Hyde Park - pierwszy sprzęt do grania UPDATE
Wracamy z Hyde Parkiem i jeśli nie zdarzy się żaden kataklizm będzie on pojawiał się regularnie co tydzień. Zachęcamy Was do dzielenia się z nami swoimi growymi (i nie tylko) planami na weekend. Jeśli macie chwilkę czasu, możecie też odpowiedzieć na cotygodniowe pytanie - tym razem dotyczy ono sprzętu, na którym po raz pierwszy mieliście styczność z grami wideo.
Pytanie tygodnia: Wymień nazwę pierwszego sprzętu, na którym miałeś styczność z grami?
Butcher
Prywatnie bez szału - ostatni tydzień to wzrastające z każdym dniem tempo prac nad PSX Extreme #180. Choć do końcówki jeszcze daleko, numer już pęka w szwach - gwarantuję Wam mnóstwo ciekawej lektury, gdziekolwiek spędzacie tegoroczne wakacje (lub gdziekolwiek spędzacie czas na kibelku, tudzież tyracie). W giercowaniu postanowiłem przełamać stagnację. Od miesiąca katowałem Walkę w zwarciu w Battlefield 3, przejedzony wielkimi mapami z podstawki i powtarzaniem do znudzenia scenariuszy rozgrywanych setki razy. Gdy to samo zacząłem odczuwać przy WWZ, sięgnąłem po Maxa Payne'a 3. Ponownie - tym razem na hardzie i z free aim. Tak jak wyczuwałem przy pierwszym podejściu 2 miesiące temu - ta gra się nie nudzi, rozpierducha cieszy michę i oczy, a efektowne sceny walk można powtarzać do znudzenia. A jeżeli jeszcze nie graliście w The Walking Dead - to nie wiem, na co czekacie. Ja co prawda zwlekałem z zakupem do ukazania się drugiego epizodu, ale dzięki temu łyknąłem oba pod rząd. Obowiązkowo w nocy, choć tu nie ma klimatu rodem z Silent Hilla, a dużo scen dzieje się za dnia. I tak, jak wszyscy pieją dookoła - rewelacja. Okraszona kilkoma błędami (co jest do cholery z tym rwaniem scenek przy zmianie kadrów?), ale jednak rewelacja. Podstawowa różnica w stosunku do serialu? Więcej akcji i zombiaków, hehe! Tu nie zaśniecie z nudów...
Pytanie tygodnia: A Pong jako polska gra telewizyjna ("tenis") się liczy? Jak nie, to ZX Spectrum.
Ale dość tych nerwów. Za tydzień będę już na urlopie, podczas gdy chłopaki powalczą na końcówce 180 numeru. Na przecieki jeszcze trochę za wcześnie, ale mogę zdradzić, że szykujemy kilka ekskluzywnych materiałów, o których przeczytacie tylko u nas. I tak chodzi w tym wypadku o nadchodzące wielkimi krokami gry. A że na brak pracy ostatnio nie narzekałem, nie było kiedy nadrobić growych zaległości (platyna w Lollipop Chainsaw jest już naprawdę blisko). Całe szczęście mamy teraz sezon ogórkowy i worek z produkcjami "na później" przestał się zapełniać. Zdążyłem ograć jedynie Project Zero 2 na Wii, zapewne ostatnią, tak dobrą produkcję na ten system. Z tej okazji teledysk Tsukiko Amano, którą fani serii powinni doskonale kojarzyć.
Pytanie tygodnia: Matko Boska Jerychońska, nie mam pojęcia jak ten sprzęt się zwał. Zajmował cały parter na uczelni i śmigał na karty perforowane. A grałem w grę pod tytułem "zgadnij liczbę od 1 do 100". To był rok 1983. Następny złom już pamiętam, Meritum się zwało;]
Od szaleństw odpocznie się przy Prometeuszu, którego jeszcze nie zdążyłem obczaić i nowym Batmanie Nolana, który powinien rozłupać mi czaszkę niczym prawy sierpowy wymierzony przez rozjuszonego Bane'a. W branży jak to bywa w lecie stypa. Dragon's Dogma nie przypasowała mi w ogóle, w zamian powoli wracam sobie do przemiodnego Skyrim, choć i tu materiał poważnie zmęczyłem już w listopadzie zeszłego roku. Dawać Sleeping Dogs i Tony Hawk's Pro Skater HD, i to już! Spadam, koledzy z pobliskiej wioski wpadają. Niech Melabolgia ma mnie w swojej opiece w ten piątek 13 lipca, sic!
Pytanie tygodnia: Atari 2600 w postaci "Gry telewizyjnej Rambo."
Prostym przykładem może być pewien portal internetowy, który większość z nas ma odpalony jako stronę startową przeglądarki (albo przynajmniej miało w czasach używania Internet explorera). Materiały, nie dość że prezentują zupełnie sprzeczną z tytułem informację, to jeszcze sam lead mówi nam że mamy do czynienia z wielkim przełomowym odkryciem amerykańskich naukowców. Klikamy a w środku jakieś „lubię placki” czy inny crap. Nierzetelność mediów potrafi czasami napsuć sporo krwi. Wiem, niepotrzebnie się spinam. Ale tak to jest kiedy lenistwo zwycięża nad kreatywnością. Oby mi przeszło.
W przerwach pomiędzy wylegiwaniem się na kanapie przed TV, chwytam w ręce DSa i męczę The World Ends With You. Mimo wymaksowanego levelu nadal staram się dopakować postać i zdobyć wszystkie przypinki. Masa frajdy jak na handhelda, nie ma co. Postanowiłem też nadrobić zaległości i nadgryźć Death Note. Po zapoznaniu się z kilkoma odcinkami stwierdzam, że to anime jednak nie jest dla mnie. Będąc przy gatunku japońskiej kreski, polecam wielbicielom tego stylu GTO (Great Teacher Onizuka) – pozycję zupełnie inną, naładowaną absurdalnym humorem, przy czym potrafiącą wzbudzić sprzeczne emocje.
Pytanie tygodnia: Nintendo Gameboy (zaczynałem od kieszonek i jakoś tak zostało uwielbienie do małych konsol…)
W tym tygodniu pogoda w kratkę sprawiła, że wieczory spędziłam głównie na oglądaniu ulubionych klasyków, takich jak min. "Dzień próby" i "Fallen" z Denzelem Washingtonem, oraz "Die Hard" i "Pulp Fiction" z Brucem Willisem. Patrząc na kreacje tego drugiego zaczęłam rozmyślać nad ekranizacją Max Payne 3. O ile takowa doszłaby do skutku, to najchętniej widziałabym w głównej roli właśnie Bruca Willisa. Jest jednym z moich ulubionych aktorów i bez trudu mogę go sobie wyobrazić, jak ubrany w hawajską koszulę sieje spustoszenie w Brazylii. Nie chcę więcej widzieć koszmarnej facjaty Marka Wahlberga z dotychczasowej adaptacji, a już na pewno nie po plotkach mówiących o jego roli Nathana Draka, które definitywnie obrzydziły mi tego aktora. Bruce Willis jako zapijaczony, łysy Max z brzuszkiem, to byłoby COŚ. No ale... pomarzyć dobra rzecz.
Ten weekend zarezerwowany mam na Spec Ops: The Line, a oczekiwanie na wiecznie spóźniającego się listonosza, postanowiłam umilić sobie na lokalnej strzelnicy. Wiem, dziwne mam hobby, zwłaszcza jak na kobietę, ale zapach prochu i ogień idący z lufy beretty, działa na mnie jak narkotyk. Uwierzcie-to niesamowite uczucie trzymać broń w rękach, czuć jej ciężar, siłę odrzutu, słyszeć huk wystrzału przez słuchawki... po prostu p-o-e-z-j-a! Jeśli do tej pory nie próbowaliście, a kusi Was kontakt z bronią, nie działajcie na własną rękę. Wybierzcie profesjonalną strzelnicę z dobrym instruktorem, w przeciwnym wypadku, przy najlepszych wiatrach możecie skończyć z limem i boleśnie przetrąconym barkiem jak ci idioci niżej. W najgorszych... chyba nie muszę mówić.
Pytanie tygodnia: Wtedy na ten sprzęt mówiło się "Hamerykancki komputer z dżojstikiem" :)
Przeczytaj również
Komentarze (80)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych