EA idzie na wojnę z rynkiem wtórnym

Gry
543V
EA idzie na wojnę z rynkiem wtórnym
Pyszny. | 11.05.2010, 14:15

Electronic Arts kontynuuje ambitny plan sukcesywnego zwalczania rynku wtórnego. Dotychczasowa dewiza, chociażby w przypadku Battlefield: Bad Company 2, była prosta: Ty dajesz EA zarobić kupując zafoliowaną grę w sklepie, EA z kolei oferuje Ci za to darmowy dostęp do przeróżnych dodatków, za które pozostała część graczy musi zapłacić. Problem w tym, że firma sławnym "Projektem Dziesięć Dolarów" może stanowczo przeszarżować, o czym doniósł nasz czytelnik o ksywce Speedygonz.

Electronic Arts kontynuuje ambitny plan sukcesywnego zwalczania rynku wtórnego. Dotychczasowa dewiza, chociażby w przypadku Battlefield: Bad Company 2, była prosta: Ty dajesz EA zarobić kupując zafoliowaną grę w sklepie, EA z kolei oferuje Ci za to darmowy dostęp do przeróżnych dodatków, za które pozostała część graczy musi zapłacić. Problem w tym, że firma sławnym "Projektem Dziesięć Dolarów" może stanowczo przeszarżować, o czym doniósł nasz czytelnik o ksywce Speedygonz.

Począwszy od Tiger Woods PGA Tour 11, wszystkie gry EA Sports zawierały będą w pudełku specjalny kod Online Pass, który będzie niezbędny do skorzystania z przygotowanych przez firmę usług sieciowych. Wychodzi więc na to, że wyłącznie posiadacze nowych kopii gry będą mogli w ogóle uczestniczyć w rozgrywkach online, co jest w mojej opinii stanowczo zbyt radykalnym posunięciem. Ratunkiem miałby być kod Online Pass kupowany oddzielnie przez PSN, jednak będzie to wydatek rzędu 10 dolarów, co w Europie przełoży się zapewne na 10 euro. Czyli w cenie odjechanego DLC.

Gracze nie posiadający kodu Online Pass otrzymają możliwość 7-dniowego przetestowania usług sieciowych najnowszych gier EA Sports, po czym albo zdecydują się na zakup kodu przez PlayStation Store, albo nie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sam jestem zajadłym przeciwnikiem istnienia rynku wtórnego, gdyż podobnie jak piractwo (choć może nie w takim stopniu) wpływa on destrukcyjnie na branżę elektronicznej rozrywki, jednak absurdalne dzielenie graczy na "gorszych" i "lepszych" nie przysporzy w mojej opinii klientów Electronic Arts. I jest zwyczajnie złym posunięciem. Czas pokaże czy miałem rację.


I na zakończenie, przed momentem znalezione w odmętach sieci stwierdzenie Andrew Wilsona z EA:






"W Electronic Arts uważamy, że pobieranie opłat za dostarczanie usługi online jest jak najbardziej fair wobec naszych klientów, podobnie jak rezerwowanie dostępu do niej ludziom, którzy płacą firmie za dostęp."





Jakieś opinie?



Źródło: własne

Komentarze (88)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper