RING: Free2Play

RING: Free2Play

Maciej Klimaszewski | 23.07.2012, 17:15

Przed Wami pierwsza odsłona nowego działu RING, w ramach którego co dwa tygodnie przyglądali będziemy się interesującym zjawiskom i ścieżkom, jakimi podąża branża gier wideo. W środku poznacie zdanie członków redakcji, a my z chęcią sprawdzimy co Wy sądzicie na dany temat w sekcji komentarzy. Dziś na blat bierzemy model free2play.

Czym jest wspomniane free2play? To system, w którym danego szpila dostajemy za darmo, lecz w trakcie samej gry zmuszeni jesteśmy wykładać realny hajs w tzw. mikrotransakcjach, by wykupić lepszy ekwipunek, dodatkowe fatałaszki lub szybciej nabijać doświadczenemu wiryalnemu herosowi/heroinie. Model ten doskonale przyjął się na rynku pecetowym, w szczególności wśród tytułów typu MMORPG, gdzie zdołał uratować kilka, jakby się wydawało, chylących się ku desce grobowej produkcji (przykład prosto z konsol - DC Universe Online). Spece od branży przewidują, że free2play to przyszłością branży, czemu wtóruje choćby Epic Games i Crytek, który ma zamiar całkowicie oprzeć na nim swoją przyszłą politykę. Dla wydawców to intratny interes, a dla graczy?

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Psyko: Wszystko to ładnie wygląda na papierze – po co płacić 60 dolców za grę, gdy można ją dostać całkowicie za darmo i płacić za to, co jest nam konkretnie potrzebne lub połechta nasz zmysł kreatora mody. Tu dolar, tam trzy dolary i w końcu po jakimś czasie wychodzi na to, że na grę wydaliśmy grubo ponad wspomnianą na początku sumę. Dla wydawców jest to genialne posunięcie – ludzie myślą, że płacą jakieś grosze, nie zauważając nawet jak hajs sukcesywnie wylatuje im z wirtualnej kieszeni. Ale kwestia ekonomiczna to nie wszystko. Co z motywem „pay2win”, gdzie ludzie, którzy wyłożą konkretną gotówkę będą poza zasięgiem zwykłych graczy z postaciami „za kilka dolarów.” O sukcesie ma przestać decydować skill i doświadczenie? Bzdura. Chcę grać z ludźmi, a nie mierzyć się z nimi na zasobność portfela. Mam szczerą nadzieję, że prognozy wszelkiej maści analityków i zapędy Crytek pozostaną w granicach growego marginesu. Wystarczy mi już teatr z DLC, gdzie często lepiej poczekać na edycję GOTY, aby przypadkiem nie przegapić jakiegoś elementu gry. Z dwojga złego wolę jednak zapłacić za nowe mapy, postacie czy epizody, niż kampić się w rogu z kołatającym sercem, bo nie kupiłem „instant kill smg with triple exp gain” za jedyne 6,99 papierków z podobizną Jerzego Waszyngtona. 

 
Monika: Zgadzam się w stu procentach! Jeśli free2play ma znaczyć pay2win to ja dziękuję za taką imprezę! Wiem, że wielu nie widzi problemu w wydaniu tych "drobnych" na dodatki dające im przewagę nad przeciętnym Kowalskim, oldschoolowo farmiącym expa podczas dziesiątek godzin grania, twierdząc, że skoro nie chce wydać symbolicznej złotówki, to niech się męczy! Ale czy to jest droga do sukcesu "darmowych" gier? Jak sami twórcy twierdzą w produkcjach free-to-play drzemie ogromny potencjał, pytanie brzmi jednak: "Dla kogo?". Dla graczy czy deweloperów? Zbalansowanie równowagi pomiędzy przydatnością płatnych dodatków, a ich atrakcyjnością dla potencjalnych nabywców, to dla producentów konkretne wyzwanie, które określi powodzenie tych produkcji wśród konsolowych graczy. Moda na mikrotransakcje, cyfrową dystrybucję, advergaming to kwestie które szczególnie mnie bolą. Nie dosyć, że całkowicie uzależnimy granie od sieci i polityki producentów, tańcząc jak nam zagrają, to jeszcze studia odpowiadające za świetne produkcje z mocnym singlem, takie jak np. Crytek oświadczający, że zawiesza tradycyjną działalność na kołku i rusza w stronę modelu f2p, każą mi zadać pytanie: Jaka jest przyszłość tytułów, których najmocniejszą stroną była właśnie fabuła? Ekipa Cryteku przyznaje, że sami jeszcze nie wiedzą jak połączyć dobrego singla z mikrotransakcjami. I tu się zaczyna temat freemium.
 
Diabeu: Zrzędzicie jak stare baby w przychodni. Opcja jest taka, że możesz mieć grę za frajer. Jedyne co poświęcasz to transfer na pobranie. Co do mikrotransakcji to jaki w nich problem? Od prawie roku gram (z przerwami) w DC Universe Online i nie wydałem tam ani centa - bo nie muszę. Nikt z batem nade mną nie stoi, ani w łeb nie celuje w rusznicy. Każdy wyda tyle ile chce. Prościej i łatwiej jest wydać co jakiś czas kilka zeta, niż od razu wyciągać z kieszeni gruby banknot. Na tym to polega. Oczywiście narwańcy mogą przepuścić grube babilony, ale czy to oni stanowią większość? Z tego co pamiętam to statystyczny użytkownik wydaje 5 dolców na rok, czy jakoś tak. Dominują tu gracze, którzy nie mają zamiaru wydać ani zeta. Biorą bo jest za darmo - to jest dla nich decydujący aspekt. Pay2Win to samobójstwo, nikt o zdrowych zmysłach tego nie wprowadzi, bo to by oznaczało masowy exodus tych "statystycznych graczy". A to te tysiące graczy co zostawiają drobne składają się na ogromne sumy wpływające na konta deweloperów/wydawców. Ruch Crytek wydaje się samobójstwem, ale czy na pewno? Nie wiemy co planują. Może poczekajmy, zanim zaczniemy wieszać psy na każdym produkcie z F2P w opisie?
 
 
Psyko: Dobra, ale pamiętaj ojciec, że free2play nie jest teraz dominującym rozwiązaniem, a gdy już będzie, to sprawy będą miały się zgoła inaczej. Już wydawcy i deweloperzy zadbają o to, żebyś musiał płacić za to, abyś mógł pograć na poziomie i nie być bitym przez każdego lepszego leszcza. Co z singlem? Dodatkowe scenariusze, sub-questy za hajs, czy może dokupywanie NPC, by ubarwić sobie doświadczenie z wykastrowaną przygodą dla jednego gracza. Gry bazujące na mikrotransakcjach są też nieodzownie powiązane z dystrybucją sieciową, bo przecież opcja zakupu pudełka z płytką w tym wypadku odpada. Jaram się możliwością cyfrowych zakupów (jeżeli ceny będą odpowiednio niższe - wiadomo, odpada fizyczny nośnik i jego dystrybucja), ale w wymiarze zakupu pełnoprawnego produktu, a nie kadłuba, do którego będę zmuszony co rusz dorzucić kilka złotówek. Wiem, wiem, w DC Universe Online tak nie ma, ale tak jak napisałem na początku tej wypowiedzi - jeżeli free2play wbije się z impetem w mainstream, to przez pół roku grania będziesz Diablasty zmuszony wydębić te 60 baksów, albo i więcej. Monika ma oczywiście rację potępiając tę drogę.
 
Monika: Zrzędzę jak baba bo nią jestem! Owszem Diabeuku, możesz sobie z radością ciorać w DC Universe Online bo to produkcja zrobiona z głową. Nie wymaga od gracza na starcie zakupienia pakietu  dla świerzaka, tylko po to żeby, jak wspomniał Psyko, nie musiał się chować po kątach ze strachu przed kimś kto go nabył. Chodzi o samą formę jaką mogą przyjąć mikrotransakcje. Powinny być czymś co urozmaici rozgrywkę, da graczom możliwość wyróżnienia się czymś oryginalnym, a nie być "must have, if you want to be the best". Jeśli ktoś będzie chciał wydać kilka złotych w wirtualnym świecie, niech to będzie, tak jak od początku zakładano, akt dobrej woli, chęć nagrodzenia twórców za efekty pracy, a nie dobrze ukryta konieczność. Co do singla, jasne - musi to być produkt pełnowartościowy, a jak jeszcze za darmo - to dla mnie bajka! Tak hipotetycznie - w dobie gier których przejście zajmuje średnio pięć godzin, a płaci się za nie 200 PLN, do tego niektóre misje są bezczelnie wycinane i sprzedawane jako DLC, skrócenie ich, przykładowo, do trzech godzin i zaoferowanie za friko, a rozszerzenie w formie dodatków dostępne za rozsądną cenę, byłoby według mnie uczciwym rozwiązaniem. W końcu nazwano by rzeczy po imieniu i nie robiono z graczy idiotów, tak jak zdarza się to często teraz.
 
 
Diabeu: Mi na pudełkach nie zależy. Mi zależy na wysokiej jakości produktu i jak najniższej cenie. Wasze czarnowidztwo zahacza o komedię. "KAŻDY CHCE NAS WYDYMAĆ Z KASY!!! KAŻĄ NAM PŁACIĆ ZA WEJŚCIE W OPCJE!!!" Ogarnijcie się. To nie jest żadna nowość ten model. Na PC jest od lat, i co? Jakoś nie widzę masowego grzmocenia klientów za byle pierdołę. Gadamy o F2P a nie o DLC, czy tez nieuczciwych taktykach deweloperów z tym związanych - wracajcie do tematu bo wjechaliście w pole i zaraz wam rolnik broną grzywki zaorze. Czy wy zapomnieliście, że to wszystko funkcjonuje na wolnym rynku? Nie chcesz to nie płacisz. Czy was ktoś zmusza do grania? Gadki, że "ja muszę grać" to jakieś pieprzenie od rzeczy. Gospodarka ma to do siebie, że na swój sposób sama się reguluje. Każda nisza jest prędzej, czy później, zapełniana. Weźmy taki hipotetyczny scenariusz związany z darmową grą singlową FPS. W pakiecie podstawowym masz standardowy pakiet uzbrojenia, bez żadnych wymyślnych fikołów. Zły pomysł? Skoro z tym wyposażeniem mogę bez problemu grać i skończyć grę to ja w to wchodzę. Jak dla kogoś kałach to za mało, to niech wyda te 5 dolców na zestaw Rambo z laserowym łukiem i zdalnie sterowanym nożem. A jak mu dupę łoją przeciwnicy to może wydać kolejne 5 baksów na super-duper-mega-uber-zbroję. W tym biznesie siedzą ludzie inteligentni. Tu nikt nie podejmuje decyzji pochopnie, bo to nie są czasy robienie gier w garażach. Każda decyzja jest poprzedzona solidnym badaniem rynku i burzą mózgów na najwyższym piętrze. I co wy na to marudy?
 
Raven: Ufff… Muszę przyznać, że na plecach mam zimny pot. Jakby nie patrzeć, to Diabeu ma rację. Sorry Psyko, Monika (wiem jak to jest nie zgadzać się z kobietą w niektórych kwestiach, ale tym razem zaryzykuję) jednak popieram w 100% Diabua. F2P nie wymusza na nas żadnych płatności, przez co gracze, którzy chcą się najzwyczajniej w świecie zabawić za friko, mogą czuć się jak w domu. Sam pykam dobrych parę lat w produkcję freemium na blaszaku (wiem, o zgrozo nie na konsoli?!) i jakoś szczególnie nie odczuwam wyższości graczy z wypchaną po brzegi kabzą nad szarymi użytkownikami. Jedyne co widać na przykładzie Archlorda (bo o tej grze z mojej strony mowa) to świecące jak psu jajca zbroje i jakieś śmieszne przydupasy zbierające loot za awatary. Owszem, zdarza się, że ktoś ma jakiś mega-uber-master-sword czy jakieś inne dziadostwo za realny hajs, jednak jest to sporadyczne i nie przeszkadza w rozgrywce. Powiem więcej (a jak!), czuję się jak prawdziwy kozak kiedy walnę PK jakiemuś mistrzowi z kontem premium bo wiem, że osiągnąłem przez ciężkie expienie więcej, niż frajer za kasę. Owszem, mogę kupić sobie jakiś lepszy armor czy – jak wspomniał Psyko – super-uber-triple-mega-expo-boost, ale co to za zabawa, jak jest łatwiej? O to właśnie chodzi w grach tego typu – żeby czegoś się dorobić samemu a nie wygrywać. Żeby pokazać innym graczom, ile pracy włożyliśmy w wymaszerowanie naszej postaci. Pracy, nie hasju. Nie mam nic do F2P, nie płacę bo nie chcę. Nie będę też psioczył na innych graczy, którzy płacą, o ile nie przeginają pały. Wolę sam zmasterować awatara i pokazać żem jest kozak jaśnie panie. Ot co!
 
Monika: O tym właśnie mówiłam wcześniej - łebskie podejście do mikrotransakcji. Zrównoważenie przydatności wymienionych dodatków i ich atrakcyjność dla gracza. Na pc-tach patent ten sprawdza się przede wszystkim w onlinie (np. MMORPG). Tam rozwiązania są dobre i dla graczy i dla producentów. To samo sprawdzi się w sieciowych rozgrywkach na konsole. Ale z tym singlem i dopłatami za dodatkowe bronie, czyś Ty się przypadkiem za bardzo nie rozpędził? Weź na przykład takie MW3 i misję z Kolosem. Można przejść bez niego? Zapewne tak, ale gdzie frajda jaką dało wskoczenie w ten strój? Albo Ghost Recon: FS o którym pisałam ostatnio na blogu. Jedną z jego największych zalet jest właśnie szeroki wybór dodatków militarnych. Miałabym płacić dodatkowo za tego nieszczęsnego drona, tłumik do ACR-a, snajperkę i setki innych pierdół, które teoretycznie przecież nie są niezbędne do ukończenia kampani, bo jak się uprzemy, można ją przejść z kałachem, kamuflażem i dwoma granatami? Co wtedy zostałoby z tych "darmowych" gier? Przeciętna strzelanka. Darmowa - bo darmowa, ale bez całej tej otoczki dającej mega emocje! To ja już wolę tradycyjną formę gier w singlu, bez domyślania się czy dany dodatek to naprawdę urozmaicenie rozgrywki, czy może tylko badziew, na który chcą mnie zwyczajnie naciągnąć, bo każda transakcja jest opatrzona hasłem *no refund. Jasne, że takie decyzje podejmują ludzie inteligentni, ale nie zapominajmy, że są też specami od marketingu i wyciągania kasy! Prędzej czy później z f2p będzie tak jak z DLC - dojna krowa z wgraną opcją nieśmiertelności. Darmowe wersje gier będą coraz bardziej okraiwane, a w dodatkach pojawią się super-ekstra-mega-packi nadające się jedynie do pchania karuzeli. Nie mów mi, że ten scenariusz jest absolutnie niemożliwy, a model f2p jest cudem nawrócenia deweloperów na drogę wolontariatu. Robią to bo widzą dla siebie kożyści większe niż przy tradycyjnej formie - norma. Ale niestety apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak jak pisał Psyko, jeśli f2p wbije się w mainstream, wypierając znane nam gatunki, czeka nas nieciekawa przyszłość. Wszystko zaczyna się od ekstazy na widok nowych możliwości, by kilka lat później odbić się smrodem zgniłego jaja! Mówisz, że żyjemy w czasach wolnego rynku, zwróć jednak uwagę z jakich klientów składa się CAŁA branża gamingowa. Microsoft inwestując w badziewne popierdóły na Kinecta, wyraźnie pokazał jaki sektor jest teraz najbardziej dochodowy. I to właśnie ci gracze w dużej mierze wskażą kierunek deweloperom.
 
 
Psyko: Raven, Diabeu, ale wy dalej nie kumacie. Wyobraźcie sobie, że f2p staje się głównym modelem dystrybucji gier wideo, tak jak wieszczą to analitycy i niektórzy wydawcy. Myślicie, że wtedy dalej da się spokojnie grać bez uiszczania opłat i bezstresowo cieszyć rozgrywką? Takiego wała. Już korporacje zadbają o to, abyśmy musieli ładować w ich gry pieniądze, bo przecież ich produkcja nie jest akcją charytatywną. Nikt niczego nie musi kazać kupować, wystarczy, że część graczy nabędzie lepszy ekwipunek, co zmusi resztę do zainwestowania w fanty, które pozwolą im konkurować z graczami "premium" na równych zasadach. Już nawet nie o to chodzi - co takiemu Amerykaninowi wadzi wydać 5 dolarów w jednym miesiącu, 10 w drugim, 15 w trzecim itd. Nic, a będzie miał z tego uciechy co nie miara - lepszy pancerz, powiększony magazynek, 20% więcej EXP itd. Jasne, jeżeli ma się naprawdę skilla, to gadżety i ułatwienia nie pomogą utrzymać się za długo przy życiu takiemu gagatkowi. No, chyba że ten też wymiata. Ludzie lubią iść na skróty i z chęcią będą oddawali drobne, zwłaszcza, że grę dostali przecież za darmo. Ojciec masz coś jeszcze do dodania?
 
Diabeu: Tak, wyobrażam to sobie. Może dlatego, że mam do czynienia z grami dłużej, niż ty żyjesz. A ty za dużo cyberpunku się nałykałeś ostatnio. Nie wożę się swoim wiekiem, nie to jest moim zamiarem. Po prostu już różne rzeczy się widziało. Te wspomniane Premium to takie badanie gruntu. Przyszłość równie dobrze może iść w tą stronę. Masz grę za darmo, ale opcja Premium pozwala ci cieszyć się dodatkami wcześniej. Dodatkowo w celu podrapania użytkownika po brzuszku, co by poczuł się wyjątkowo, dostanie on kolorowe mundurki, czy też inne pierdoły z gatunku "po co mi to?". (R)ewolucja odbywa się na naszych oczach. To nie jest jednorazowe zdarzenie tylko cały ich ciąg.
 
Psyko: Dobrze, dziadku.
 
A co sądzicie Wy? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Maciej Klimaszewski Strona autora
cropper