Wyprawa do dżungli (2021) – recenzja filmu (Disney). Indiana Jones

Wyprawa do dżungli (2021) – recenzja filmu (Disney). Indiana Jones

Jędrzej Dudkiewicz | 27.07.2021, 18:00

Lato w pełni, a to znaczy, że w kinach – oczywiście z wyjątkami – jest najlepszy czas na mniejsze lub większe blockbustery, których głównym zadaniem jest dostarczenie porządnej rozrywki, w klimatyzowanym pomieszczeniu. 30 lipca na wielkim ekranie będzie można obejrzeć film Wyprawa do dżungli (2021). Oto jego recenzja.

Lily Houghton jest żywiołową, prącą do przodu i ambitną badaczką. Jej największym marzeniem jest odnalezienie w amazońskiej puszczy legendarnego drzewa, którego kwiat jest w stanie wyleczyć każdą chorobę oraz – co w sumie ważne – zdjąć każdą klątwę. Lily udaje się na miejsce razem z bratem, McGregorem, gdzie nawiązuje współpracę z kapitanem łodzi, Frankiem. Jednak nie tylko oni pragną zdobyć kwiat.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wyprawa do dżungli (2021) – recenzja filmu (Disney). Indiana Jones

Wyprawa do dżungli (2021) – recenzja filmu (Disney). Sympatycznie i żywiołowo

Zacznijmy od tego, że nie ma co ukrywać – Wyprawa do dżungli nie jest specjalnie oryginalną produkcją, zdecydowana większość pomysłów na wątki została zaczerpnięta albo z Piratów z Karaibów, albo serii o Indianie Jonesie. Jeśli chodzi o tę ostatnią, to mam z pewnością dobrą wiadomość. Film jest o wiele, wiele lepszy niż Królestwo Kryształowej Czaszki, co jednak oczywiście nie jest jakimś wielkim osiągnięciem.

Zostawmy jednak porównania, machnijmy ręką na brak czegokolwiek nowego i sprawdźmy, czy Wyprawa do dżungli spełnia swoją funkcję, to znaczy pozwala przyjemnie spędzić czas. Najkrótsza odpowiedź na to pytanie brzmi: tak. Co w sumie może być nieco zaskakujące, przyznam szczerze, że po obejrzeniu zwiastuna spodziewałem się czegoś, co tak bardzo będzie starało się być fajne, że aż będzie nieznośne. Okazało się, że jest inaczej, w czym spora zasługa reżysera Jaume Colleta-Serry. To twórca, który wcześniej często współpracował z Liamem Neesonem w kinie akcji: Tożsamość, Non-Stop, Nocny pościg, Pasażer były sprawnie zrealizowanymi strzelaninami z pościgami. I tę werwę oraz żywiołowość udało się przenieść i tutaj.

A przynajmniej przez większość czasu, bo Wyprawa do dżungli jest filmem, któremu przydałby się lepszy montażysta. Jest to zwyczajnie nieco za długie, myślę, że spokojnie można by wyciąć jakieś dwadzieścia minut, dzięki czemu tempo byłoby jeszcze lepsze. Skoro już jesteśmy przy wadach, to można wspomnieć też o tym, że są tu elementy, których użycie jest wprost komiczne, a najlepszym tego przykładem jeden utwór… zespołu Metallica. Nie wiem, kto uznał, że to dobry pomysł, ale musiał mieć gorszy dzień. Są tu też momenty przeszarżowane, w których twórcy nie powstrzymują się, przez co niestety kilka razy przekraczają granicę kiczu.

Na szczęście nie sprawia to, że Wyprawa do dżungli jest filmem nieudanym. Wręcz przeciwnie, bawiłem się w trakcie seansu naprawdę dobrze. A główna zasługa w tym grających główne role Dwayne’a „The Rocka” Johnsona oraz Emily Blunt. Ten pierwszy oczywiście nie wychodzi poza swój standardowy repertuar min, ale jednocześnie ma na tyle dużo charyzmy, że jest w stanie wzbudzić sympatię odbiorcy. To w sumie też dobry prognostyk przed Black Adam, którego będzie gwiazdą, a który również wyreżyseruje Collet-Serra. Emily Blunt jest o wiele lepszą aktorką i to widać – Lily jest niesamowicie sympatyczna, pewna siebie, wrażliwa i odważna.

To, co mi się jednak najbardziej podoba to fakt, że zadziwiająco dużo czasu – jak na tego typu produkcję – poświęca się tu na zbudowanie relacji między Lily i Frankiem. A że Johnson i Blunt mają odpowiednią chemię, to tym bardziej we wszystko da się uwierzyć. Na drugim planie przyzwoicie radzą sobie też Edgar Ramirez oraz Jack Whitehall. I tylko szkoda, że zarówno Jesse Plemons, jak i pojawiający się dosłownie na chwilę Paul Giamatii są tak bardzo przerysowani. Mogły to być o wiele lepsze postacie, zwłaszcza książę Joachim w wykonaniu Plemonsa.

Nie zmienia to jednak faktu, że Wyprawa do dżungli jest filmem dostarczającym sporo porządnej rozrywki. Dzieje się tu dużo, jest kolorowo, akcja – mimo kilku dłużyzn – toczy się wartko. Po wyjściu z kina w zasadzie nie pamięta się za wiele z tego, co działo się na ekranie, ale nie jest to problem. Ot, wakacyjna przygodówka, przy której można miło spędzić czas. Niczego więcej nie śmiałbym od takiej produkcji oczekiwać.

PS Premiera filmu została zaplanowana na 30 lipca.

Atuty

  • Sprawnie wyreżyserowane, ma niezłe tempo i energię;
  • Prosta, ale w sumie przyjemna fabuła;
  • Dwayne Johnson i Emily Blunt

Wady

  • Zero oryginalnych pomysłów (nie jest to w tym przypadku duży mankament);
  • Trochę głupot i absurdów;
  • Czasem za bardzo kiczowate lub przerysowane (głównie postać Plemonsa);
  • Przydałoby się nieco skrócić

Wyprawa do dżungli (2021) jest idealnym filmem na lato – sprawnie zrealizowanym i dającym sporo niezłej rozrywki.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper