Kajko i Kokosz (2021) – recenzja serialu (Netflix). Asterix i Obelix
Przerwa w oglądaniu nowych ekranizacji komiksów była całkiem długa. Właśnie się to jednak zmienia. Z jednej strony za sprawą serialu WandaVision oraz mających wkrótce pojawić się na HBO GO tzw. Snyder’s Cut Ligi sprawiedliwości oraz Wonder Woman 1984, z drugiej serwisu Netflix, który postanowił wziąć na warsztat polski komiks. Oto recenzja serialu Kajko i Kokosz (2021).
Jest sobie słowiański gród, w którym rządzi kasztelan Mirmił, a jego dwaj najlepsi wojownicy to Kajko i Kokosz. Nieopodal znajduje się twierdza Zbójcerzy, którym przewodzi Hegemon – jego marzeniem jest pokonanie osady Mirmiła. Pewnego dnia Kajko i Kokosz, po bójce ze Zbójcerzami, przejmują wielkie jajo, z którego wykluwa się smok.
Kajko i Kokosz (2021) – recenzja pierwszych dwóch odcinków serialu (Netflix). Przyjemnie i sympatycznie, ale bez szału
Kajko i Kokosz to kolejne polskie dzieło, które na warsztat wziął Netflix. W przeciwieństwie do Wiedźmina, tym razem jednak postanowiono nie wprowadzać daleko idących zmian. W sumie wynika to pewnie i z tego, że za produkcję odpowiadają Polacy i z tego, że Kajko i Kokosz są pod wieloma względami bardzo podobni do znanych na całym świecie Asterixa i Obelixa, przez co podejrzewam, że nikt nie będzie miał problemu, żeby załapać konwencję.
Tym bardziej, że jest ona niesamowicie prosta, bo Kajko i Kokosz to serial przeznaczony głównie dla najmłodszych. Owszem, starsi widzowie pewnie też chętnie sprawdzą, co z tego wyszło, aczkolwiek wydaje mi się, że głównie ci, którzy znają komiks, bo czytali go, kiedy byli dziećmi. Mi się włączyła nostalgia, ale jeśli ktoś nigdy nie miał do czynienia z oryginałem, to raczej nie znajdzie tu nic dla siebie. W tym sensie produkcji brakuje tego magicznego „czegoś”, co sprawiałoby, że będzie ona fascynująca dla wszystkich.
Tym niemniej, jako coś zrobionego dla najmłodszych widzów, Kajko i Kokosz sprawdza się naprawdę nieźle. To przyjemna i sympatyczna produkcja, z prostymi historyjkami, przy których dzieci nie powinny się raczej nudzić. Odcinki trwają po mniej więcej trzynaście minut, nie są w żaden sposób przeładowane, nie ma tu wielkich zwrotów fabularnych. Tak, jak pisałem już wcześniej, twórcy nie chcieli na siłę „ufajnić” Kajko i Kokosza, dlatego nie przygotowali nie wiadomo jakich atrakcji. Trochę jednak szkoda, że opowiastki nie mają w sobie odrobiny więcej przesłania. Tu i ówdzie pojawia się coś mądrego, jak stwierdzenie, że o przyrodę trzeba dbać, czy że przyjaźń oraz lojalność są ważne. W przeważającej części są to jednak oparte na tym samym schemacie fabuły. Nie brakuje za to humoru, nawet mi zdarzyło się kilka razy zaśmiać w trakcie seansu. Z drugiej strony są też momenty takie sobie – wydawało mi się, że już dawno przestaliśmy się śmiać z tego, że facet przebiera się za kobietę.
Kajko i Kokosz jest też porządnie zrealizowane. Animacja jest prosta i chociaż momentami można odnieść wrażenie, że dodanie tu i ówdzie nieco więcej szczegółów wyszłoby jej na dobre, to jednak generalnie dobrze imituje kadry komiksu. Zresztą znów – należy pamiętać, kto jest głównym odbiorcą tego serialu. Tak więc zarówno ograniczona kolorystyka, jak i pewna umowność niektórych elementów nie są tu niczym dziwnym. Twórców dodatkowo można pochwalić za ładną, wpadającą w ucho muzykę oraz naprawdę udany dubbing.
Jakby to zebrać wszystko do kupy, okaże się, że Kajko i Kokosz to po prostu solidna przygodówka. Zarówno dzieci, jak i starsi fani komiksów powinni być usatysfakcjonowani, a kto wie, może będzie to też okazja, by podzielić się z młodszym pokoleniem tym, co fascynowało nas, gdy sami byliśmy o wiele młodsi. Może szkoda tylko, że Kajko i Kokosz to serial, który chociaż sympatyczny, niespecjalnie zapada w pamięć – fenomenu z tego żadnego nie będzie. Z jednej strony to, że produkcja liczy tylko pięć króciutkich odcinków jest trochę dziwne, z drugiej może to i dobrze, bo większa liczba epizodów pewnie niewiele by zmieniła. Póki co warto mimo wszystko docenić, że nie ma tragedii, ani wstydu i Kajko i Kokosza od Netflixa da się obejrzeć bez bólu, za to z uśmiechem.
Atuty
- Całkiem sympatyczna, momentami zabawna produkcja;
- Porządna realizacja – animacja, muzyka, dubbing;
- Najmłodsi będą zadowoleni…
Wady
- …Ale to też serial głównie dla najmłodszych właśnie;
- Przydałoby się jednak jakieś przesłanie
Netflixowy Kajko i Kokosz to solidna przygodówka dla najmłodszych. I w zasadzie tylko dla nich.
Przeczytaj również
Komentarze (73)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych