The Office PL (2021) – recenzja serialu [Canal+]. Polskie korpo
Kropliczanka ma nowego szefa, więc biuro prawdopodobnie czeka restrukturyzacja. Ekipa realizatorska śledzi pracowników firmy, próbujących odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Gdzieś to już chyba widziałem...
Cringe. Angielski rzeczownik niepoliczalny, pochodzący od czasownika "to cringe", czyli "wzdrygać się przed czymś", "poczuć zażenowanie". Nazywamy nim sytuacje, w których ktoś zachowuje się tak nieporadnie, lub niestosownie do sytuacji, że nie jesteśmy w stanie patrzeć na całe zajście. Czujemy zażenowanie, wstyd, czasem strach. Lotny nośnik żartów, z którego często korzystają komicy, tacy jak Ricky Gervais (oryginalne, brytyjskie "Biuro"), czy Steve Carell (amerykańska wersja serialu). Teraz, do tego zacnego grona aspiruje również Piotr Polak i trzeba przyznać, że jak na razie, wbrew moim oryginalnym przewidywaniom, idzie mu całkiem nieźle.
The Office PL (2021) – recenzja serialu [Canal+]. Swojski klimat
Michał (wspomniany przed chwilą Piotr Polak) jest szefem Kropliczanki od dosyć dawna. Jego mama użyczyła nawet swojego wizerunku przy projektowaniu loga produktu, to jest wody mineralnej. Nie jest najlepszy w tym co robi. Nie jest nawet specjalnie kompetentny. Chyba, że jego zachowanie w serialu to tylko efekt popisywania się przed nagrywającymi wszystko filmowcami, ale raczej wątpię. Poza nim w biurze pracuje dosłownie garstka osób - sprzedawców, marketingowców, księgowych. Firma została właśnie wykupiona, tak więc pracownicy boją się, że nowe szefostwo może chcieć się ich pozbyć. Na domiar złego z góry zostaje im przydzielona druga kierowniczka, Patrycja (Vanessa Aleksander). Michał staje na głowie żeby ludzie go lubili, Patrycja stara się pokazać wszystkim jako kompetentna szefowa, a cała reszta po prostu robi swoje i stara się nie zwracać na nich uwagi.
Lwia część pracowników Kropliczanki to po prostu nowe wersje postaci znanych z wersji brytyjskiej i amerykańskiej. Czasami bliżej im do angielskiego oryginału, a czasami do amerykańskich analogów. Canal+ niby mówi, że serial jest polską adaptacją wersji z wysp brytyjskich, lecz moim zdaniem polskiemu Biuru znacznie bliżej do tego zza oceanu. Żarty są zwykle mocno slapstickowe i opierają się albo na dziwnym zachowaniu postaci, albo na absurdalności całej sytuacji. Daleko im do brutalnego realizmu, autoironii i depresyjności wersji brytyjskiej. Lecz na kim nie wzorowaliby się twórcy, nie da się zaprzeczyć, że udało im się tchnąć w znane postacie pierwiastek polskości. I tak oto nasz Dwight, czyli grany przez Adama Woronowicza Darek, ma fioła na punkcie średniowiecza, bractw rycerskich, rekonstrukcji i tak dalej. Wciąż reprezentuje mocno przedwczorajsze podejście do życia, ale jest ono wyraźnie nasze. Podobnie z lubiącą sobie wypić matką trójki dzieci Gośką (Monika Obara), czy pochodzącym tym razem z Gruzji imigrantem Levanem (Marcin Pempuś). Scenarzyści wyraźnie postarali się aby żadna z postaci, które z powodów kulturowych działała w jednej wersji, nie zamieniła się w karykaturalne ksero w wersji siedleckiej.
The Office PL (2021) – recenzja serialu [Canal+]. Czy potrzebowaliśmy własnej adaptacji Biura?
Sercem całej produkcji raz jeszcze jest kwitnąca powoli i w bólach relacja pary młodych bohaterów, Franka i Asi. Tyle, że polska wersja opowiada ich historię trochę bardziej przy okazji. Mniej tu uroczych małych momentów, gadania sam na sam z kamerą, podkreślanych grającą na serca strunach muzyką cichych zwrotów akcji. Teoretycznie to wciąż ta sama historia, ale albo scenarzyści nie są nią na razie odpowiednio zainteresowani, albo po prostu nie potrafią odpowiednio jej opowiedzieć. Nie mogę też powiedzieć abym czuł chemię między grającymi Franka i Asię Mikołajem Matczakiem i Kornelią Strzelecką. Zdaje się, że w pierwszym sezonie twórców serialu bardziej interesowało przeciąganie liny w wykonaniu Michała i Patrycji. Ostatni odcinek kończy się z resztą dosyć nagle. Nie starano się opowiedzieć jakiejś szerszej historii, nie rozwiązano konfliktu między szefami, nie stało się właściwie nic, co krzyczałoby "KONIEC". Podobnie jest z resztą serialu. Niby oglądamy "Biuro", ale jakieś takie na pół gwizdka.
W jedenastu odcinkach, z których składa się pierwszy sezon, przyjdzie nam zobaczyć zdrowy miks pomysłów świeżych, jak i zaadaptowanych. Znajdzie się wspomnienie o parkourze, pogadanka na temat rasizmu i innych fobii, roastowanie Michała. Kiedy indziej część ekipy zacznie dosłownie bronić krzyża i okaże się, że dziewczyny zarabiają niesprawiedliwie mało pieniędzy w porównaniu do chłopaków.
Podobnie jak w oryginale, nie każdy dowcip trafia. Na szczęście jest ich tak dużo i celują w tak różne tematy, że i tak zazwyczaj jest się z czego śmiać, na przykład z sympatycznego, nieskażonego logiczną myślą wyrazu twarzy Michała. Większość humoru jest raczej jednorazowa i nie wraca później w żaden ciekawy, czy przemyślany sposób aby dostawić kropkę nad przysłowiowym "i" (choć zdarzają się i takie), lecz biorąc pod uwagę fakt, że spodziewałem się kompletnego nieporozumienia i tak jest naprawdę dobrze. Jeśli widownia da szansę pracownikom Kropliczanki, to z biegiem lat możemy doczekać się własnych klasyków w stylu "that's what she said" Michaela Scotta. Na ten moment jest jeszcze za wcześnie aby wyrokować, czy dalej będzie lepiej, ale potencjał jest. Część obsady nie miała na razie zbyt dużo czasu aby zabłysnąć i rozwinąć skrzydła, więc wszystko przed nimi. Może "The Office PL" brak trochę jakiegoś jaśniejszego kierunku, w którym serial mógłby podążyć, lecz jak na pierwszy raz nie było wcale źle.
PS That's what she said.
Atuty
- Zgrabnie nadaje swojskich cech znanym postaciom;
- Pełen cringe'u, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu;
- Obsada i twórcy zdają się rozumieć za co widownia pokochała poprzednie dwie wersje;
- Jim/Franek dokuczający Dwightowi/Darkowi nigdy mi się nie znudzi.
Wady
- To na razie taki trochę "the best of" bez ładu i składu;
- Część żartów dosyć mocno nie trafia (ale to już raczej kwestia gustu);
- Część obsady nie ma na razie za wiele do roboty;
- Kto wymyślił ten dziwaczny opening od czapy?!
"The Office PL" miał być kompletną katastrofą. To nie mogło się udać. Tak myślałem, więc biję się teraz w pierś i przepraszam.
Przeczytaj również
Komentarze (29)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych