Mamy piątek, a to oznacza, że przed nami kolejny weekend, który jedni spędzą zapewne na świeżym powietrzu inni zaś przed telewizorem lub... w pracy (niestety nie każdy ma luksus wolnych weekendów). My tymczasem mamy dla Was kolejne pytanie. Jaki jest Was stosunek do calakowania/platynowania gier? I jaką ilość calaków/platyn posiadacie na swoim koncie?
Pytanie tygodnia: Ile masz na koncie calaków/platyn?
Dalsza część tekstu pod wideo
Butcher
Piątek, godzina 17, człowiek już czuje nosem weekend, a Roger męczy wora o jakiś tekst. Jakbym ich mało przeczytał przez cały dzień do nowego numeru PSX Extreme. Aaa... że mam coś napisać? Że znowu grałem w Battlefield 3 w Sieci, bo na nic innego nie miałem czasu ani ochoty? Nic tak nie poprawia nastroju po dniu roboty jak stos wirtualnych trupów. Ale o tym przecież świetnie wiecie. Uderzyłem dziś do MediaMarktu po obiecany przez kumpla, odłożony egzemplarz Roba Zombie "Mondo Sex Head" - i dupa, nie dowieźli (to znaczy dowieźli, ale zwykłe, a u mnie oczywiście w grę wchodzi tylko wersja Deluxe). W sumie mogłem zadzwonić, ale miałem po drodze, wracając z porannej wycieczki do DPD, aby wysłać do SoQ... coś, o czym poczytacie w nowym numerze. Tak czy inaczej, wycieczka nie poszła na marne - wyszedłem z futerałem na iPada. Powiedzmy, że planowałem ten zakup. Ceny filmów 3D wciąż chore - 120 zeta za większość gniotów, jak leci. To się nazywa "promowanie formatu" w Polsce. LOL.
Koniec roku coraz bliżej - a wraz z nim kolejny film Roba, "Lord of Salem". Oficjalny plakat wiele nie mówi, ale klimat ma. Zombie nawet z reklamy środka na mrówki i zmiękczacza tkanin potrafi zrobić schizę.
Pytanie tygodnia: Szkoda życia. Gdybym chciał calakować gry z moją ilością czasu wolnego, byłbym teraz gdzieś na etapie Heavenly Sword (tam były trofea w ogóle?).
Roger
Prace nad jubileuszowym numerem idą pełną parą. wczoraj dla przykładu swój Hyde Park podesłał Star, który opisał krótko, co teraz porabia i w co gra. Dla niektórych może się to okazać dość zaskakujące. No ale nie będę tu spoilerował. Przy okazji wertowania starych numerów PSX Extreme natknąłem się na wypełnioną ankietę sprzed 14 lat (miałem wtedy 16 wiosen na karku), której ostatecznie nie wysłałem bo... szkoda było mi tylnej strony z tipsami i trikami :) Jakie miałem oczekiwania wobec pisma? Mniej reklam, więcej konkursów i więcej plakatów. Co mnie jednak najbardziej zaszokowało to fakt, że krzywo patrzyłem na retro. Szybko jednak przypomniałem sobie dlaczego tak było. Podczas gdy moi znajomi mieli już wypasione (jak na tamte czasy) pecety, PlayStation lub Saturna, ja ogrywałem po raz enty hity z Pegasusa i Amigi. Marzyłem więc o czymś nowym, a po zobaczeniu w akcji szaraka, "czy de" nie dawało mi spokoju. Dlatego gdy go w końcu nabyłem, nie chciałem dłużej spoglądać na tytuły, które męczyłem przez kilka lat (Sensible Soccer i kartridż 168 in 1 znałem wręcz na pamięć). Całe szczęście kilka lat później wróciła mi miłość do retro-grania.
Pytanie tygodnia: A ja tam lubię czasem pobawić się w łowcę trofeów, ale tylko w grach, w których sprawia mi to frajdę (nic na siłę). Na resztę szkoda mi czasu. Calaków nie mam, Platyn jest chyba z 6, w tym Heavy Rain, Need for Speed: Shift, Burnout Paradise i Uncharted. Niedługo pewnie dołączy do tego grona Lollipop Chainsaw i Dragon's Dogma, bo od tych gier nie mogę się wprost oderwać.
Diabeu
Dziś będzie krótko, bo padam na cyce. Narozrabiałem. Tu nawet nie ma co tłumaczyć, przemęczenie daje o sobie znać w najgorszy z możliwych sposobów. Z tego miejsca i czasu, chciałbym oficjalnie przeprosić Piotrka Gnypa za nie wymienienie źródła informacji o odejściu Adriana Chmielarza. Nie to było moim zamiarem. Koniec, kropka. Z rzeczy błachych i przyziemnych to w wolnym czasie bawię się w Ducha Toma Clancy'ego. Jedyna seria gier wojennych, w których naprawdę mam frajdę z ogrywania kampanii. Nawet zminimalizowane do granic przyzwoitości rozporządzanie zespołem nie przeszkadza. Ba, wręcz pomaga wczuć się w klimat. Po prostu klasa sama w sobie. Szczerze polecam... a poranna telewizja jest dziwna.
Pytanie tygodnia: Platyny to żadnej nie mam. Na Iksie to calaki bym policzył na palcach jednej ręki.
Psyko
Jak nie gorąco, to pochmurnie i duszno jak diabli. Jeszcze chwila cierpliwości i nadejdzie wrzesień, który powinien przynieść konkretne ochłodzenie i zakończyć letnią katorgę. W sumie nie wiem o czym dzisiaj napisać, bo od dłuższego czasu coś tam oglądam, jem, śpie i piszę na PPE, w oczekiwaniu na Sleeping Dogs i jakieś większe chęci do działania. O, zacząłem ostatnio się wysypiać chodząc spać o godzine 24, odpuszczając sobie nocne wycieczki po okolicznych rewirach i wątpliwej jakości dialogi z randomowymi dziećmi nocy. Bywa zabawnie, ale za setnym razem robi się już to nudne i trzeba ewakuować ekipę i brać nogi za pas w kierunku jakiegoś mniej uczęszczanego miejsca. No bo ile można słuchać "daj fajkę", "macie złotówkę?" wplecione w barwne opowieści starych recydiwistów, odurzonych małolatów i strudzonych imprezą podróżnych?
Zacząłem nawet jarać się grą zmierzającą na iOS i Androida od Phosphor Games. Horn wygląda kozacko i na jesień powinno nakramić mojego iPada, którego z dnia na dzień lubię coraz bardziej. Szkoda tylko, że konkretnych gier jest jak na lekarstwo, bo pozycje wysokiej klasy potrafią pokazać, że na tablecie też można się fajnie pobawić, choć wiadomo - nie ma co porównywać ich do core'owych pozycji AAA.
Pytanie tygodnia: Chyba w jednej grze XLA, ogólnie wbijam w te punkciki, trofea i co tam jeszcze jest. Nigdy nie gram, żeby zdobyć jakieś osiągnięcie - wpada tylko to, co gra przyznaje w trakcie jej przechodzenia.
Monika
Powroty są chyba najgorszym elementem urlopów. Dźwiganie walizek, gdy jeszcze boli głowa po zeszłonocnych "pożegnaniach", bieganie od przystanku do przystanku, bo jak na złość w powrotnym kierunku nie ma bezpośrednich połączeń, szwankująca klimatyzacja w komunikacji publicznej i towarzysze podróży, którzy głodniejąc muszą koniecznie zeżreć wędzoną makrelę tuż przed twoim nosem... Docierając do własnej miejscowości po tygodniowych opadach deszczu przypomina się, że jest lato i zamiast na plaży, prażysz się w betonowych murach.
Niby siedem dni, a roboty nazbierało się jakby minął co najmniej miesiąc. Góra korespondencji papierowej, przepełniona skrzynka e-mail i lista zadań z firmy, oznaczonych "PILNE" odbiera resztki sił. Ukochany małżonek zużył wszystkie czyste naczynia, więc w zlewie czeka sterta brudnych talerzy, ze śmietnika wysypują się plastikowe sztućce i opakowania po fast foodach, o skarpetkach, koszulkach i innych częściach garderoby walających się pod nogami nawet nie wspomnę. A przyczyna tego bajzlu leży wygodnie na kanapie i oznajmia radośnie "Kocie!!! Deadlight jest zajebisty!!! Musisz w niego szybko zagrać!!!!". Bez słowa odwracam się na pięcie i zaszywam w sypialni z zamiarem przespania dwóch kolejnych dni.
Co prawda postanowienia nie dotrzymałam i cały tydzień zarywając nocki, uwijałam się jak u ukropie, żeby ogarnąć priorytetowe sprawy. Od powrotu konsoli nie włączyłam ani razu, na telewizję też nie było czasu. Ale wszystko umilały mi wspomnienia z wakacji, podczas których (wybaczcie) nawet przez sekundę nie pomyślałam o grach. Pozdrawiam gorąco PSX Extemowców z Łeby! Wasze miasto już zawsze będzie mi się kojarzyć z Pitbullem hehe, a kto ma wiedzieć ten wie:)
Pytanie tygodnia: Nie jestem Hardkorowcem;) Chociaż w wielu grach brakuje mi zaledwie kilku osiągnięć, szkoda mi czasu na takie pierdoły. Jedynym tytułem zrobionym na 100% jest Avatar: The Legend of Aang (The Burning Earth). Najszybszy calak na świecie - do zrobienia w 30 sekund.
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów.