Weekendowy Hyde Park #9
To już trzeci Hyde Park, który ukazuje się w regularnym, tygodniowym odstępie - normalnie tort się należy i szampan Piccolo. Dzisiaj wraca Roger po katorżniczej końcówce i stojącym nad nim z batem Rzeźnikiem. Sam wielki szef wciąż nieobecny, nie wiadomo czy odpoczywa, czy zajął się nim niejaki Misiu...
Na początku przypominamy o akcji "napisz swój HP" - teksty i zdjęcia ślijcie na [email protected].
Roger
W tym miesiącu doczekałem się w końcu pierwszej końcówki, która zakończyła się o przyzwoitej porze, czytaj około godziny 19. Inna sprawa, że poprzedzające je dni to istny hardkor i 3-4 godziny snu na dobę. Jako że grałem w takie produkcje jak Yakuza: Dead Souls i Resident Evil Operation Racoon City, kilkunastogodzinna sesja nie omieszkała odznaczyć swojego piętna na moim styranym organizmie gdy zasypiałem w wygodnym łózko obok narzeczonej. Próbuje sięgnąć pamięcią wstecz i nie pamiętam, bym kiedykolwiek miał tak porąbane sny. W końcu nie co dzień budzisz się w śnie (tak dobrze napisałem), w którym Twoja narzeczona rzuca się na ciebie z nożem, zmutowany chomik (sic!) odgryza ci stopę, a ty czołgasz się po mieszkaniu szukając zielonej roślinki. Nigdy więcej takich schiz :) Z przyjemniejszych tematów; Czekałem jak na zbawienie na kolejny pojedynek Radwańskiej z Azarenką, a ta jak na złość przegrała z Bartoli. Ale może to i dobrze? Isia już jutro zagra w finale turnieju w Miami z Sharapową, mając naprawdę duże szanse na wygraną. Nie ukrywam, że od lat kibicuje Rosjance nie tylko dlatego, że gra ofensywny tenis, ale również ze względu na urodę. Tym razem jednak kciuki będą oczywiście trzymał za Agnieszkę.PS. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Perez. Wypijemy jeszcze niejedną flaszkę :)
Perez
Kwietniowy numer PE zamknięty. Tuż po weekendzie pierwsze egzemplarze powinny trafić do prenumeratorów, a od środy każdy będzie mógł zapoznać się w najnowszym wydaniem. W nim tradycyjnie dzieje się dużo! 32 recenzje, w tym kilka tytułów z górnej półki, ale także kilka, które próbują wdrapać się na szczyt… z różnym skutkiem (mówiąc prościej – nie brakowało rozczarowań). Wśród recenzji znalazł się także jeden hicior, ale o nim więcej w numerze (szczegóły mógłby zdradzić Misio, ale jak zauważycie na fotce poniżej, zaczytany jest teraz, więc lepiej nie przeszkadzać ;)). W kwietniu nasz Temat Numeru to… gra. Tytuł ten powinien nieźle namieszać w tym roku. Nie brakuje także publicystyki – rozprawiamy się ze stereotypami (Czy w bijatykach naprawdę trzeba wkuwać tajemne kombinacje? A w RPG-ach brnąć przez tony tekstu?), bierzemy pod lupę filmowe adaptacje i zahaczamy o kwestię backtrackingu (felieton SoQa). W stałych cyklach: WanderSwan (Powrót do przeszłości), Silent Hill (O co chodzi jakby…), Twisted Metal (Przez pryzmat serii) i Alan Wake (To było grane). Pełna zapowiedź powinna pojawić się 1 kwietnia (nie, to nie żart :)), a najnowszy numer do nabycia od środy, 4 kwietnia.
Kilkanaście dni temu miałem okazję obejrzeć „Królewnę Śnieżkę” – nie ma co, czasami wystarczy dobry pomysł, aby z teoretycznie oklepanego tematu wycisnąć coś nowego. Ekipa siedmiu krasnoludków przedstawiona niczym banda Janosika, kilka zabawnych scen, niezłe postacie (przydupas Królowej rządzi) – trochę oryginalność i znika odtwórczość, której dzisiaj mamy po dziurki w nosie (również w grach).
Polska liga piłkarska to jednak wynalazek nieopisywalny. Liderująca Legia gra przeciętnie (a potencjalne gwiazdy w osobach Nacho Novo i Blanco nawet nie mignęły, żeby nie mówić o błysku), Śląsk, jak się okazuje, podobno nie ma kasy, a z Polonii wylatuje trener – i mówimy tutaj o czołówce tabeli. Nieźle radzi sobie Korona (przynajmniej mi się podobała ich gra w meczu z Polonią), chociaż mam dziwne wrażenie, że to klub, który w dłuższej perspektywie podzieliłby los Śląska czy Jagielloni (ot, pół rundy fajerwerków, a potem smutek i nostalgia). A już dzisiaj „szlagier” – Wisła – Legia…
Psyko
Upewniłem się ostatnio, że nie powinienem w ogóle pić alkoholu. Kategorycznie. Nader często urywa mi się film, a moje i tak karłowate poczucie moralności leci na pysk. Przez te kilka lat pijackich wojaży zdarzały się nocne najścia na teren zakonu sióstr Magdalenek, widoki padających na twarz z wysokości ponad metra niewiast (dacie wiare - babka zaproszona na piwo pod chmurką mówi, że wraca ze studiów zaocznych we Wrocławiu, tyle że jest sierpień, a na zegarku widnieje coś koło 3 w nocy), sprzeczki z panami w mundurach, upadek z prawie 2 metrów na asfalt w trakcie oddawania się potrzebie fizjologicznej i takie tam. Po ostatnim wtorku widzę, że ekstremalne ograniczenie nie jest rowziązaniem. Co zostało? Dwa piwa do pizzy i tyle.
Zaraz zawita Wiedźmin 2 i pozwoli przetrwać okres do czasu ukazania się nowej odsłony przygód Maxa. No i niedługo Prometeusz, nowy trailer zrobił smaka co nie miara.
Diabeu: Patologię czas rozpocząć
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych