Niesamowity Spider-Man miał być początkiem wielkiego, kinowego uniwersum

W czasach, gdy na sieci rozciągał się w czerwono-niebieskim trykocie Andrew Garfield, Sony miało ambitne plany związane z postacią Spider-Mana. Może nieco zbyt ambitne... Marc Webb, reżyser obu części filmów z Garfieldem w roli głównej zdradza, co nas mogło czekać.
Wszyscy wiemy, jak skończył "Niesamowity Spider-Man". Rozpłaszczył się na ścianie srogiej krytyki, a potem został zgnieciony buciorem box-officeo'wej klapy.
Sprawdźcie naszą recenzję Spider-Man: Homecoming!




W ten sposób Andrew Garfield (którego osobiście bardzo lubiłem w roli Człowieka Pająka) pożegnał się z główną rolą, Sony zaś ucięło wszelkie dalsze plany i postanowiło zeswatać Pajęczaka z Marvel Cinematic Universe, co w zasadzie wszystkim wyszło na zdrowie.
Marc Webb, reżyser obu "Niesamowitych..." zdradził jednak teraz, jak daleko zaszły plany na rozbudowę uniwersum kinowego Spider-Mana. Po premierze "dwójki", a jeszcze przed trzecią częścią miał pojawić się na ekranach "Sinister Six" opowiadający o uformowaniu się tej bandy złoczyńców. Na jego (nomen omen) czele miał stanąć ożywiony Norman Osborn, a w zasadzie... jego głowa. W filmie miała się też pojawić postać Gentlemana, rozważano też Vulture'a, który ostatecznie stał się głównym antagonistą Petera Parkera. "Sinister Six" miało być mostem łączącym "Niesamowite Spider-Many" i dać studiu odpowiedź, czy spin-offy głównej serii się przyjmą.
Sam Webb przyznał, że wszyscy się trochę "zagalopowali" w tych swoich planach. Ciekawe, jak w takiej sytuacji odnajdzie się nadchodzący film o Venomie i czy twórcy wykorzystają tam jakieś pomysły, które pojawiły się przy "Sinister Six"?