Pinballe oparte na wideograch #1 - flipperowe ciekawostki i historie oraz aktualności #7
Pisałem nie tak dawno o „Pac-Manie” w tym pacmanowych flipperach. Nie ma szczególnie wiele pinballi opartych na grach wideo, co więcej nie są to tytuły szczególnie poważane co nie znaczy, że nie warte uwagi.
Zaznaczam, nie chodzi mi o pinballe wirtualne oparte na prawdziwych maszynach bądź na grach wideo. Mam na myśli tylko i wyłącznie prawdzie flipperowe automaty bazujące na konkretnych grach wideo.
Co prawda sławetny Capcom ma na swoim koncie flippery, ale było to nieco później niż ten o którym zaraz powiem, a i nie za długo próbował się on umościć na tym pokrewnym rynku.
W 1993 r. Gottlieb wypuszcza „Street Fighter II” w liczbie 5500 sztuk. Maszyna ta miała trzy poziomy i pięć łapek. Celem gry było pokonanie 12 przeciwników, po czym następowała walka z mistrzem. Stół oferował parę nietypowych rozwiązań, między innymi kręcącą się non-stop się wokół własnej osi łapkę.
Capcom miał swój udział w projektowaniu tego pinballa, a dwa lata później zdecydował się na własnego.
Serwis IPDB wymienia siedem tytułów capcomowskich, z tymże jeden to tylko prototyp, z kolei „Kingpina” wyprodukowano 9 szt. zaś „Big Bang Bara” 14. Ten ostatni z 1996 r. jest bardzo wysoko ceniony, choć nie jest aż takim białym krukiem, bowiem w 2007 r. inny producent wyprodukował jego remake w liczbie 191 szt. Grałem na nim trochę w Nowym Jorku we flipperowej pralni Sunshine Laundromat and Pinball w polskiej dzielnicy Greenpoint. Fajna maszyna, ale 30 tys. dolarów (fakt, że za nówkę sztukę), w życiu bym nie zapłacił, nawet jakbym miał wolną taką kwotę.
Dlaczego Capcom nie sięgnął po własne wypromowane tytuły? Nie wiadomo, choć inne firmy robiły to z pewnym powodzeniem wcześniej. Opisywany już przeze mnie WMS (Williams, Bally, Midway) poza dwoma pac-pinballami jeszcze dwukrotnie zdyskontował swe hity wideoarcade. I to jakie! A mianowicie megahit „Defender” (1981) i o rok młodszy również bardzo udany i lubiany „Joust”. Pinballe na ich podstawie także dzieli rok, ale poza tym to jednak dwie dość różne produkcje. „Defender” (1982) jest zwyczajnym flipperem, zaś joustowy to stolikowa maszyna pinballowa przeznaczona zasadniczo do jednoczesnej gry dwóch osób (w wideo oryginale prawdziwa zabawa była grając w parze). Oto co mówił o tych flipperach ich projektant, legenda branży Barry Oursler:
Projektując defenderowy playfield chciałem oddać ducha pierwowzoru. Trzeba było przechodzić kolejne poziomy i im dłużej się grało, tym bardziej gra stawała się trudniejsza.
Czyli dokładnie jak w prawdziwym „Defenderze” i wielu innych grach wideo. Także inne jego elementy były odzwierciedlane w pinballu. „Flippery były wtedy w kłopotach, bo gry wideo stawały się niezwykle popularne”. Dlatego mimo, że to zdaniem Ouslera udana pozycja sprzedało się zaledwie w liczbie 369 szt. Niewiele lepiej powiodło się pinballowi „Joust” (402 sztuki). „To była kolejna gra wideo, którą chciałem odzwierciedlić we flipperze. (…). Granie samemu był trudne, gdyż trzeba było kontrolować obie pary łapek”. Według Ouslera za słaby wynik sprzedaży należy winić niesprzyjający czas gdy powstał.
To nieco mniej niż połowa wszystkich pinballi videogamowych. O innych w kolejnym odcinku.
Nadciąga Mikołaj i święta. Warto pamiętać, że był jeden Mikołaj - i to z tych Mikołajów - co grać na flipperach lubił, poniżej dowód – UWAGA, dość nieprzyzwoity.
Z okazji tego wyjątkowego dnia klub Printimus Pinball przygotował specjalną, bardzo przyzwoitą ofertę. 05.12 dzieci i młodzież do lat 13 jak zawsze nie płacą, zaś 13-18 lat połowę ceny, ale wyjątkowo dorośli, którzy przyjdą z niepełnoletnim uiszczą tylko połowę ceny! W kolejny weekend, w sobotę 12.12 pub Chmiel zaprasza na osobny turniej pod nazwą: „Carolling & Flipping", czyli kolędowanie i flipperowanie. Swoją drogą chciałbym zobaczyć szopkę z flipperem, albo szopkę we flipperze, przecież światła mają te maszyny prawie jak choinki.
Łukasz Dziatkiewicz
Wypowiedzi Barry’ego Ouslera pochodzą ze świetnej książki Michaela Shalhouba „The Pinball Compendium 1982 to Present”.