Noc w Raju (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Kino po koreańsku

Noc w Raju (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Kino po koreańsku

Piotrek Kamiński | 13.04.2021, 21:00

Powodowany ogromną tragedią gangster, Tae-Gu decyduje się pomóc swojemu szefowi pozbyć się głowy innej rodziny mafijnej. Tak zdecydowany ruch odbije się dużym echem w całym mieście, więc będzie to już ostatnie zlecenie Tae-Gu, po którym dane mu będzie zacząć nowe życie w Rosji. Po drodze spotyka młodą dziewczynę, Jae-Yeon, która niespodziewanie nadaje jego życiu nowy sens.

Koreańczycy mają dziwną manię kończenia swoich filmów w pewien bardzo konkretny sposób. Nie będę mówił o co dokładnie mi chodzi ze względu na potencjalne spoilery, ale jeśli ktoś liznął w życiu trochę ichniego kina, to być może wie o co mi chodzi. Nie wiem skąd u nich ta mania. Tak jak za pierwszym razem byłem pod wrażeniem takiego, a nie innego finału, tak od tamtej pory zaczęło mnie już to trochę nudzić. Pomysł jest oryginalny i ciekawy za pierwszym razem, może za drugim i trzecim też, ale na pewno nie za dziesiątym.

Dalsza część tekstu pod wideo

Noc w Raju (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Kino po koreańsku

Noc w Raju (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Na spokojnie

Tae-Gu pracuje dla mafii. Jest niebezpiecznie dobry w tym co robi, czym przyciąga uwagę innych rodzin. Szef jednej z nich próbuje pozyskać go dla siebie, lecz Tae-Gu jest profesjonalistą - lojalnym i oddanym. Wkrótce po tym w wypadku życie traci jego siostra i siostrzenica. Problem w tym, że to nie był wypadek, a celowy atak. Zniszczony, pozbawiony sensu życia Tae-Gu godzi się zabić szefa rodziny, która próbowała go podkupić i która najpewniej stoi za atakiem na jego bliskich. Po bardzo brutalnej egzekucji chłopak musi zniknąć. Mafia będzie chciała dostać jego głowę. Szef organizuje mu przerzut do Rosji z krótkim postojem na wyspie Jeju. Tam jego los krzyżuje się z Jae-Yeon, siostrzenicą lokalnego handlarza bronią, której życie również straciło sens. Dziewczyna jest śmiertelnie chora, a operacja, która mogłaby jej pomóc ma tylko 10% szans na powodzenie. Czas, który przyjdzie im spędzić razem nauczy ich na nowo, że życie warte jest ochrony do samego jego końca. Kiedykolwiek miałby on nie nastąpić.

Fabuła filmu Park Hoon-Junga nie należy do przesadnie wyładowanych akcją, co może dziwić kiedy spojrzy się na czas trwania i tematykę obrazu. Ponad dwie godziny na tak względnie prostą historię to bardzo dużo czasu. Reżyser w bardzo niespieszny sposób pokazuje zacieśniające się relacje między bohaterami. Nie boi się przytrzymać kamery na prostym akcie jedzenia, zajrzeć swoim bohaterom w oczy, skupić się na ciszy i spokoju płynących ze stania w zadumie w morzu. Rozmowy między postaciami, zwłaszcza tymi ubranymi w skórzane ciuchy, z bronią schowaną za paskiem od spodni, pachną delikatnie stylem Tarantino - mówi się dużo i bez pośpiechu, zahaczając o dziwne, niekoniecznie związane z głównym tematem wątki. Czuć napięcie i nigdy nie wiadomo, kiedy leżąca na stole broń w końcu wypali. Nie jest to oczywiście ten sam poziom, co u Quentina, ale widać skąd czerpane były wzorce.

Nie każdemu widzowi takie podejście do prowadzenia fabuły musi się spodobać. Spotkałem się już z opiniami ludzi, którzy uważają, że "Noc w Raju" jest zwyczajnie nudna. Wydaje mi się, że należą one do ludzi, którzy spodziewali się wypełnionej zwrotami akcji historii gangsterskiej, a dostali dramat o trudnej przyjaźni ludzi połączonych poczuciem beznadziejności życia. Nie zrozum mnie źle, jest tu kilka (raczej przewidywalnych) zwrotów, ale nie one są tu ważne.

Noc w Raju (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Co autor miał na myśli?

Można byłoby przeznaczyć ten akapit na marudzenie o tym jak to koreańskie kino nie lubi doświetlać poszczególnych scen w żaden ciekawy sposób, w większości opierając się na naturalnym świetle, lub jego imitacji. Można czepiać się, że aktorzy przed kamerą zachowują się jakby byli w teatrze - wszystkie ich ruchy, mimika i projekcja głosu podkręcone są do 11/10. Tylko jaki to by miało sens? Skoro niemalże całe ich kino wygląda właśnie tak, to jest to coś na co godzimy się sięgając po kolejną tamtejszą produkcję i nie ma co się pieklić.

Przyczepię się natomiast do uczucia pustki, jakie wywołał we mnie finał tej opowieści. Zostawił mnie z pytaniem, o czym ten film właściwie był? Co chciał powiedzieć, do czego zmierzał? Ostatecznie stwierdziłem, że chodzi o to niepoddawanie się, o którym już wspominałem, lecz nie jest to pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy, kiedy zaczynają się napisy. Droga Tae-Gu zdaje się nie prowadzić do żadnego satysfakcjonującego końca, tak samo z resztą jak i Jae-Yeon. Ostatecznie nawet ten motyw walki do końca zostaje całkiem mocno storpedowany ostatnią sceną filmu. Czy więc w "Nocy w Raju" chodziło o cokolwiek? O to, że jeśli szukasz zemsty, to zacznij kopać dwa groby? Czy była to jedynie dwugodzinna wymówka do pooglądania zakrawającego o absurd rozlewu krwi? Ostatecznie nie ma w tym, oczywiście, nic złego - zwłaszcza, kiedy strzelaniny kręci się z takim rozmachem - ale pewien niedosyt pozostaje.

Atuty

  • Kilka zgrabnych ujęć;
  • Bezpardonowe ukazanie brutalności świata zorganizowanej przestępczości;
  • Angażujące dialogi

Wady

  • Część scen można było trochę skrócić;
  • Bombastyczne, ale niesatysfakcjonujące zakończenie

"Noc w Raju" jest produkcją do bólu koreańską - brutalną, intrygującą, trochę rozwleczoną. Do podium trochę brakuje, ale zdecydowanie można obejrzeć.

7,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper