[gamescom 2010] Playtest Gran Turismo 5 + wideo
Już graliśmy. I wiecie co? Będzie hit. Ale czy to wystarczy, by Gran Turismo 5 dumnie stawiło czoła kultowi, w który obrósł przez te wszystkie długie lata jego produkcji? Zapraszamy do playtestu gry prosto z Gamescom 2010!
Już graliśmy. I wiecie co? Będzie hit. Ale czy to wystarczy, by Gran Turismo 5 dumnie stawiło czoła kultowi, w który obrósł przez te wszystkie długie lata jego produkcji? Zapraszamy do playtestu gry prosto z Gamescom 2010!
Powiem szczerze, w odpowiedzi na Wasze pytania odnośnie modelu jazdy w GT5 skupiłem się właśnie na nim. Na poniższym ekskluzywnym gameplayu Roger z PSX Extreme właśnie z tego powodu bardzo chce zniszczyć prowadzone przez siebie Ferrari. Uderzamy w barierki, uderzamy też w oponentów, nawet w słupy. Jeździmy mega agresywnie. Co z tego wynikło? Nic. Niestety, model zniszczeń prezentuje się biednie. Nie ma tragedii, ale gracze oczekujący totalnej deklasacji Forzy Motorsport 3 w tym aspekcie będą zawiedzeni. Po kilku minutach jazdy zdałem sobie bowiem sprawę, iż... mój samochód wygląda jak nowy! Wciąż świeci się, nie ma na nim żadnych poważniejszych zadrapań mimo faktu, iż przez kilka ostatnim minut wyczyniałem z nim tragiczne rzeczy. Dopiero na prezentowanym poniżej wideo możemy "podziwiać" urwany tylni zderzak. Co ciekawe, fizyka w GT5 to czarna magia, bowiem uderzając przednią częścią maski w wyrastającą naprzeciwko mnie bandę nagle okazało się, że rozleciała się tylna część mojego samochodu. Jak? Nie wiem. I raczej nie próbuję tego rozkminiać. Tak samo jak tego, iż na iście preriowej trasie o nazwie "Toscana" zdołałem doszukać się niewidzialnej ściany (?).
Co jeszcze? Wspaniała oprawa graficzna, która Forzę Motorsport 3 zjada na śniadanie. Dynamika urywająca łeb przy samych kostkach. Z przyczyn oczywistych nie miałem okazji sprawdzić najsłabszych technicznie w grze samochodów, ale mam nadzieję, że nie obniży się ona w sposób tragiczny. Drzewa w dalszym ciągu wydają się być troszkę plastikowe, grając wydawało mi się, że wciąż nie prezentują się fenomenalnie. Z kolei samochody, otoczenie trasy i kokpit... Istna poezja. Nie mam słów by opisać to, co zobaczyłem. Nie uznawajcie mnie za fanboja, tytuł Polyphony Digital naprawdę jest dopracowany do granic możliwości. Kamieniczki dookoła trasy wyglądają niczym na żywca przeniesione z wakacyjnych pocztówek, brakowało mi tylko wychylonych z okna starszych kobiet suszących pranie. Co ciekawe, w związku z wysokim poziomem oprawy graficznej doszukałem się kilku minimalnych przycięć wyświetlanej animacji. Co jeszcze ciekawsze, zawsze następowały one w momentach, gdy Ferrari ze słonecznej scenerii wjeżdżało w cień. Może to przypadek, a może Kazunori Yamauchi musi jeszcze coś dopracować. Fakt został jednak odnotowany.
Model jazdy doznał tylko kilku urealnień względem poprzedniej części. Sławne "bączki" występują nawet w momentach, w których realny samochód nie miałby do tego prawa. I tak, uprzedzę Wasze krzyki - miałem okazję przejechać się prawdziwym samochodem marki Ferrari i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak on się zachowuje. W dalszym ciągu rozgrywka sprowadza się do jechania na pełnej prędkości po jezdni, zwolnieniu przed zakrętem i idealnym w niego wejściu. Jednak o tym szerzej przeczytacie w naszej recenzji GT5.
Jeśli miałbym czymś jeszcze się z Wami podzielić, z pewnością byłby to temat AI drogowych oponentów. Uwaga, uwaga - stoi na wyższym poziomie niż w Gran Turismo: Prologue! Co nie znaczy, że są agresywni i zdolni do desperackich ataków na gracza. Niestety, nie są. Nie jeżdżą po sznurku i kilka razy nawet mnie zaatakowali (czego nie widać niestety na poniższym wideo), ale nie zmienia to faktu, iż w Forzie Motorsport 3 ten element wydawał się stać na troszeczkę wyższym poziomie. I jeszcze jedno. Gra świateł oraz cieni. Fenomenalna. Czasy ładowania tras wahały się od poziomu 25 do około 31-32 sekund, liczyłem to dokładnie.
Gran Turismo 5 sprzeda się doskonale, i co do tego nikt nie ma najmniejszych wątpliwości. W aktualnym momencie tytuł prezentuje się naprawdę genialnie, ale z dziennikarskiego obowiązku nie jestem w stanie nie wytknąć mu realnych jego wad. GT5 jest w kilku elemntach archaiczne, w innych z kolei miażdży całą konkurencję z miejsca. Tytuł nierówny? Raczej nie. To raczej wspaniała ścigałka opleciona zakorzenionymi w kultowej serii archaizmami. Japończycy nie byliby sobą, gdyby w tekście o ich grze nie padło słowo "archaizm". Miejmy jednak nadzieję, że wszystkie wymienione przeze mnie wady tytułu zostaną wyeliminowane do momentu premiery Gran Turismo 5, która w Europie będzie miała miejsce już 3 listopada 2010 roku. Jeszcze dziś opublikujemy kilka gorących playtestów! [Pyszny, Kolonia]
Ocena wstępna: 9