Zmierzch kanapowców

Gry
1468V
Zmierzch kanapowców
redakcja | 03.04.2011, 14:28

Już tylko nieliczne studia deweloperskie kultywują tradycję tworzenia trybów rozgrywki grywalnych w gronie przyjaciół, na jednej kanapie i wspólnym telewizorze. Chociaż wieszczenie całkowitej śmierci tego typu zabawy jest przedwczesne (zwłaszcza w przypadku Nintendo), nikt chyba nie zaprzeczy, że sieciowy multiplayer gwałtownie rośnie w siłę. Zapraszam do lektury felietonu na ten temat jednego z naszych czytelników.

Już tylko nieliczne studia deweloperskie kultywują tradycję tworzenia trybów rozgrywki grywalnych w gronie przyjaciół, na jednej kanapie i wspólnym telewizorze. Chociaż wieszczenie całkowitej śmierci tego typu zabawy jest przedwczesne (zwłaszcza w przypadku Nintendo), nikt chyba nie zaprzeczy, że sieciowy multiplayer gwałtownie rośnie w siłę. Zapraszam do lektury felietonu na ten temat jednego z naszych czytelników.xxxxx

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Teza mówiąca, iż podstawowym zadaniem naszego hobby jest dobra zabawa i miłe spędzenie czasu, wydaje się być powszechna i prawdziwa. Nie ma co do tego wątpliwości. Niektóre gry oprócz rozrywki potrafią dostarczyć silnych emocji i pobudzić do różnych rozkminek. Jednak podstawowe zadanie gier to zapewnienie miło spędzonego czasu. I właśnie ta ludyczna funkcja i forma rozrywki stała u podstaw naszej branży. W pojęciu rozrywki mieści się rywalizacja - angażowanie dwóch osób do współzawodniczenia między sobą w ramach nowego medium jakim stały się gry. Pong będący pierwszym tytułem w dziejach elektronicznej rozrywki pozwalał na rywalizację dwóch graczy. Te proste zasady odbijania piłeczki bawiły i bawią ludzi do dziś. Bawią, ponieważ gra pozwalała zmierzyć nam się z przeciwnikiem, którego mieliśmy tuż obok siebie. Ta prymitywna z dzisiejszego punktu widzenia gra, przenosiła uproszczone zasady gry w tenisa na ekran telewizora. Gra potrafiła doprowadzić do szewskiej pasji tylko jednego z graczy. Z czasem, wraz z rozwojem branży, rywalizacja zamieniła się we współpracę. Wraz z kolejnymi generacjami coraz częściej mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy dwóch graczy w celu osiągnięcia celu musiało współpracować ze sobą. Frustracja jednego z graczy została zastąpiona przez satysfakcję obojga graczy po skopaniu tyłka wrednego bossa. Obydwie scenki rodzajowe łączy jedna rzecz. Jest to osoba drugiego gracza - spotkanie z kumplem przy browarze, chipsach, aby razem, ramię w ramię zmierzyć się hordami przeciwników. Lub też rozstrzygnąć po raz setny, kto tu jest szefem w Turnieju Żelaznej Pięści.

Wraz z obecną generacją nasze kanapy zostały zastąpione przez mbit/s przesyłane przez Sieć. Otworzyły się możliwości dotąd niespotykane. Rozwój szybkiego Internetu i zaawansowanie technologiczne naszych konsol dały nam możliwość grania z osobami znajdującymi się na drugiej półkuli. Ma to wiele zalet i niewątpliwą przewagę nad spotkaniem z ziomkiem podczas sesyjki. W Internecie zawsze znajdzie się ktoś chętny do gry, w realu już nie zawsze tak jest. Jednak emocje towarzyszące spotkaniom na splicie są większe, aniżeli kooperacja z anonimowym gościem. Nic nie zastąpi sytuacji, gdy tuż obok nas lecą "faki" albo gdy po udanej akcji możesz przybić sobie piątkę i stuknąć się browarem. Sytuacje tu opisane mogą nie być znane młodszym graczom. Ze smutkiem muszę bowiem stwierdzić, że czasy split-screena odchodzą do lamusa. Deweloperzy uważają go za relikt z zeszłej epoki. Dlaczego tak się dzieje i czy jest szansa na powrót ziomków na kanapę? Wiele obecnych tytułów AAA posiada krótki acz intensywny single player, wypełniony po brzegi efektownymi skryptami. Mnie to pasi. Wraz z opisanym wcześniej zjawiskiem rozwoju Internetu - szczególnie w przypadku FPS-ów - tryb multiplayer to podstawa, spychająca nieraz na margines tryb dla pojedynczego gracza. ,,Jeśli chodzi o strzelaniny FPP, to tak - naprawdę musisz to mieć w swoim tytule, chyba że robisz FPS-a o bardzo unikalnym, wyjątkowym charakterze. Ale generalnie tak. Dla strzelanin FPS jest dzisiaj wymóg, by miały świetnego multiplayera i na tym się właśnie skupiamy w Crysis 2" - rzekł niedawno Nathan Camarillo z Crytek. Komentarze odnośnie tego wywiadu są jednoznaczne i nie pozostawiają złudzeń. Nie ma dzisiaj FPS-a bez multi online. Niebywały rozwój Internetu ma miejsce nawet w naszym kraju. Superszybkie łącza za w miarę przyzwoite pieniądze pozwalają na komfortową rozgrywkę o każdej porze z każdym, nieważne gdzie się znajduje taka osoba. Jest to niewątpliwie mniejszy wysiłek logistyczny, aniżeli spiknięcie paru kumpli na chatę w celu pogrania. Przerzucenie całych sił przerobowych na tryb wieloosobowy odbywa się kosztem innych trybów danej pozycji. Także kosztem split-screena, który praktycznie nie ma racji bytu. To już mi nie pasi. Deweloperzy nie zostawiają nam wielkiego wyboru. Możemy zagrać sami przeciwko innym albo wyrzynać się z osobami oddalonymi od nas o XX kilometrów. Dlatego zasmuciła mnie wieść o uśmierceniu kooperacji na jednym TV w Bulletstorm - "Tryb współpracy zepsułby właściwy odbiór gry, ponieważ doprowadziłby do sytuacji, w której ludzie przechodziliby grę, ignorując wspaniałe widoki i nie skupiając się na wykonywaniu zbyt wielu skillshotów. Uznaliśmy zatem, że najlepiej będzie usunąć go z gry". Bleszinski z polską ekipą po prostu olali to moim zdaniem i jego argumentacja jakoś mnie nie przekonuje. Właśnie możliwość łączenia skillshotów na jednej konsoli z ziomkiem siedzącym obok mogłaby dać o wiele większą satysfakcję, a tak to mamy tryb online, który owszem rajcowny, ale jako osoba wychowana na automatowych beat'em upach, większą satysfakcję czerpię przechodząc tytuły w trybie kooperacji. Po prostu świetnie się bawię. Choć w niektórych nowych tytułach mamy możliwość kooperacji, to szkoda, że aby pograć z koleżką musimy zakupić dwa egzemplarze gry. Tu właśnie dochodzimy do czynnika ekonomicznego. To, że gry to biznes, to wiemy. Ci, którzy rozdają karty w naszej branży, odnoszę wrażenie iż wyszli z założenia, że nie opłaca im się wydawać tytułów gdzie kampanię możemy przejść z ziomkiem z kanapy, ponieważ pomysłowi kumple kupią jeden egzemplarz gry zamiast dwóch. Też jest to jakaś forma walki z "personą non grata", jaką stały się w ostatnim czasie gry używane. A poza tym gra dla dwóch osób na jednym TV wygląda gorzej. Na to twórcy pozwolić sobie nie mogą. Rozdzielczość spada, klatki spadają, obraz jest mniejszy. W ogóle jakieś to takie dziwne - jak taka gra będzie wyglądała w czasopismach branżowych? Co to, to nie. Wydawcy chcą aby ich gra wyglądała jak najlepiej. Dzisiejszy gracz to wzrokowiec i patrzy w dużej mierze na grafikę. To, jak gra wygląda na screenach, w dużej mierze decyduje o jej zakupie.

 

Wspomniany rozwój Internetu  stworzył modę, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, na wrzucanie multi do gier typowo singlowych, jak np. Dead Space 2 czy AC: Brotherhood.  Dlatego też ucieszyły mnie ostatnie słowa Seftona Hilla z Rocksteady Studios nt. trybu multiplayer w nowym Batmanie: "Mogę tylko powiedzieć, że w obecnej fazie końcowej produkcji nie byłoby możliwe dostarczyć Wam tak doskonałej gry jaką chcieliśmy, gdybyśmy skupili się na implementacji multiplayera". Szczerze to wolałbym przejść kampanię albo specjalnie dedykowane misje z kumplem obok, jak w Modern Warfare 2 czy Splinter Cell: Conviction, niż multi na wzór FPS-ów. Tu należą się brawa Sony, Activision i Ubisoftowi oraz wszystkim tym, którzy nie zapominają o takich trybach dla graczy wychowanych na Contrach i innych podobnych tytułach. Tryb dla dwóch graczy na jednej konsoli zawsze był dla mnie podstawą. Pamiętam do dziś moje zdziwienie, gdy po zakupie Pure nie było opcji ścigania się na splicie. Od tamtej pory baczniej przyglądam się tylnym okładkom gier. Wyścigi od zawsze kojarzyły mi się z zabawą przy piwku ze znajomymi, a tu taki klops. To był znak, że idzie nowe. Nowe - niekoniecznie lepsze.

 


Wychowani na salonach arcade gracze, grający w klasyczne beat'em upy sądzili, iż taki model gameplayu będzie obowiązywał zawsze. Wydawało się to być czymś naturalnym i że nikt nam tego nie zabierze, bo i po co. Stało się inaczej i ,,zawdzięczamy'' to w dużym stopniu rozwojowi technologii, który dał jedno (multi) a zabrał drugie (split-screen). Na szczęście co jakiś czas ukazują się tytuły pozwalające pograć z kumplem przy piwku. Dużo takiego stuffu (gier, nie browca) znajduje się na sieciowych półkach Microsoftu, Sony i Nintendo. Faki lecą z kolei do tych, którzy czynią z opcji przejścia gry w kooperacji coś ekskluzywnego i każą sobie dodatkowo płacić, tak jak ma to miejsce w Tomb Raiderze dostępnym w sieciowej dystrybucji. Ja cieszę się z kolei, iż w sportówkach i bijatykach mamy jeszcze możliwość rozegrania paru meczyków z kumplami, w turnieju o "złote kalesony". Miejmy również nadzieję, że single player nie podzieli losu split-screena. A powody aby się o to obawiać są dosyć poważne. 

 

 

Lubicie pograć w Wasze ulubione tytuły z kumplem, czy też zaliczacie się do osób preferujących zabawę online? A może korzystacie wyłącznie z single playera? Czy jest w ogóle sens wrzucania spit-screena przy wypasionych trybach multiplayer i single player?

 

[Radosław Dorosz]

Źródło: własne

Dexx dexx wróc jako spamer

Wracaj i zapychaj spamem
84%
Nie wracaj, bądz grzeczny jak baranek
84%
Sam będę spamić
84%
Co to spam ? jakieś jedzenie ?
84%
Ej daj więcej cyckófff
84%
Też lubie placki
84%
Ja dłubię w nosie nie w du p ie
84%
Pokaż wyniki Głosów: 84

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper