Po poradniku objaśniającym podstawy gry, czas na rozpiskę pojedynków z bossami, ich charakterystykę, a także nagrania wideo, prezentujące, jak radzić sobie z poszczególnymi rywalami. Zapraszam!
Główną atrakcją Lords of the Fallen są oczywiście walki z bossami. Poza ogólną taktyką jest jedna rada na pokonanie każdego: obserwuj. Nie rzucaj się od razu do ataku na wroga, tylko poobserwuj ostrożnie, co on może Ci zrobić. Rzucając się z „hurra” na ustach, zrobisz może rozpoznanie bojem, ale niestety prawie na pewno zobaczysz również ekran ładowania po śmierci.
Drugą cechą lokalnych „szefów” są kilku etapowe walki. Zazwyczaj fazy są dwie, ale czasami nawet cztery. Po każdym etapie coś się zmienia, stąd znów musimy przybrać pozycję obserwatora, aby poznać nowe ruchy, które przeciwnik zyskał.
Uwaga: materiały wideo zawierają spojlery. W lewym górnym rogu wyświetla się aktualny cel, jaki musimy wykonać i ten w paru momentach może niestety zdradzić kilka rzeczy.
Ostatnia rada: każdy z bossów ma „ukryty warunek zwycięstwa”. Jeśli go wypełnimy, to dostaniemy po walce najlepszą możliwą nagrodę. Jak nie trudno się domyślić – jest to często bardzo trudne.
Pierwszy Strażnik
Ukryty warunek zwycięstwa: zabij bossa bez straty choćby jednego punktu życia.
Pierwszy Strażnik - pierwszy boss. Stosunkowo trudna walka, gdyż jeszcze nie opanowaliśmy w pełni mechaniki, a nasz sprzęt bynajmniej balansu gry nie łamie.
Najważniejsza rzecz, to nie być w tej walce chciwym. Jest zaledwie kilka otwarć, w których bezpiecznie możemy zaatakować. Mowa tutaj głównie o uderzeniu, kiedy boss wykonuje wielki zamach i ciska w nas falę ognistą lub próbuje zmiażdżyć atakiem zza głowy. Czekamy na ten konkretny ruch, bo po nim następuje 2-3 sekundowe otwarcie. Wtedy zadajemy ciosy i czekamy cierpliwie na następną okazję, krążąc wokół wroga zgodnie ze wskazówkami zegara oraz „przytulając się” do jego prawej nogi. Atak w innych momentach odbije się od tarczy. Uważamy na czterociosowe kombosy i szarże.
Problem zaczyna się w ostatniej fazie walki. Boss całkowicie zmienia swoje ruchy, zaczynając tańczyć ze swym mieczem niczym balerina. UCIEKAMY. Jeden taki atak nas zabije właściwie natychmiast. Czekamy aż skończy swój taniec, gdyż tylko wtedy będziemy mieli otwarcie, aby zadać kolejne ciosy.
Dowódca
Ukryty warunek zwycięstwa: zabij bossa bez blokowania się.
Kolejna wcale nie najprostsza walka. Przeciwnik ma tony punktów życia, a na dodatek przywołuje swoje sługi!
W tej walce to uniki będą naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Wróg ma realnie tylko dwa otwarcia. Jednym z nich jest moment, kiedy wystawia miecz w naszą stronę, próbując wystrzelić pocisk. Ten atak jest bardzo powolny i jeśli będziemy blisko, to w trakcie jego wykonywania możemy spokojnie wsadzić kilka ciosów. Problem w tym, że atak pojawi się jedynie w sytuacji, kiedy stoimy 5-6 metrów od bossa.
Drugim otwarciem jest uderzenie tarczą. Wróg podnosi tarcze, uderza nią o ziemię, a wokół niego spadają pociski. Czekamy aż cierpliwie wykona atak, odsuwając się, a kiedy tylko tarcza uderzy o ziemię, podbiegamy i bijemy. Musimy być szybcy, inaczej oberwiemy pociskami.
Walka ma niestety jeden haczyk. Boss co jakiś czas będzie otaczał się tarczami, co da mu nieśmiertelność. Wtedy do walki dołączają jego sługi. Musimy zabić je w około 30 sekund, po których Dowódca wróci z powrotem do gry. Ten ruch powtarza się średnio co etap i za każdym razem wrogów jest coraz więcej.
Wyznawca
Ukryty warunek zwycięstwa: boss musi zabić samemu dwójkę ze swych sług
W mojej opinii jedna z najtrudniejszych walk w Lords of the Fallen. Przyczyna jest jedna: przeciwnikowi towarzyszy jeden z najbardziej wrednych typów sług. Mowa tutaj o przypominających wilkołaki potworach, które są szybsze niż my. Ich atak natychmiast odbierze nam Opanowanie, w efekcie czego - ogłuszy. W tej walce najczęściej oznacza to śmierć
Zaczyna się względnie spokojnie. Boss jest sam i w swym arsenale ma cztery ataki. Rzuca w nas czaszkami, których unikamy biegając wokoło. Wykonuje także dwuciosowego kombosa kosą, kiedy stoimy naprzeciw niego. Tego unikamy, bo nie ma szans, abyśmy zdążyli mu odpowiedzieć. Nie znajdziemy też otwarcia. Trzecim atakiem jest uderzenie kosą w ziemię, czemu towarzyszą błękitne opary. Te zaś nas ogłuszają i wystawiają na kombosa kosą.
To, co nas interesuje, to czwarty atak. Biegając wokoło przeciwnika, ten uderzy w ziemię i spod niej wystrzelą kolce. Stanie się to trzy razy, czyli z biegiem zbliżamy się do przeciwnika, a gdy tylko trzeci kolec wystrzeli do góry, mamy kilka sekund, aby bić bossa.
Sielanka kończy się w momencie zakończenia pierwszej fazy. Boss stracił 25% PŻ i jest wściekły. Pochyla się, a wokół zaczynają pojawiać się błękitne chmury. Nie możemy go też zranić w tym stanie. Mamy kilka sekund, aby wbiec do pobliskich altanek, nim nastąpi eksplozja. Tylko w ich wnętrzu nic nam nie grozi. Jeśli będziemy się znajdowali w innym miejscu w trakcie eksplozji – czeka nas natychmiastowa śmierć.
Teraz zaczyna się zabawa. Do ruchów bossa dołączy oczywiście sygnalizowana wcześniej eksplozja, ale pojawią się też sługi. Moja rada: zignorujcie całkowicie Wyznawcę do momentu, kiedy nie rozprawicie się ze sługami. Są zbyt groźni i szybcy, aby o nich zapomnieć. Jedynym plusem jest to, że do ruchów Wyznawcy dołącza „obrażanie”, w którym podnosi do góry kosę i naśmiewa się z nas. Oczywiście wykorzystujemy jego pychę bezlitośnie bijąc go, gdy to się dzieje.
Od tej pory musimy zachować zimną krew, powtarzając to, co działo się w pierwszej fazie, a dodatkowo walcząc ze sługami i unikając eksplozji całego terenu. Nie bądźcie chciwi! Jeśli wasze PŻ spadną zbyt nisko i nagle pojawi się sługa, to możecie zginąć. Tutaj potrzeba metodyki i cierpliwości.
Infiltrator
Ukryty warunek zwycięstwa: walka jest na czas. Trzeba pokonać Infiltratora, nim jeden z rhogarów podpali wszystkie pochodnie wokoło. Jest to zbugowane, więc nie musimy się jednak śpieszyć. Rhogar nigdy ich nie podpali.
Teoria jest taka, że Infiltrator to bardzo trudny przeciwnik. Ma tony punktów życia oraz w połowie walki zaczyna wypluwać z siebie przeszkadzające graczowi larwy.
Praktyka jednak wskazuje, że to jeden z najprostszych do zabicia przeciwników. Potrzebujemy tylko jednej rzeczy: broni, która ma w swoim zestawie ruchów atak od lewej do prawej, obejmujący 90 stopni. Polecam „Mój Topór”. Dlaczego najprostszy do zabicia? Infiltrator ma cztery hit boksy (3 na nogach i 1 na torsie), w które możemy bić jednocześnie. Wierzę, że wiecie już, do czego zmierzam. Atakując wszystkie cztery jednocześnie zadajemy mu kilkaset obrażeń na atak, w efekcie czego walka kończy się w mniej niż minutę. Dobrze widać to na poniższym materiale wideo.
Czempion
Ukryty warunek zwycięstwa: zabij bossa, nim ten wpadnie w szał. Robi to automatycznie po każdej fazie, ale to się nie liczy. Szał zwiększa się od naszych skutecznych ataków, więc kiedy pasek jest już blisko bycia pełnym, czekamy aż z powrotem się wyzeruje.
Dwie zasady. Pierwsza: unikamy jego szarż, odskakując w bok. Druga: nigdy nie atakujemy od przodu. Na materiale wideo dość dobrze zobaczycie, jak to się kończy. Czempion walczy niczym Andrzej Gołota w czasach swej świetności i naprawdę nie chcemy z nim o tym dyskutować. Po każdej fazie boss „podpala” swoje bronie lub robi to, kiedy pasek szału się wypełni. W momencie, gdy coś takiego się dzieje, cierpliwie czekamy, aż broń z powrotem zgaśnie.
W międzyczasie unikamy jego ataków dystansowych, odskakując w bok. Otwarciem jest moment podpalenia broni lub ich zgaszenia. Dobrym momentem na cios jest też unik jego próby pochwycenia lub nieudana szarża bossa. Po spotkaniu się ze ścianą, Czempion na chwilę poirytowany macha rękami, co także jest momentem na uderzenie.
Moja rada? Boss jest agresywny i Wy też bądźcie. Skoki działają na niego bardzo dobrze, ale też warto zaryzykować nawet lewy sierpowy na twarz i wsadzić cios lub dwa. Ataki nie są silne, choć bardzo częste, więc możemy nie uniknąć kilku z nich. Trudno. Po coś te mikstury mamy.
Bestia
Ukryty warunek zwycięstwa: zabij bossa bez wejścia w jego trującą chmurę. Łatwe, ale musimy galopować na początku walki do przodu, bo Bestia otwiera tym atakiem walkę.
Kolejny bardzo prosty pojedynek. Boss pod paskiem życia ma pasek „letargu”. Póki go nie zapełnimy, to nie zadajemy mu obrażeń. Po jego zapełnieniu Bestia wpada w letarg i możemy bić ją praktycznie bezkarnie. Trzymamy się cały czas blisko nóg, bo jedyne, co wtedy może się wydarzyć, to próba zdeptania nas przez bossa. Oczywiście uciekamy, kiedy widzimy, że Bestia podnosi nogi. Generalnie rąbiemy ją po nogach, póki nie padnie. Dobrze działa atak z wyskoku, gdyż nogi potwora mają kilka hit boksów. Nie ma tu specjalnie wielkiej filozofii. Grunt mieć jak najsilniejszą broń.
Protektor
Ukryty warunek zwycięstwa: zabij bossa bez przewracania koksowników wokoło. Jest to łatwe do wykonania, gdyż wystarczy się od nich odsunąć, ale ich przewrócenie powoduje, że boss spróbuje je podpalić ponownie. Coś za coś.
Jedna z walk, z którymi miałem naprawdę problem. Protektor jest bardzo szybki i agresywny. W swoim repertuarze ma kombosy o promieniu 90 stopni. Żadnych szans na odpowiedź z naszej stron. Do tego dochodzi jeszcze kopnięcie i chyba najgorszy atak, czyli wykorzystanie mocy koksowników. Wylatuje z nich kilka pocisków, które zadadzą nam kolosalne obrażenia, więc musimy dużo odskakiwać.
I z tym jest największy problem. Wszystkie powolne bronie musimy odstawić, podobnie jak ciężki pancerz. Nie będziemy zwyczajnie w stanie nadążyć za Protektorem, bo jego jedynym otwarciem jest moment, kiedy zaczyna robić kombosa. Bardzo przyda nam się „Modlitwa”, aby ściągnąć uwagę na naszego klona. Dobrze działają też ataki z wyskoku, chociaż trzeba się przyzwyczaić, że możemy mieć znacznie krótszy zasięg z inną bronią.
Niszczyciel
Ukryty warunek zwycięstwa: atak zabijający bossa musi zostać wykonany bronią wykorzystującą żywioł błyskawic. Wtedy dostaniemy nagrodę specjalną.
Niezbyt ciężka walka, ale pierwsza z serii „od tego pana trzymamy się z daleka”. Wszystkie następne, aż do końca, już takie będą.
Walka zaczyna się atakiem z wyskoku przeciwnika, więc niemal natychmiast musimy odskoczyć w bok, jeśli nie chcemy otrzymać obrażeń.
O otwarcie u niego ciężko. Przede wszystkim trzymamy się z daleka, bo nie chcemy walczyć z nim wręcz, póki ten nie będzie miał otwarcia. Niszczyciel wykonuje długie kombosy i póki walczy wręcz, to nie za bardzo można mu coś zrobić. Oczywiście, jeśli mamy dużo punktów życia, to możemy próbować, ale efektem będzie zużywanie mikstur.
Czekamy aż rzuci w nas swoim młotem. Broni staramy się oczywiście uniknąć, ale to, co jest istotne, to fakt, że po rzucie boss przez chwilę nie ma broni. Biegniemy do niego i okładamy, póki ta znów nie pojawi się w jego rękach. Potem uciekamy, unikając bycia zmiażdżonym przez młot.
Drugim otwarciem jest atak z wyskoku. Niszczyciel go czasami wykonuje i to jest moment, kiedy możemy zadać mu uderzenie lub dwa, ale nie więcej. Potem się odsuwamy i cały czas utrzymujemy dystans 5-10 metrów.
Uważamy na jego atak „spawarą” wyciągniętą żywcem z Quake 3 Arena! Boss sygnalizuje ten atak pochylając się, kiedy wokół niego zaczynają pojawiać się zielone obłoki. I teraz zła wiadomość. Tego ataku nie da się uniknąć, można tylko zminimalizować obrażenia poprzez uciekanie jak najdalej się da. W trakcie ataku nie możemy niestety się poruszyć, więc wielu opcji taktycznych nie ma.
Niezależnie od tego atakujemy Niszczyciela w trakcie dwóch powyższych otwarć. W teorii można atakować w innych momentach, co nie jest głupie, jeśli mamy wiele mikstur leczniczych. Musimy się jednak liczyć z obrażeniami w takiej sytuacji. Bezpieczne momenty na nasz atak są tylko dwa.
Bracia
Ukryty warunek zwycięstwa: w gruncie rzeczy brak. Nagroda zależy od tego, który z braci padnie pierwszy. Chcecie tarczę z odpornością na ogień? Musi najpierw zginąć brat atakujący błyskawicami. Tarcza z odpornością na błyskawice? Wcześniej musi polec brat ognisty. Polecam mierzyć w tarczę błyskawic, bo przeciw temu żywiołowi trudniej się zabezpieczyć.
Ta walka jest trudna. Nie tylko ze względu na fakt, że walczymy z dwoma braćmi na raz, którzy wymieniają się niczym wrestlerzy, ale też z powodu trudności wyszukania otwarcia. Na początku motałem się z wielkim mieczem, co było błędem. Tutaj potrzebujemy szybkiej broni. Bracia są agresywni i podążają za nami z atakami, co jakiś czas podskakując do góry, aby spaść wykonać przy tym superatak. Należy tego oczywiście uniknąć, uciekając jak najdalej od miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą byli. Podobnie jest z ich szarżami.
Jak więc pokonać to zagrożenie? Nie wchodzić z nimi w walkę bezpośrednią lub sprawić, aby ta trwała jak najkrócej. Najlepiej sprawdza się tutaj atak z wyskoku. Skaczemy z toporem, mieczem czy czymkolwiek innym, zadając jeden silny cios, i natychmiast przerywamy walkę poprzez wycofanie się. W tym pojedynku kluczowe jest zarządzanie punktami życia. Musimy zabić obydwu braci, nim skończą nam się mikstury lecznicze. Wchodząc z nimi w dłuższą interakcję, będziemy obrywali zbyt mocno, co skończy się brakiem mikstur.
Sędzia
Ukryty warunek zwycięstwa: pokonaj bossa, zabijając rhogarów przed nim. Sędzia wskakuje w pewnym momencie walki na balkon i ciska na oślep ognistymi atakami. Te będą raniły jego sługi, a my musimy go w tym wyprzedzić.
Nie bójcie się. To ostatni wróg do zabicia, ale nie jest trudny. Walka zaczyna się na balkonie, z którego po dwóch ciosach lądujemy na dziedzińcu. Niestety nie udało mi się tego momentu uchwycić na materiale wideo, gdyż zginąłem w trakcie walki, a każda kolejna próba zaczyna się już na dziedzińcu.
Sędzia jest trochę połączeniem walki z Braćmi i Protektorem. Z jednej strony wykonuje 3-ciosowe kombosy, których lepiej mu nie przerywać, z drugiej działa na niego najlepiej atak z wyskoku. Tego bossa trzymamy na średni dystans, chcąc go zmusić do wykonania kombo ataku. Po nim mamy krótkie otwarcie, aby na niego skoczyć i zadać cios. Jeden, nie więcej.
Co jakiś czas będzie przywoływał swe sługi, co sygnalizuje zielona mgiełka. To też jest otwarcie, ale po nim Sędzia wskoczy na balkon i będzie ciskał w nas ogniami piekielnymi, których musimy uniknąć. W międzyczasie uważamy na jego atak dystansowy ostrzami po prostu biegnąc w lewo lub prawo. W tej walce trzeba przede wszystkim być mobilnym i nie stać obok bossa zbyt długo, gdyż poczęstuje nas wtedy atakiem obszarowym wokół siebie. Uważamy też na zasięg jego kombosów.
W tej walce ważne jest, aby pozyskać dużą odporność na ogień. To po to w poradach końcowym zasugerowałem oszczędzanie tego typu run. Właśnie tutaj włożenie ich w nasze opancerzenie znacznie ułatwi nam walkę.