Han Solo może być pierwszymi Gwiezdnymi wojnami, które przyniosą straty
To już pewne. "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie" zarobił zdecydowanie poniżej oczekiwań Disneya. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że będzie też finansową klapą, która po raz pierwszy w historii filmowych Gwiezdnych wojen nie tylko się nie zwróci, ale i przyniesie straty.
Przygody młodego Solo w porównaniu do zeszłorocznego "Ostatniego Jedi" spotkały się z dość ciepłym przyjęciem. Nie pomogło to jednak filmowi Rona Howarda w osiągnięciu sukcesu finansowago.
"Han Solo: Gwiezdne wojny - historie" - recenzja filmu
Gwiezdne wojny jeszcze nigdy nie miały się tak kiepsko pod względem zainteresowania publiczności. "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie" w weekend otwarcia zarobił "tylko" 101 milionów dolarów w USA i Kanadzie. W drugi weekend zaliczył kosmiczny wręcz spadek i zgarnął zaledwie 29.3 mln USD lokalnie. Na całym świecie widowisko Disneya dobiło do kwoty 264 mln USD. Choć w normalnych warunkach liczby te byłyby imponujące, to należy pamiętać o ogromnych kosztach przygotowania tego obrazu. Sama produkcja filmu pochłonęła ćwierć miliarda dolarów, zaś do tej kwoty należy doliczyć rosnące koszty wynikające ze zmiany na stanowisku reżysera na późnym etapie produkcji (Phil Lord i Chris Miller zostali zastąpieni Ronem Howardem) oraz kosztownych dokrętek. Do tego dochodzi jeszcze ogromny budżet przeznaczony na cele marketingowe. Warto zauważyć, że każde poprzednie Gwiezdne wojny wyprodukowane przez Disneya przynosiły na samym rynku wewnętrznym co najmniej pół miliarda dolarów zysku, tymczasem analitycy przewidują że "Han Solo" globalnie zarobi najwyżej 400 mln i przyniesie straty dla studia rzędu 50-80 mln dolarów.
Trochę szkoda całkiem niezłego filmu, trzeba jednak pamiętać o tym, że Disney sam ukręcił na siebie bat. Do tej pory wypuszczał widowiska z uniwersum George'a Lucasa (zarówno główne części, jak i spin-offy) co najmniej raz w roku. To i tak dużo, jednak "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie" pojawił się w kinach jeszcze wcześniej, bo niecałe pół roku po poprzednim filmie.
Widzowie są po prostu zmęczeni ustawicznym bombardowaniem Gwiezdnymi wojnami. Nie pomaga też bardzo nisko oceniony przez fanów "Ostatni Jedi". Disney na pewno po "Hanie Solo" nie zwinie interesu, bo to moloch zarabiający krocie choćby na widowiskach Marvela. Ale wygląda na to, że szefowie studia przyjęli właśnie na głowy zimny kubeł wody.