Mistrzostwa Polski Mortal Kombat - relacja
Mortal Kombat na przestrzeni wielu lat stał się rozpoznawalną na świecie, kultową marką. W ramach jej promowania firma Warner Bros. postanowiła zorganizować w połowie kwietnia Mistrzostwa Europy z turniejami eliminacyjnymi w kilku państwach Starego Kontynentu. Za polskie kwalifikacje odpowiedzialna była firma Cenega (dystrybutor), z którą PSX Extreme oraz PPE.pl przygotowały dla Was mortalowe rozgrywki w warszawskim klubie Lucid, które odbyły się 26 marca. Czy polała się krew? Zapraszam do lektury relacji.
Mortal Kombat na przestrzeni wielu lat stał się rozpoznawalną na świecie, kultową marką. W ramach jej promowania firma Warner Bros. postanowiła zorganizować w połowie kwietnia Mistrzostwa Europy z turniejami eliminacyjnymi w kilku państwach Starego Kontynentu. Za polskie kwalifikacje odpowiedzialna była firma Cenega (dystrybutor), z którą PSX Extreme oraz PPE.pl przygotowały dla Was mortalowe rozgrywki w warszawskim klubie Lucid, które odbyły się 26 marca. Czy polała się krew? Zapraszam do lektury relacji.
Już od momentu ogłoszenia turnieju o Mistrzostwo Polski wiele osób było niezadowolonych z regulaminu turnieju, który miał być rozgrywany na wersji demonstracyjnej. Niestety, było to odgórne ustalenie od organizatorów Mistrzostw Europy i mimo obecności bardziej rozbudowanego kodu gry na miejscu, wykorzystanie go nie było możliwe. Co więcej, taki obrót spraw wprowadziłby wiele chaosu, bo – powiedzmy sobie szczerze – kto do 26 marca miał dostęp do innej niż demonstracyjna wersji? Innego wyjścia nie było i należało się ograniczyć do czterech postaci.
Ostateczna wersja listy uczestników obejmowała 110 nazwisk. W sobotę rano w gronie organizatorskim zastanawialiśmy się jaki odsetek graczy dotrze na najwyższe piętro Blue City. Zaraz po otwarciu drzwi nie mieliśmy wątpliwości co do tego, że frekwencja dopisze. Wszystkie z sześciu stanowisk typu kiosk, dostarczonych przez firmę Sony, z miejsca zostały obstawione przez głodnych sparingów przed turniejem uczestników. Po niespełna pół godzinie sytuacja wyklarowała się i na miejscu pojawili się niemal wszyscy zainteresowani, którzy na wejściu otrzymali kupony do wykorzystania w barze. W końcu mogliśmy oficjalnie rozpocząć Mistrzostwa Polski w Mortal Kombat.
Razem z Amerem przywitaliśmy wszystkich obecnych, informując ich między innymi o zasadach, nagrodach oraz harmonogramie, a jego siostra zaprezentowała jeden z najważniejszych przedmiotów obecnych tego dnia w klubie, czyli słynny pas czekający na Mistrza Polski. Od tego momentu uczestnicy mieli kilkanaście minut na rozegranie ostatnich walk sparingowych, po których miał się rozpocząć turniej. W międzyczasie kilka osób zapytało o zabronione zagrania Cage'a oraz Scorpiona, które okazały się niedopatrzeniem w wersji demo, a które mają zostać usunięte w produkcie końcowym – chodzi o ciągłe używanie pięści (u Johnny'ego jest to trójkąt lub seria trójkąt, kwadrat, a u Scorpiona kwadrat) z odpowiednim timingiem, które sprawia, że przeciwnik może tylko blokować (tu w grę wchodzą obrażenia na bloku) lub... przyjmować ciosy na maskę, żeby naładować pasek do breakera i uciec z tego exploita. Nie może kucnąć czy odskoczyć. Mówiąc krótko: słabo.
Wróćmy jednak do samego przebiegu turnieju. Gracze zostali podzieleni na cztery drabinki Single Elimination (play-off). Pierwsze dwie prowadziłem razem z Avi, a za dwie pozostałe odpowiedzialni byli Amer oraz Mac. Czterech graczy z każdej z grupy mogło walczyć o nagrody – dwaj najlepsi awansowali do ćwierćfinałów, a osoby z miejsc 3-4 miały trafić do oddzielnej, ośmioosobowej drabinki, by stanąć do gry o nagrody za miejsca 9-10.
Pierwsza faza turnieju przebiegła bez wielu problemów. Uczestnicy byli mocno zdyscyplinowali i wywołani przychodzili od razu do poszczególnych stanowisk. Świadczy o tym choćby fakt, że spośród wszystkich graczy tylko jeden został zdyskwalifikowany za niestawienie się do gry. Kto był na miejscu ten pamięta słynne wywoływanie Marka Złotopolskiego, który – w przeciwieństwie do tego, co sugerowali inni uczestnicy – nie był postacią z pewnej polskiej telenoweli, a uczestnikiem turnieju Mortal Kombat. Poza dyskwalifikacją doszło do jeszcze jednej wartej opisania sytuacji. Otóż pewien gracz zgłosił, że inny korzysta ze wspomnianego przeze mnie dwa akapity wcześniej buga „Jaśka Klatki” z pięściami. Od momentu poinformowania mnie o tym incydencie obserwowałem walkę, jednak nie zauważyłem sytuacji, w której operator tej postaci łamałby regulamin. Uczestnik jednak wciąż twierdził, że miejsce miała nieczysta zagrywka. Rozwiązanie sprawy było jednak dość łatwe gdyż walka została nagrana. Usiedliśmy więc do stolika organizatorskiego i obejrzeliśmy przebieg pojedynku. Okazało się, że przebiegł on bez naruszenia regulaminu, a za sytuację z nim niezgodną zostały uznane juggle Cage'a pod ścianą, w których ten używa serii punchy. Uczestnik zrozumiał, że był w błędzie i pogodził się z porażką.
Rozgrywki przebiegały sprawnie i już około godziny 15 poznaliśmy finałową ósemkę. Wśród ćwierćfinalistów znaleźli się między innymi: kilkunastoletni chłopak, który swoim Sub-Zero wdarł się przebojem do top 8, kilku graczy ze sceny Tekkena (m.in. Swayman) oraz dwóch braci z Wrocławia, znanych przede wszystkim ze sceny.... Starcrafta. Walki zapowiadały się więc nad wyraz ciekawie.
O godzinie 17 telewizja Orange rozpoczęła dwugodzinną transmisję Mistrzostw Polski w Mortal Kombat. Audycja rozpoczęła się premierowym pokazem wersji gry z 16 postaciami, za który odpowiedzialni byli Konrad Rawiński z Cenegi oraz Amer z PE (w ostatnim numerze magazynu możecie znaleźć najnowszą zapowiedź Mortala jego autorstwa). Za pośrednictwem strony orange.pl mogliście śledzić prezentowane przez nich i mało znane dla wielu z Was elementy, takie jak Fatality niedostępnych w wersji demonstracyjnej postaci czy nowe plansze. Pół godziny później do znajdującego się na parkiecie stanowiska zasiedli ćwierćfinaliści. Przyszedł czas na walkę o wyjazd do Anglii.
W pierwszym pojedynku młody Daniel Karpiński, któremu kibicowała znaczna część obecnych w klubie Lucid obserwatorów musiał uznać wyższość operatora Mileeny, Marcina Zygi. W grze Daniela widać jednak dryg do bijatyk i kto wie czy to nie on za kilka lat będzie zdobywał laury na naszych rodzimych turniejach w mordoklepki – trzymamy kciuki. Z pozostałych walk obronną ręka wychodzili: Piotr Jakubowski (Sub-Zero), Adrian Zyga (Mileena) oraz Tomasz Chmielewski (Sub-Zero). W pierwszej czwórce nie znalazł się choćby jeden operator Scorpiona, co wobec popularności tej postaci mogło stanowić zaskoczenie.
Los chciał, że w obu parach półfinałowych trafili na siebie gracze z Warszawy oraz z Wrocławia. Co więcej, oba mecze były pojedynkami pomiędzy Sub-Zero a Mileeną. Do pierwszej walki Piotr Jakubowski stanął... no właśnie – stanął. Warszawiak rozpoczął mecz na stojąco, jednak ta taktyka nie przyniosła mu zwycięstwa. Kolejne walki rozegrał siedząc, ale zmiana strategii również mu nie pomogła i musiał uznać wyższość Marcina Zygi. Drugi półfinał okazał się znacznie ciekawszy. O ile do stylu drugiego z braci widzowie zdążyli się już przyzwyczaić (obaj grają tą samą postacią, posługują się podobną taktyką i prezentują zbliżony poziom), a może nawet znudzić, o tyle żeńska część publiczności była zachwycona grą Tomasza Chmielewskiego, który swój mecz ćwierćfinałowy przeciwko Swaymanowi rozegrał w pięknym stylu. Podobnie zagrał w półfinale, jednak musiał uznać wyższość solidnej i konsekwentnej gry Adriana Zygi.
Rezultatem dotychczasowych wyników były tzw. „mirror matche” w walce o trzecie miejsce oraz w finale. Na najniższym stopniu podium – ku radości publiczności – stanął Tomek po zwycięstwie z Piotrem. Ostatni mecz sobotniego wieczoru był pojedynkiem iście bratobójczym – w finale naprzeciw siebie stanęli Marcin oraz Adrian Zyga. Wiadomo było, że wyjazd do Anglii oraz pas zostaną w rodzinie, ale żaden z braci nie chciał odpuścić i obaj dali z siebie wszystko. Obserwatorzy nie byli zachwyceni stylem walki finałowej, ale nie oszukujmy się – to turniej, a w turniejach liczy się wynik, a nie ładna gra. Tą właśnie ideą kierowali się finaliści. Jak już wcześniej wspomniałem obaj bracia tego dnia prezentowali bardzo podobny poziom. Słowa te zostały potwierdzone w finale, którego wynik nie był znany aż do ostatniej rundy (stan 2:2 w walkach oraz 1:1 w rundach). Najważniejszy cios tego wieczoru zadał Adrian Zyga, który już niedługo pojedzie na Mistrzostwa Europy w Mortal Kombat.
Wyniki:
1. Adrian „Vol” Zyga (Mileena)
2. Marcin „Nanika” Zyga (Mileena)
3. Tomasz „Gaawa” Chmielewski (Sub-Zero)
4. Piotr „Takuma” Jakubowski (Sub-Zero)
Uczestnicy oraz obserwatorzy chwalą imprezę za poziom organizacyjny, za co Wam dziękujemy w imieniu własnym, firmy Cenega oraz klubu Lucid. Mamy nadzieję, że kolejne tego typu imprezy, niekoniecznie związane z Mortal Kombat, jeśli odbędą się zostaną przeprowadzone na co najmniej takim poziomie jak impreza z 26 marca.
Z drugiej strony część z Was negatywnie oceniło poziom rozgrywek. Fakt faktem – mecze nie były wolne od błędów, a gracze nie wykorzystywali w pełni potencjału postaci. Warto jednak spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Czy 9 dni (dla posiadaczy PS+ tydzień dłużej) to czas wystarczający na to, żeby bez trybu treningowego przygotować się do rozgrywek? Niestety trudno o to i dało się to zauważyć na miejscu, gdzie wielu uczestników dowiadywało się o takich elementach jak kara po trafionym X-Rayu Scorpiona czy wspomniane exploity z pięściami. Pewnie – mogło być lepiej. Ale czy było źle? Na pewno nie. Żeby zatkać usta malkontentom, którzy nie wierzą w sukces zwycięzcy naszego turnieju na Mistrzostwach Europy mogę powiedzieć, że od zakończenia eventu w klubie Lucid Marcin zabrał się za regularne treningi i będzie chciał jak najlepiej zaprezentować się w Anglii. Powiem tak: zamiast narzekać trzymajmy za niego kciuki i wspierajmy go, bo to właśnie Adrian a nie my będzie reprezentował Polskę. Powodzenia!
A sam Z pewnością zainteresowanie, którym darzycie grę widoczne choćby poprzez komentarze na PPE pokazuje, że z niecierpliwością czekacie na chwalebny powrót smoczej serii. Już teraz z dużą dawką prawdopodobieństwa można założyć, że gra da radę i odniesie sukces, w drugiej połowie kwietnia stając się jedną z najpopularniejszych produkcji do grania przez Internet na konsolach. Jak zaprezentuje się pod kątem stricte turniejowym? Na to pytanie już nie tak łatwo odpowiedzieć. O ile system wydaje się być ciekawy i może sprawdzić się na turniejach, o tyle wygląda na to, że bez regularnych łatek naprawiających błędy takie jak te znalezione w wersji demonstracyjnej się nie obędzie. Wszystko więc leży teraz w rękach NetherRealm Studios i tego czy po premierze Mortal Kombat będą chcieli pracować nad czymś innym niż DLC.
[Jakub "Di" Dudkowski]
Maniak z serwisu mortalkombat.pl przygotował materiał filmowy zarejestrowany w trakcie imprezy. Jeśli nie byliście na miejscu, a sam tekst Wam nie wystarcza, to zapraszam do obejrzenia tego przeszło 40-minutowego filmu.