten wchodził w życiu, z pewnością fenomenalnym pomysłem wydawało się oddanie zabawkom kontroli nad urządzeniami multimedialnymi w naszym mieszkaniu. O tym również możemy przeczytać w dokumentach. Jednak w czasach, w których tak wiele mówi się o naruszaniu prywatności przez różnorodne organizacje nie jesteśmy już zbytnio przekonani do tego pomysłu.
Zapewne bardzo zaawansowane i interaktywne zabawki mogłyby stanowić doskonałe uzupełnienie dla skierowanych do dzieci gier wideo. Wolałbym jednak, aby opisane w papierach funkcje nie weszły w stu procentach w życie.
To wszystko brzmi wyjątkowo przerażająco, prawda?