Made in Japan #9
Dziewiąte Made in Japan to przede wszystkim (ale nie tylko) Square Enix i ich obchody 25. urodzin Final Fantasy. Przeczytacie kto wzmocnił szeregi Kwadratowych w ostatnim czasie oraz postaramy się znaleźć racjonalną odpowiedź na pytanie, dlaczego nie ma FF Versus XIII, ale jest trylogia Lightning.
Casus Versusa miałem początkowo poruszyć obszerniej (starając się przewidzieć co z tej gry wyjdzie), ale w pewnym momencie uświadomiłem sobie: matko, jak długie to będzie!? Poza tym TGS jest już o krok (no, może dwa), więc nie ma sensu bawić się w takie rzeczy. A nuż coś pokażą i będziemy wiedzieć na czym stoimy. [Enkidou]
Picotto Knights - trailer
Do sieci trafił dziś trailer Picotto Knights, nowej gry studia GameArts (a konkretnie Team Gajet założonego w jego ramach) przygotowywanej z myślą o PS Vita. Będzie to "online action RPG" z silnym naciskiem customizację. Filmik wspomina o ok. 1000 postaci, ponad 400 broniach i 300 przedmiotach służących do 'udekorowania' Picotto-rycerzy.
Grę będziecie mogli pobrać za darmo 20 września. Jeśli chcecie się o niej dowiedzieć więcej, odsyłamy Was do newsa z pierwszymi informacjami.
Tales of Xillia 2 - nowe informacje
O umiejętności pozwalającej głównemu bohaterowi podróżować do alternatywnej rzeczywistości pisałem już w jednym z poprzednich odcinków ON. Bandai Namco podało kolejne szczegóły na ten temat (i nie tylko).
Przede wszystkim poprawię błąd - nie Gaikara, ale Gaikaku. Bamco podało prawidłową wymowę. Po drugie - Rudger będzie mógł rozwinąć tę umiejętność (Famitsu wspomina o "drugim poziomie"; może są i następne?) i zmienić nieco swój wzierunek na ten widoczny poniżej notki. Rzecz będzie mieć związek z fabularnymi postępami, ale nowe -- znacząco lepsze -- możliwości da się wykorzystać także podczas walk.
Kwestia następna - struktura gry. Tales of Xillia 2 dzieli się na rozdziały pomiędzy którymi mamy absolutnie wolną rękę. Możemy wykonywać questy albo uczestniczyć w eventach z innymi bohaterami, co możliwe jest gdy wkroczymy do miasta i nad ich głowami pojawi się czerwony wykrzyknik. Dostajemy za nie cenne przedmioty (kostiumy na przykład) i dodatkowe scenki do obejrzenia.
Famitsu ujawniło też w tym tygodniu, że w ToX2 pojawi się główny bohater "jedynki". Nie będę nic spoilerował, więc odeślę wszystkich zainteresowanych pod ten link.
Kazuya Niinou przeszedł do Square Enix
Wygląda na to, że Imageepoch stracił swojego najlepszego reżysera. Kazuya Niinou, moim skromnym zdaniem najjaśniejszy punkt tego studia, zasilił bowiem jakiś czas temu szeregi Square Enix.
Niinou poinformował o tym niespodziewanie na swoim Twitterze w trakcie obchodów 25-lecia serii Final Fantasy. Termin nie był przypadkowy, gdyż piastuje on teraz funkcję asystenta reżysera Final Fantasy XIV Naokiego Yoshidy, o którym ma ponoć jak najlepsze zdanie. Wyjaśnił, że przyczyną odejścia z Imageepoch była poważna operacja, jaką przeszedł niedawno, dlatego bycie reżyserem było ponad jego obecne siły. Swoją karierę postanowił zabrać niemal do punktu wyjścia.
Niinou najlepiej był znany jako twórca pierwszego Etrian Odyssey i 7th Dragon, ale na koncie ma też serię Trauma Center i dobrze ocenianego Last Rankera tworzonego na PSP we współpracy z Capcomem. Pewną grupę fanów zaskarbił sobie zwłaszcza dzięki tej pierwszej grze, bezlitosnemu dungeon crawlerowi z godzinami żmudnego pakowania niezbędnego, aby przejść poszczególne poziomy 30-piętrowego lochu. Natomiast 7th Dragon jest jego -- obiektywnie -- chyba najlepiej ocenianym tytułem (bez kontrowersji jak w przypadku EO). Reżyserował też sequel pt. 7th Dragon 2020 (mniej udany), ba, cała seria miała liczyć pięć części, lecz następne powstaną już bez niego. Teraz, jak sam pisze, najważniejsze jest odrodzenie świata Eorzea, a dopiero w dalszej kolejności pomyśli o nowych projektach.
Dlaczego zabrakło Versusa, czyli powrót Lightning i polityka Square Enix w kontekście obchodów urodzin FF - komentarz
Impreza z okazji 25. urodzin Final Fantasy była przeprowadzona ze sporym rozmachem, ale tylko jedną dużą zapowiedź tam uraczyliśmy - Motomu Toriyama wraz z ekipą zapowiedział Lightning Returns: Final Fantasy XIII, czyli w rzeczywistości FFXIII-3. Fani serii byli niepocieszeni, bo Versusa wciąż nie ma a firma -- z uporem godnym lepszej sprawy -- kontynuuje średnio lubiany cykl.
I fakt, rozczarowanie ma swoje podstawy, lecz z drugiej strony -- zanim zaczniemy pisać czarne scenariusze -- powinniśmy bliżej przyjrzeć się sytuacji. LR: FFXIII nie jest odcinaniem kuponów w tradycyjnym tego pojęcia znaczeniu, nie jest też robieniem na złość ludziom, którzy oczekują FF Versus XIII. Cała tzw. saga Lightning to pułapka, w którą wpadło Square Enix będąc u progu obecnej generacji. Erę HD Kwadratowi zlekceważyli a swoje możliwości przecenili, zapowiadając w 2006 roku kompilację Fabula Nova Crystallis, w której skład weszły dwa wysokobudżetowe tytuły na nową konsolę. "Trzynastka" ukazała się ponad trzy lata po tym zdarzeniu, po drodze zżerając zasoby firmy i nie unikając problemów w wyniku których otrzymaliśmy skrajnie liniową strukturę lokacji. Tu wpasowuje się zresztą wątek zbytniego optymizmu SE, bowiem narzędzia White Engine/Crystal Tools, których pisanie, o dziwo, szło równolegle z FFXIII, nie spełniły swojego zadania. Dowodów mieliśmy kilka. Wypchnięcie z funkcji szefa R&D Taku Muraty, zatrudnienie na jego miejsce Yoshihisy Hashimoto, pewien techniczny regres w FFXIII-2 [względem oryginalu], gdzie próbowano zastosować ambitniejsze gameplayowe rozwiązania, klęska pierwszej wersji FFXIV, i wreszcie rozpoczęcie prac nad Luminous Studio - nowym silnikiem. Innymi słowy, SE bezpowrotnie straciło kilka lat na wejście w tę generację.
Tym samym saga Lightning nie jest dziełem powstałym w wyniku jakiegoś boskiego natchnienia, nie jest kochana na zabój przez graczy, nie sprzedaje się bezprecedensowych nakładach i nie jest oczkiem w głowie prezesa Wady oraz reszty decydentów. Nie dlatego jest kontynuowana. Po prostu japoński oddział Square Enix przez swoje błedy nie ma niczego lepszego dla platform HD. W końcu mini-seria rozpoczęła się od głównej części FF - jej sprzedaż była dobra, co w przypadku decyzji o podjęciu prac nad kontynuacją zawsze daje nadzieje na znalezienie większej bazy użytkowników. Nowe IP albo zupełnie nowa gra (nawet spod szyldu jakiejś dość znanej marki) to większe ryzyko, zwłaszcza w Japonii, gdzie gry na konsole stacjonarne sprzedają się tak se. No i zawsze można obniżyć koszty produkcji wykorzystując jakieś assety zamiast zaczynać zupełnie od zera.
Perypetie Versusa to rezultat wszystkich tych problemów, nie samej gry: produkcji FFXIII pochłaniającej zasoby ludzkie, nieudanego Crystal Tools i złej organizacji pracy. Kierownictwo Square Enix nie może być aż tak pozbawione kontaktu z rzeczywistością, ba, stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie pała miłością do "trzynastki". Losy Versusa zależą w tej chwili wyłącznie od poczynań developerów, którzy pracę na poważniej mogli rozpocząć dopiero w 2010 roku. Czy byśmy kupili FFXIII-2, czy nie - Lightning Returns/XIII-3 i tak by powstało, bo w kalendarzu SE byłaby wyrwa nie do załatania. Jedyne, co nam tak naprawdę pozostaje, to albo zagrać w ostatnią część przygód Lightning (wg mnie koncepcja gry brzmi na razie bardzo fajnie), albo cierpliwie czekać aż Noctis dostanie wreszcie swoją szansę.
Bonus: TWEWY 2...
... szykujmy się!
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych