GRID Legends - gramy w tytuł Codemasters. Przed mistrzami kodu jeszcze trochę pracy
GRID Legends zostanie wprowadzone na rynek przez EA już za dwa miesiące. Testujemy grę Codemasters i wymieniamy jej plusy oraz minusy po paro-godzinnym teście.
Ten rok kalendarzowy nie jest ani zły ani obfity w wyścigowe gry. Fani tego gatunku mogli w ostatnich miesiącach zapoznać się z docenioną na całym świecie Forza Horizon 5, a oprócz tego do swojej dyspozycji mieli jeszcze F1 2021 czy MotoGP 21. Do pełni szczęścia zdecydowanie zabrakło nowego Gran Turismo od Sony oraz Need for Speeda od Electronic Arts.
Ci drudzy w ramach rekompensaty zapowiedzieli GRID Legends od Codemasters. Ujawnienie produkcji nastąpiło pół roku temu i jak można zauważyć po ostatniej prezentacji, twórcy ukończyli najważniejsze prace nad grą i są prawie gotowi do oficjalnej premiery. Przypomnijmy, że nadchodzący GRID ujrzy światło dzienne na PC, PS4, PS5, XONE i XSX|S już 25 lutego 2022 roku.
GRID Legends wjeżdża na salony z nijakim modelem jazdy...
Miałem okazję spędzić w arcade'owych wyścigach od "mistrzów kodu" już kilka godzin i jestem bardzo zmieszany. Biorąc udział w 12 zawodach (tyle zostało udostępnione do testów) za każdym razem trafiałem na inny tor i wsiadałem za stery innego samochodu - takie rozwiązanie miało zapewnić różnorodność, wszak pojazdy w grze zostały podzielone na kilka kategorii, w tym elektryczne, superszybkie, terenowe, ciężarowe i te do driftu.
Koniec końców jazda po wyznaczonych obiektach zaczęła mnie dość szybko nudzić, czego się nie spodziewałem. Nie licząc samochodów ciężarowych, w których model jazdy jest przyzwoity (łatwo oderwać koła od asfaltu, czuć "ciężkość" pojazdu podczas skrętu itd.) i za każdym razem zapewnia sporą dawkę zabawy, reszta kategorii jest do siebie zbyt podobna, aby zaoferować dużą różnorodność.
Elektryczne bryki rozwijają wysokie prędkości, ale nie różnią się prawie niczym od super szybkich samochódów. Są przyklejone do drogi i nawet przy prędkościach rzędu 200-250km/h ciężko wypaść nimi z zakrętu. Z kolei zwykłe bryki, jak chociażby te dostępne w Renault Cup czy zawodach drifterskich, to tak zwane przez fanów wyścigówek wanny na kółkach, które łapią uślizg niemalże przy każdym przekręceniu kierownicy w lewo lub prawo.
Jako osoba uwielbiająca produkcje z gatunku, który prezentuje omawiana pozycja, zręcznościowy model jazdy w GRID Legends kompletnie nie przypadł mi do gustu. W pewnym sensie pomogło wyłącznie trakcji, ABS-u i stabilności (funkcja pomagająca nowicjuszom wchodzić w zakręty bez uślizgów), ale wciąż nie jest to gra, która pod tym względem mogłaby konkurować z Forzą Horizon 5. Śmiem twierdzić, że nawet przyjemniej jeździło mi się w dwóch najnowszych Need for Speedach.
... i dopracowanymi rozwiązaniami
Krytycznie rozpocząłem opinię o GRID Legends, ale pomyślałem, że tak będzie najlepiej, bo oprócz tegoż elementu, reszta aspektów tytułu Codemasters bardzo mi się podoba. Zacznę od samej oprawy graficznej, która - według zapowiedzi deweloperów - może ulec jeszcze zmianie. Ścigałka już w testowej wersji prezentuje się porządnie dzięki wysokiej jakości teksturom i ogromnej szczegółowości tras rozlokowanych po całej Europie. Trafiamy do Rosji, Francji czy Anglii, aby odpowiednio pojeździć po lodowatej, suchej czy mokrej nawierzchni. W zależności od warunków atmosferycznych zmienia się chociażby długość hamowania czy przyczepność kierowanego przez nas pojazdu.
Do wora z plusami bez wątpienia wrzuciłbym sam zewnętrzny projekt samochodów, w których zadbano o detale. Inaczej sytuacja wygląda w kwestii wnętrz, które obecnie nie mogą pochwalić się niczym interesującym. Wiadomo, redukcja masy przekłada się na brak akcesoriów, ale środki superszybkich bryk aż święcą pustkami. W pewnym momencie ciężko było mi uwierzyć, że jeżdżę "bolidem" z 2021 roku.
Poczyniono pewne postępy w związku ze sztuczną inteligencją. Samochody nie zajeżdżają Ci głupio drogi i w większości przypadków stosują zasadę "fair play" nie zmieniając w ostatnim momencie linii jazdy. Ponadto, nie zwalniają na prostych dając przewagę odbiorcy na niskich poziomach trudności, popełniają błędy (parę razy widziałem, jak przeciwnik z przodu lub z tyłu łapie uślizg na śliskiej tarce i ląduje poza torem), potrafią zniszczyć swój samochód po spowodowaniu kraksy z graczem lub innymi botami... w największym skrócie: SI w GRID Legends prezentuje się zaskakująco dobrze.
Fani realizmu mogą skorzystać z włączenia uszkodzeń pojazdu, co jeszcze bardziej urozmaica zabawę. W grę wchodzą awarie zawieszenia (przekłada się to na skrętność), silnika (osiągi) i innych najważniejszych części samochodu, co jest sygnalizowane unoszącym się najczęściej spod maski czarnym dymem. To, co zostanie w większym lub mniejszym stopniu uszkodzone zależy od tego, czy uderzymy bokiem (najmniejsze straty), czy przodem (średnie lub duże - zależy od impetu) w bandę. Pod uwagę trzeba brać również "pocałunek" w tył samochodu, co również się zdarza, gdy przeciwnicy nie wyhamują albo stracą przyczepność.
Co więcej, w GRID Legends nie brakuje również systemu wroga, rywala i sojusznika na torze. Ci pierwsi pojawiają się wtedy, gdy uderzymy w nich specjalnie lub przypadkiem podczas zawodów, drugich ustalamy odgórnie, podobnie jak i trzecich. O ile dwaj ostatni nie mają większego znaczenia, bo musimy albo ich pokonać albo współpracować w celu zdobycia jak największej ilości punktów, tak tego pierwszego trzeba się strzec, ponieważ podczas wyprzedzania może chamsko skręcić w nas i wyrządzić nam szkody. Wygląda i prezentuje się to naprawdę ciekawie.
Może, a nawet powinno być lepiej
Tak, jak wspomniałem wyżej - Codemasters we współpracy z EA udostępniło niewielki kawałek gry. Oprócz 12 zwykłych zawodów (co warto wspomnieć, podzielonych na zawody typu zwykły wyścig, eliminacje (co 20 sekund odpadają 2 samochody z końca stawki), czy próby czasowe) nie zabraknie również własnego kreatora wyścigów (który pozwala puścić się wodzy fantazji), trybu kariery, trybów fabularnych (!) od zasłużonych scenarzystów i potyczek sieciowych. Produkcja będzie przepełnioną soczystą zawartością, ale gdy podstawowy element produkcji - w tym przypadku model jazdy - nie trafia do mnie tak, jakbym tego chciał, nie mogę powiedzieć, że na nowego GRID-a czekam bardziej niż na Gran Turismo 7 czy NFS 2022.
Wstępnie zachęcam odbiorców lubiących gry wyścigowe do dodania GRID Legends do listy życzeń. Jeśli Codemasters uda się doszlifować produkcję, będzie to interesujący arcade, z którym polubią się osoby nieszukające wielkich wyzwań, a chcące po prostu miło i wesoło (mechaniki i poszczególne rozwiązania idealnie pasują do zabawy online) spędzić czas. Fanom bardziej symulacyjnych ścigałek ciężko będzie się w tejże produkcji odnaleźć, ale przed wydaniem ostatecznego werdyktu trzeba poczekać do światowej premiery, która będzie miała miejsce 25 lutego.
Gra była testowana na RTX 3060Ti, 24 GB RAM-u (3000MHz) oraz i5 8600k. Bez większych problemów utrzymywałem 75-90 klatek na sekundę na ustawieniach wysokich w rozdzielczości 1440p, a według mistrzów kodu - optymalizacja powinna ulec jeszcze poprawie.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do GRID Legends.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (15)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych