Snake na srebrnym ekranie
Plotki o ekranizacji Metal Gear Solid krążą po świecie od dłuższego czasu. Swoją drogą zastanawiam się czemu aż tak długo musimy czekać na filmową wersję przygód Snake'a. Tak jak i ja, zapewne wiele razy popuszczaliście wodze fantazji i typowali idealnego odtwórcę roli naszego wężowatego przyjaciela.
1. David Hayter (1969)
Pierwszy i oczywisty wybór do tej roli – powinien jeszcze napisać scenariusz i stanąć za kamerą, a nie tylko przed nią. Hayter wielokrotnie udowodnił, że Snake jest mu bardzo bliski – np. gdy przy produkcji Twin Snakes (2004) zrezygnował z części honorarium, by sprowadzić sprawdzoną ekipę aktorów podkładających głosy. Dla wielu osób, w tym piszącego, nikt nie byłby w stanie zastąpić go na tym polu i miejmy nadzieję, że zdrowo się odżywia, regularnie przeprowadza wszelkie możliwe badania i nie przechodzi przez jezdnię na czerwonym świetle. Część z Was może nie wiedzieć, ale David pojawił się już na srebrnym ekranie w głównej roli w filmie Guyver: Dark Hero (1994) opartym na mandze Yoshiki Takayi. Dziś ta produkcja może w wielu momentach wydawać się śmieszna, ale pamiętam, że jak byłem młodszy to ktoś pożyczył mi taśmę VHS i oglądałem ją w kółko zanim ktokolwiek pomyślał o Shadow Moses. Przez kolejne lata skupił się również na pisaniu scenariuszy, a za swój debiut, czyli X-Men (2000) otrzymał nagrodę Saturna. Któż więc lepiej nadawałby się do tej roli? Może oni?
2. Tom Hardy (1977)
Niepozorny Brytyjczyk rośnie na nową gwiazdę kina akcji. Debiutował w Helikopterze w ogniu (2001) Ridleya Scotta, więc wie jak zagrać żołnierza. Potem spuścił łomot legendzie science-fiction kapitanowi Jean Luc Picardowi w Star Trek: Nemezis (2002), a w Incepcji (2010)zademonstrował, że pojedynek ze Sniper Wolf nie byłby dla niego dużym wyzwaniem. Teraz szykuje dla nas kolejną odsłonę Mad Maxa. Nie można powiedzieć, że brak mu charyzmy, a potrafi się opowiadać po obu stronach moralnej barykady, więc twórcy mogliby obsadzić go również w roli Liquida.
3. Karl Urban (1972)
Nowy Sędzia Dredd ma za sobą już debiut na poletku adaptacji gier, za sprawą Doom'a (2005) Andrzeja Bartkowiaka. I choć sam film nie zdobył uznania – może poza sceną żywcem wyjętą z FPS'a, w całości ukazaną w ujęciu subiektywnym – Urban był całkiem niezły. Czemu pasuje na Snake'a? Głównie dlatego, że patrząc na niego mam wrażenie, że Mama Urban i Mama Hayter to ta sama Pani, bo Karl jest bardzo podobny do Davida. Nie łudząco, ale bardzo. Wystarczyłoby trochę charakteryzacji i mamy pełnoprawnego Snake'a.
4. Michael Fassbender (1977)
W połowie Irlandczyk, w połowie Niemiec. Dostrzegłem go w serialu Hex zanim stał się Mistrzem Magnetyzmu, Carlem Jungiem czy David'em 8. Fassbender ma w sobie coś niepokojącego i doskonale radzi sobie z oddawaniem na ekranie silnych postaci.
5. Hugh Jackman (1968)
Charakterystyczny Australijczyk często jest porównywany pod względem aparycji do Clinta Eastwooda. Kino akcji nie jest mu obce, a rolą Wolverine'a zapisał się w historii kina rozrywkowego. Patrząc na jego CV widać, że stara się próbować różnych ról. I może jako Snake nie musiałby tańczyć czy śpiewać, ale i tak czekałoby go nie lada wyzwanie.
6. Kurt Russell (1951)
W tym przypadku należałoby cofnąć zegar biologiczny aktora o kilkanaście lat, chyba że mówimy o ekranizacji Guns of The Patriots. Russell to jeden z moich ulubionych aktorów, który emanuje dzikością, ale zarazem potrafi być niesamowicie spokojny – jak w Żołnierzu przyszłości (1998). A przecież - podobno - to na jego kreacji Snake Plisskena (Ucieczka z Los Angeles i Ucieczka z Nowego Jorku) wzorował się Hideo Kojima.
7. Eric Bana (1968)
Choć Bana nie jest w naszym kraju mocno rozpoznawalny, w rodzimej Australii uchodzi za gwiazdę. Patrząc na jego filmografię nie dostrzegam filmu w stylu MGS'a, ale ma w sobie coś, co mnie przekonało. Może to ta zielona skóra z Hulka (2003) lub moralna postawa z Troi (2004).
8. Clint Eastwood (1930)
Najstarszy twardziel w zestawieniu, aktualnie kwalifikuje się do ekranizacji Guns of the Patriots, ale gdy był młodszy również świetnie nadawałby się do tej roli. Clint to nie tylko utalentowany aktor, ale kompozytor, producent i reżyser, więc spokojnie mógłby stanąć za kamerą i dać nam to na co czekamy. Zwłaszcza dzięki jego umiejętności bardzo płynnego prezentowania akcji. A jeśli mi nie dowierzacie obejrzyjcie go w trylogii Sergio Leone – o Brudnym Harrym nawet nie wspominam...a jednak wspomniałem.
9. Liam Nesson (1952)
Ten aktor pasuje do tej roli pod względem aparycji, ale pierwsze co przykuło moją uwagę to ten charakterystycznie zachrypnięty głos. Mimo podeszłego wieku nadal nieźle radzi sobie w kinie akcji czego dowodem są dwie części Uprowadzonej czy nowa wersja Drużyny A (2010) – pomijam to w ilu scenach zastępowali go kaskaderzy.
10. Joseph Gordon-Levitt (1981)
Mały Tommy z Trzeciej planety od słońca dorósł i coraz lepiej ugruntowuje swoją pozycję w Fabryce Snów. Teraz jeszcze wygląda bardzo młodzieńczo – choć w sumie od czego jest charakteryzacja – ale za kilka lat z łatwością mógłby wcielić się w Węża i przywitać nas słowami „Colonel, this is Snake”. Może nie dam sobie nic obciąć, ale jestem przekonany, że Levitt dołączy do ikon kina w bardzo krótkim czasie.
11. Ryan Reynolds (1976)
Kolejna nowa nadzieja Hollywood podbijająca srebrny ekran. Mimo, iż rozczarowała mnie jego wersja Zielonej Latarni – mam na myśli rolę i film – wciąż wierzę, że jeszcze pokaże na co go stać i udowodni iż potrafi być wiarygodnym superbohaterem. Oczywiście musiałby ograniczyć swoje wesołkowate podejście, ale w końcu na tym polega aktorstwo, by okłamywać ludzi, że jest się kimś innym.
12. Daniel Craig (1968)
Mimo wielu negatywnych głosów Craig, moim zdaniem, podołał roli Agenta Jej Królewskiej Mości. Znakomicie odnalazł się w zimnym podejściu Bonda do wypełniania misji. Odrobina charakteryzacji i amerykański akcent również by nie zaszkodziła.
13. Colin Farrell (1976)
W tym przypadku nie mam jasno sprecyzowanych przesłanek, a jedynie przeczucie. Najciekawsze, że nie jestem wielkim fanem Farrella. Po prostu mam wrażenie, iż zdołałby podołać tej roli, o ile trafiłby na reżysera, który wiedziałby co robi, a nie tylko liczył na łatwy zarobek kosztem nas.
14. Brad Pitt (1963)
Jak jeden z największych przystojniaków Hollywood miałby stać się herosem jakiego znamy z gier Kojimy? Dzięki ciężkiej pracy. Pitt wielokrotnie udowadniał już na ekranie, że jest jednym z najlepszych aktorów swojego pokolenia i nie boi się różnych, często wymagających ról.
15. Solid Snake (1987)
Choć brzmi to idiotycznie, bo jak Solid Snake miałby się wcielić w Solid Snake'a, ale pozwólcie mi wytłumaczyć. Wszyscy dobrze wiemy, że technologia z roku na rok pozwala nam oglądać coraz lepiej prezentujące się wirtualne postacie. Wymieniając Snake'a chciałbym go zobaczyć jako postać stworzoną kompletnie za pomocą komputera jak Gollum, Transformersy czy niebieskie stworki w filmie Avatar (2009) Jamesa Camerona. To jedno wyjście. Drugim byłoby stworzenie adaptacji całkowicie bez realnych aktorów i lokacji, niczym Final Fantasy: Advent Children (2005). I tutaj mój idealny - czytajcie nierealny - przepis to Pixar + Dream Works Animation + WETa Digital + Indutrial Light & Magic. A jakim przemawiałby głosem nasz heros, chyba nie muszę pisać.
Oczywiście powyższe typy to moja wizja, a jak już wiecie z Kącika filmowego nie uważam się za osobę, która pozjadała wszystkie rozumy. Przedstawiam Wam swój punkt widzenia. Jeśli go podzielacie – fajnie, jeżeli nie – też fajnie, bo będzie o czym podyskutować. Teraz czekam na Wasze typy.
Loganek
Przeczytaj również
Komentarze (37)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych