Nadejście każdej kolejnej nowej generacji zawsze postrzegałem jako osobiste święto pokroju Bożego Narodzenia. Oto danego roku nadchodzi Mesjasz – czasem nie tylko jeden. Z oferowanym przesłaniem bywa różnie, ale nowości zawsze są kuszące. A na ósmą generację czekaliśmy dłuuugi czas.
Dalsza część tekstu pod wideo
Aktualna sytuacja na rynku konsol przypomina mi Trzech Muszkieterów Dumasa. W książce utalentowanego francuza, Atos, Portos i Aramis stanowią ostatnią deskę ratunku przed kardynałem Richelieu. W naszym świecie Sony, Microsoft i Nintendo są muszkieterami, którzy zapewniają nam rozrywkę i chronią przed nudą, codziennością, smutkiem, samotnością itp. Zobaczmy więc jak każdy z bohaterów naszego życia miewa się aktualnie, bo tego, co przyniesie przyszłość, nie wiemy.
Nintendo jako Atos
Jeśli tak jak i dla mnie, siódma generacja konsol nie jest dla Was tą pierwszą, doskonale wiecie, że Nintendo nie samym Wii stoi, a tym bardziej Wii U. Przed konsolą, która przyciągnęła przed telewizory całe rodziny, japoński gigant dał nam takie perełki jak Game Boy czy NES (a.k.a. Pegazus). Pozostałe produkty również były solidne - jak GameCube czy Nintendo 64, ale świata gier nie zmieniły aż tak bardzo. Obecnie japoński koncern przeżywa trudne chwile i ogarnia mnie smutek, gdy słyszę kolejne doniesienia z tego obozu.
Wii U miało przynieść nam nową jakość przed Sony i Microsoftem. Patrząc realnie, zaprezentowano nam generację numer 7 i pół. Wskutek błędnie prowadzonego marketingu i skupianiu się na odcinaniu kuponów, Nintendo zalicza kryzys. Dla przykładu, aktualnie szefowie wielkiego N podjęli decyzję o zakończeniu produkcji Wii – Ameryka otrzyma jeszcze porcję konsol, by świąteczne wózki zapełniły się tym sprzętem. Nic w tym dziwnego. Konsola bez U w nazwie przekroczyła granicę 100 milionów sprzedanych egzemplarzy i każdego dnia ląduje w większej ilości domów niż jej młodsza siostra. Firma pragnie więc skupić siły na nowym produkcie, a przynajmniej w teorii.
Najlepszą akcją ratunkową (aktualnie stosowaną) wydaje się obniżka cen, co zawsze stanowi dobry pomysł, a także sprzedawanie zestawów specjalnych. Drugi manewr wiąże się z pewnym drobnym warunkiem. Mianowicie, elementy zestawu muszą być świetne, stanowić klasę samą w sobie. Nintendo musi skupić się na grach, które nie mogą być jedynie odgrzewaniem starych pomysłów czy odgrzewaniem pomysłów z siostrzanych platform. Wierzę, że zmiana polityki i skupienie całych sił na tytułach na wyłączność poderwie firmę z dna, bo gdy trafi na to drugie ratunku już nie będzie. Bezpieczne strategie na nic się zdadzą, czas ryzykować i pokazać, że świetne pomysły obronią się same – tzn. bez powalającej grafiki. Skoro twórcy gier z innych obozów nie widzą sensu tworzyć tytułów na platformę Nintendo, sami powinni zając się produkcją. Zaoferowanie tego czego nie mają inni i to nie w wymiarze mikro, a makro = przepis na sukces.
Inną strategią dla bohatera naszego dzieciństwa z N na klacie są radykalne posunięcia i nie mam na myśli wypuszczania na rynek podróbki własnego produktu, jakim jest 2DS. Trójwymiar przezywa zapaść – nad czym nie płaczę, bo uważam, że to festyniarski trik, a nie konkretny środek wyrazu – ale ukazywanie naszym oczom tzw. konsoli przenośnej, która gabarytami przypomina zeszyt i na dodatek nie daje się złożyć na pół, postrzegam jako osobistą zniewagę dla graczy na całym świecie. Może czas przyznać się do błędów, a nie brnąć w nie nadal tylko w innym opakowaniu. Nie zmienia to jednak faktu, że na rynku handheldów Nintendo wciąż rządzi i dzieli i raczej nie zapowiada się, by jakaś firma była w stanie zagrozić tu Big N. Zwłaszcza, że 3DS wciąż świetnie się sprzedaje.
Przejdźmy teraz do sekcji, w której przygotowałem kilka plusów i minusów danej platformy (Wii U, X1, PS4). Dla pewnego wzbogacenia każdy z nich postaram się trochę rozwinąć, abyśmy mogli spróbować prowadzić dyskusję, zamiast od razu korzystać z inwektyw. A z chęcią poznam Wasz punkt widzenia.
padlet i remote play
Obserwując pierwsze doniesienia o nowym kontrolerze Nintendo, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony prezentował się kosmicznie, zupełnie inaczej niż u konkurencji czy nawet w poprzednich dzieciach Nintendo. Z drugiej, sprawiał wrażenie niepraktycznego i ogromnego. Czas pokazał, że to jednak świetny wynalazek, który potrzebuje wizjonerów mających pomysł, czas i odwagę wykorzystać go w pełni. Granie na ekranie padletu, gdy telewizor zostaje przejęty przez innego domownika to genialne w swej prostocie posunięcie. O takich atrakcjach marzyliśmy latami, a teraz możemy korzystać w naszym domu, a nie tylko podziwiać na filmie science-fiction! Wszystko pod warunkiem, że konsola trafi do naszego domu. Jak wiecie, w naszym pięknym, wiecznie poturbowanym przez los kraju, nie ma oficjalnego dystrybutora Nintendo. Na łamach PSX Extreme znajdziecie wiele anegdot o tym jak to jest próbować zdobyć grę do recenzji, co najczęściej kończy się własną portfelową inicjatywą. Jako ludzie uwielbiamy, gdy ktoś/coś o nas zabiega. W przypadku jawnej ignorancji odpowiadamy tym samym. A przecież Polska nie jest wyjątkiem. Czy nikt w Nintendo nie ma na tyle przytomnego umysłu i nie widzi, że Sony i Microsoft nie gardzą naszymi złotówkami i że oni mogą uszczknąć trochę z tego tortu?
atmosfera
Zawsze postrzegałem produkty Nintendo jako klasę samą w sobie. Firma oferowała inne podejście do gier i przeżywania przygód. To coś czego mogliby uczyć innych. W przypadku Wii U nadal widać tę magię, ale w znacznie mniejszym wydaniu. Tym samym istnieje pole do popisu dla utalentowanych ludzi.
marki jedyne w swoim rodzaju
Można i trzeba narzekać na małą ilość gier wychodzących na Wii U, jednak nie zapominajmy, że gdy Nintendo już coś tworzy jest to zazwyczaj na bardzo wysokim poziomie, vide nowy Mario. Na żadnej innej konsoli nie zagramy w takie serie jak Zelda, Donkey Kong czy Kirby, co jest już samo w sobie dużym plusem
wsteczna kompatybilność
Pamiętacie taki wynalazek? Genialne rozwiązanie. Gdy kupowaliście nowy sprzęt danej firmy mogliście na nim odpalać tytuły z poprzedniej generacji. Światem rządzi pieniądz, więc logiczne, iż innym producentom nie w smak takie rozwiązanie. Przecież naiwny klient zakupi cyfrową wersję danej gry, skoro ją tak uwielbia i zarobimy podwójnie. Nintendo jest inne i za to je cenię.
wygląd
Ten minus dotyczy wszystkich obecnych sprzętów. Wiadomo, nie wszystkim można dogodzić. Należę właśnie do osób „niedogodzonych”. Czy nie wydaje się Wam, że każdy z aktualnych sprzętów prezentuje się jak zbiór niewykorzystanych i odrzuconych pomysłów z fabryki zabawek? Bo czymże są konsole, jak nie zabawkami? To centra rozrywki, a prezentują się jak centra elegancji. Jedyną nadzieję dla PS4 i X1 widzę w innych wersjach kolorystycznych i ewentualnych modelach „slim”. Ciekaw jednak jestem jakie są Wasze opinie na temat prezencji omawianych cacuszek. Może ktoś zdoła mnie przekonać, że nie dostrzegam ich piękna.
gry
Nie zrozumcie mnie źle. Nintendo ma w swojej ofercie wspaniałe pozycje, ale czy cały czas nie mamy poczucia niedosytu? Oczami wyobraźni ciągle widzę jak rewolucyjne tytuły możemy otrzymać. Nic nie boli tak, jak zmarnowany potencjał. Aktualnie tytuły spędzające mi sen z powiek mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. A przecież od premiery konsoli minęło już kilka miesięcy. Sam Mario, Zelda czy Pikmin mogą już nie dać rady udźwignąć wszystkiego. A kolejne zapowiedzi deweloperów takich jak EA, którzy rezygnują z dewelopingu gier na Wii U z pewnością nie poprawiają sytuacji
żywotność padletu
Umiar nie należy do ulubionych słów graczy. Lubimy zanurzyć się w wirtualny świat i często tracimy poczucie czasu. Bezlitośnie przypomina o tym stan naładowania kontrolera. Siódma generacja uwolniła nas od smyczy pod postacią kabla, trafiliśmy jednak w sidła przymusu ładowania padów. W przypadku padletu mogło być lepiej. W pełni rozumiem, iż dodatkowy dotykowy ekran sam się nie napędzi, ale kilka godzin jakie możemy go obsługiwać to stanowczo zbyt mało. Chciałbym więc, aby genialny pomysł na ekrany, które ładują się gdy je dotykamy – poprzez energię jaką dysponujemy – stał się prawdą.
Microsoft jako Portos
Microsoft nie miał łatwego życia na rynku konsol, ale poradził sobie doskonale. Wczesny względem PS3 start konsoli sprawił, że Sony bardzo długo doganiało rywala. Do poziomu Wii i tak obydwie firmy nie miały szans, więc skupiły się na sobie. Pomyśleć, że przy wstępnych informacjach na temat pierwszego Xboxa, wiele osób głosiło szybka śmierć dla dziecka Billa Gatesa. Stało się inaczej i bardzo dobrze. Czymże byłby świat gier bez Forzy, Halo czy Gears of War?
Od najmłodszych lat uczymy się, że lepiej jest dawać niż brać. Szefostwo Microsoftu chyba o tym zapomniało i wierzyło, że ogłaszając, iż zabierają nam możliwość nabywania używanych gier padniemy im do stóp. Najgorsze jest to, że ogłaszali to niejako z dumą. Powinniśmy być wręcz zadowoleni, w końcu ograniczają nas dla naszego dobra. Tylko my, zaślepieni nie wiadomo czym, nie dostrzegamy wielkości tego pomysłu. Potem, okazało się, że Kinect zostanie nam siłą wciśnięty i na dodatek połączenie z internetem musi być ciągłe. Nie wiem co popalają w Redmont, ale ja też chcę spróbować. Reakcja z naszej strony była natychmiastowa. Microsoft zaatakowało tsunami nienawiści i gigant uległ. Nie łudźmy się, że na zawsze. Teraz będą po prostu ostrożniejsi. Jestem w stanie pojąć chęć zarobienia większej ilości gotówki, ale pięciolatek wie, że więcej osiągnie odwracając naszą uwagę jedną ręką, a drugą kradnąc cukierki. O zagrywkach w stylu „Nie podoba się? Kupcie sobie 360.” Nie chcę wspominać, bo to żałosne. W teorii firma funkcjonuje dla graczy tak jak uniwersytet dla studentów. W praktyce, w obydwu przypadkach jest odwrotnie.
Microsoft nadwyrężył zaufanie wielu graczy, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Na początku mogło wydawać się, że starcie PS4 kontra X1 zakończy się nokautem, ale gra toczy się o zbyt dużą stawkę. Odpowiednia strategia może sprawić, że Japończycy ugną karki. Głównym atutem giganta z Redmond jest brak rozdrobnienia. Nintendo i Sony dużą ilość sił inwestują w konsole przenośne. Microsoft nie ma z tym problemu i nie zapowiada się na zmianę w tej kwestii. Dodatkowo, lista tytułów startowych jest po prostu lepsza niż w wypadku obozu Sony. Jednak w Polsce problemem może okazać się traktowanie nas jak obywateli drugiej kategorii, którzy nie zasłużyli na premierę konsoli w 2013 roku.
Polem do manewru jest usługa Games with Gold, która miała być konkurencją dla Plusa, ale przypomina kosz z przecenionymi płytami. Bo czy na komedię nie zakrawa fakt, iż w październiku abonenci otrzymali Halo 3, a w grudniu czeka na nich Gears of War – tak, tak bez cyferki w tytule - oraz Shoot Many Robots? Sony serwuje tytuły, które miały premierę raptem kilka miesięcy wcześniej. Dzięki temu można przeżyć nawet bez kupowania/wymieniania gier. Microsoft nie śpij!
blu-ray
W końcu Microsoft dogonił konkurencję i teraz wszyscy możemy cieszyć się dominującym na rynku formatem (ktoś pamięta jeszcze nazwę konkurencji?). Byłem trochę zaskoczony, że wraz z ósmą generacją nie pojawi się nowy format, ale czasem lepiej nie zmieniać tego co się sprawdza.
świetne tytuły startowe
Microsoft lepiej przygotował się do premiery nowego sprzętu niż Sony, dostarczając już na samym początku mocne tytuły, które poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Forza Motorsport 5, Dead Rising 3, Killer Instinct - to naprawdę mocny line-up, na który PS4 musi poczekać do przyszłego roku
play As Download (dotyczy również PS4)
Jeden z dwóch genialnych pomysłów. Zasada jest prosta. Zaczynacie pobierać grę, zanim pasek postępu zapełni się do końca możecie rozpocząć zabawę. To się nazywa postęp! Szkoda jedynie, że póki na Xboksie One wygląda to nieco gorzej niż na PS4
suspend (dotyczy również PS4)
PlayStation Vita pozwala uśpić konsolę, następnie uśpić siebie i następnego dnia powrócić do gry w tym samym momencie. Opcja Suspend dokona tej samej magii z Waszym X1 (w teorii PS4 również będzie oferować taki trik). Bardzo wygodne, bardzo pomysłowe, bardzo godne uznania.
komendy głosowe
Obserwując możliwości Kinecta odnoszę wrażenie, że daliśmy wcisnąć sobie zupełnie niepotrzebny sprzęt. Silnie reklamowanym udogodnieniem kamerki w wersji 2.0 jest opcja wydawania poleceń. Możecie na przykład powiedzieć „Xbox On” i konsola obudzi się do życia. Problem w tym, że w gąszczu dostępnych komend czarne pudełeczko lubi zgłupieć. Poza tym każdy z nas mówi trochę inaczej po angielsku i...sami wiecie. Inna sprawa, że wciskanie Kinecta do zestawów z konsolą podnosi znacznie jego cenę, czego również nie można uznać jako atut
pad na bateryjki
Czy wprowadzenie kontrolera wyposażonego we wbudowany akumulator jest trudne? Nie, ale łatwiej wyposażyć go w miejsce na baterie, bo gdy komuś się nie podoba takie rozwiązanie może zakupić specjalne peryferia...
nie dla psa kiełbasa
Niestety Microsoft olał premierę w wielu krajach, w tym również w Polsce, nie gwarantując odpowiedniego wsparcia. Taka polityka oznacza wyraźny krok w tył w walce o klientów na mniejszych rynkach. Najgorsze jest to, że tak naprawdę nie wiemy kiedy to się zmieni i kiedy będzie można bez kombinowania jak koń pod górkę pójść do sklepu, kupić Xboksa One i cieszyć się wieloma funkcjami dostępnymi póki co tylko w USA
720p
Oj, sami wiecie co to znaczy.
Sony jako Aramis
Drugi japoński muszkieter jest bardzo, ale to bardzo cwany. Osoby odpowiedzialne za kolejne posunięcia giganta zasługują na dużą premię, bo jemy firmie z ręki. Kompletnie zapomnieliśmy, że odebrano nam wiele użytecznych opcji z PS3 (np. korzystania z Linuxa – kiedyś nie zwracałem na to uwagi, ale od jakiegoś czasu żałuję braku tej możliwości), kradzieży naszych danych (tak, dostaliśmy kilka gier jako rekompensatę). W obliczu wpadek Microsoftu, Sony jawi się jako zbawca dla graczy. Czy naprawdę jednak wierzycie, że kwestia używanych gier nie stoi im kością w gardle? Każda korporacja pragnie jednej rzeczy – pieniędzy i zrobi wszystko, by je zdobyć. Nawet odwlecze kwestie blokowania używek i będzie mamić nas filmikiem (zabawnym, to fakt) jak należy wymieniać się grami. W świecie wielkich firm panuje przekonanie, że odcinając nam możliwość wymiany automatycznie wszyscy rzucą się na nowe egzemplarze. Tak, a ja jestem ekspertem od fizyki kwantowej, tylko jeszcze o tym nie wiem.
Na korzyść firmy przemawia również aspekt cenowy. 100 dolarów mniej za PS4 może nie zrobi wrażenia na mieszkańcu hamburgerolandu czy technicznego raju, ale w kraju zwanym Polską i kilku innych z miejsca decyduje o wyborze konsoli. Poza tym, Sony nie próżnuje. Na rynek trafi Vita w z ekranem LCD zamiast OLED (odpowiednio tańsza), Vita Tv (małe pudełeczko pozwalające grać w bibliotekę PSV na telewizorze). Ile z tych produktów zobaczymy w naszym kraju nie wiem, ale podziwiam pomysłowość. Tańsza wersja Vity ma swoje uzasadnienie w obliczu średniej sprzedaży konsoli. Pomóc może także reklamowany ostatnio zestaw PSV plus PS4 dostępny na razie w Wielkiej Brytanii. Sam nabyłbym taki pakiet, oczywiście za nieco niższą cenę.
Uderzeniem w krocze jest jednak dostępność konsoli. W XXI wieku, przy niesamowitym rozwoju ludzkości nie jesteśmy w stanie przewidzieć zapotrzebowania na konsole? Prace koncepcyjne nad PS4 rozpoczęto w 2008 roku, w lutym pojawiły się pierwsze oficjalne informacje. Natomiast w czerwcu zaczęto przyjmować w Polsce zamówienia przedpremierowe i okazało się, że tylko ci letni szczęśliwcy mogą liczyć na spełnienie marzeń. Druga partia konsol ma trafić do nas za około dwa tygodnie. O tym co działo się w sklepach możecie przeczytać w innych wpisach na stronie. Dodam tylko, że tak wyobrażałem sobie PRL, gdy do sklepu rzucano małą partię mięsa. Tylko na półkach zamiast technologicznych cacuszek stał...ocet. Jestem nałogowcem, ale (jeszcze) panuję nad sobą. Nie wyobrażam sobie bym rzucał się na jakąś rzecz, która nie jest niczym unikatowym, tylko po to by mieć ją w dniu premiery. Nic dziwnego, że potem wszystkiemu winne są gry wideo. Nie zdziwiłbym się również, gdyby mała ilość konsol była celowym zabiegiem marketingowym.
Jakby jednak nie patrzeć, Sony ma na razie lepszą pozycję. Pierwsi wprowadzili na rynek konsolę nowej generacji. Choć japońska premiera to podwójny liść w stronę policzków graczy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak można wprowadzić konsolę na amerykański rynek w połowie listopada, europejski 29.11 i dopiero w lutym 2014 w Japonii? Komuś przestawił się kalendarz? Chęć zdobywania nowych klientów z innych kontynentów jest w pełni zrozumiała, ale jeszcze bardziej rozumiem dbanie o swych rodaków – maniaków technologii. Za ten numer ktoś powinien popełnić seppuku...dwa razy.
Zmianę dotyczącą rozgrywek wieloosobowych przyjęliśmy jako logiczną część świata. Dla niewtajemniczonych. Aby zagrać Call of Duty poprzez sieć nie wystarczy już tylko połączenie z internetem, a wykupiony abonament PlayStation Plus. W obliczu świetnych gier jakie oferuje ta usługa Sony zyskało wielu klientów, ale nie uwierzę, że każdy z dostępem do World Wide Web zakupił sobie Plusa. W tym przypadku wydaje się nam, że nie jesteśmy oszukiwani, bo przecież dostajemy dodatkowe gry, ale dobrze wiemy, że jest inaczej. Japoński gigant dostrzegł możliwość zdobycia dodatkowej gotówki z portfeli maniaków multi i ją wykorzystał – bezlitośnie. Gorąco zrobiło się również w obliczu braku możliwości skorzystania z DLNA, posłuchania mp3 czy Audio-CD. W teorii może otrzymamy możliwość słuchania własnej muzyki, ale w praktyce odpowiednia aktualizacja może nigdy nie nadejść.
pad
DualShock 4 to nie rewolucja, ale ewolucja w jak najlepszym kierunku. Szereg zmian – ergonomia, waga, profilowanie przycisków i wiele innych, które najlepiej poznać samemu – tworzą znakomite narzędzie przyjemności. Mały dotykowy ekranik ma ogromny potencjał, który wykorzystają co bardziej pomysłowi twórcy (pewnie Naughty Dog). Nowe gałki komponują się z kciukami jak brakujące ogniwo łańcucha genetycznego, a głośniczek oraz wyjście słuchawkowe dopełniają braki jakie odczuwamy od lat. W całym tym peanie na cześć DS4 jest jeden mankament – dyskotekowe światełko, pozwalające lokalizować pad przez PlayStation Camera. Ostatni raz widziałem taki wynalazek w PS Move i wciąż mam skojarzenia ze świecącym wibratorem.
wsparcie na polskim rynku
Jakby na to wszystko nie patrzeć z trójki gigantów jedynie Sony zdecydowało się wspierać nasz kraj wraz z wejściem na rynek nowych konsol. Nie musicie martwić się o gwarancję, już na samym początku postarano się o lokalizacje, a cena konsoli po raz pierwszy w historii premier nowych systemów japońskiego giganta nie jest zbójecka. Ba można wręcz napisać, że jest przystępna. SCE Polska wspiera też nasz rynek marketingowo, podczas gdy konkurencja ma to głęboko w nosie...
aspekt społecznościowy (dotyczy również Xbox One)
Nie umniejszając umiejętnościom innych graczy – szkoda mi czasu na oglądanie ich popisów za pośrednictwem opcji Share. Wolę czas spędzać na graniu niż oglądaniu jak ktoś gra. Niemniej jednak jak pokazuje ilość udostępnianych na Facebooku i portalach społecznościach materiałów, gracze przyjęli możliwość zgrywania zdjęć i filmików z otwartymi ramionami. Tym bardziej, że rozwiązanie jest proste i intuicyjne
potencjał (dotyczy również Xbox One)
Przed nami jeszcze co najmniej dwa lata zanim zobaczymy growe ziszczenie słów „nowa generacja”. Perełki już wkrótce trafią do czytników, ale na diamenty musimy cierpliwie poczekać. Pierwsze tytuły stanowią solidny krok naprzód, ale o rewolucji nie ma mowy. W przypadku Sony dużym mankamentem jest słaby zestaw gier premierowych. Killzone, a tym bardziej Knack, nie zdoła rozkręcić cyferek na koncie tak jak kiedyś. Gdzie się podział nowy Tekken czy Ridge Racer, synonimy premiery konsoli PlayStation? Technicznie rzecz biorąc Full HD jeszcze nas nie dotknęło. Siódma generacja trwała wedle wielu zbyt długo – nie zaliczam się do tych osób. Nowe sprzęty miały przynieść doznania, które nas wgniotą w fotel, potem zmiażdżą i rozjadą. A 720p i 30 fpsów – w przypadku X1 - raczej ciężko określić jako „wow”. Teksty pokroju „Liczy się rozgrywka, nie grafika” kwituję jednym zdaniem: To po co wprowadzać nowe sprzęty?
brak wsparcia dla 3D
Sony w końcu przejrzało na oczy i zrezygnowało z trójwymiaru. Może teraz twórcy skupią się na samych grach, a nie zbędnej głębi czy wyskakujących elementach. W pełni rozumiem, że złość może opanować posiadaczy pokaźnych kolekcji filmów w 3D, ale skoro mają już tak wypełnioną półkę to chyba i zaopatrzyli się w odpowiedni odtwarzacz np. PS3.
waga/gabaryty
2,8 kilograma?! Noworodki ważą więcej, a już na pewno pierwsza wersja PS3. W obliczu tego odchudzony model będzie lekki jak piórko. Dzięki temu nie musicie obciążać kręgosłupów zabierając konsolę do przyjaciół (mam nadzieję, że jest to jeszcze popularna praktyka). W porównaniu z byczym Xboksem One, który dodatkowo ma na zewnątrz równie ogromny zasilacz, rozmiary PS4 jak na nextgena (obecnie już current-gena), naprawdę robią wrażenie.
pojemność dysku (dotyczy również Xbox One)
Żyjemy w świecie, gdzie ilość danych jaką przyswajamy dziennie przewyższa to co ludzie niegdyś poznawali w ciągu całego życia. Wszystko jest większe, lepsze itd., tak samo i gry. Ilość miejsca potrzebna na dany tytuł znacznie wzrosła, bo gdzieś muszą się zmieścić te wspaniałe tekstury. Dlaczego więc otrzymaliśmy w zestawie „jedynie” 500GB (a tak naprawdę znacznie mniej, bo około 400)? Odpowiedź jest banalnie prosta. Zakupy. Tak, jeśli nie odpowiada nam rozmiar, możemy przecież kupić sobie pojemniejszy sprzęt. Wedle doniesień gry zajmują około 40 GB, czyli teoretycznie zakładając możemy zgromadzić 10 tytułów, a potem zacząć kombinować co wyrzucić, a co zostawić. Tęsknię za czasami, gdy granie polegało na włożeniu płyty do napędu i graniu. Denerwują mnie wszechobecne łatki, ale wolę być zirytowany łatką niż masą błędów w grze. Instalacja danych na dysku ma zapewne swoje techniczne wytłumaczenie – szybsze doczytywanie danych itd., ale stanowi dla mnie wrzód na konsolowym tyłku.
ilość generowanego ciepła
Aktualnie można spotkać dwa stanowiska. Według jednego, ciepła PS4 to błahostka. Według drugiego ciepełko stanowi spory problem. Skłaniam się ku drugiej opcji. Dlaczego? Po premierze, raczej nikt nie oszczędza nowego sprzętu i spuszcza mu wielogodzinny łomot. Na szczęście, na dworze panują niskie temperatury, a w domu generujemy około 20 stopni Celsjusza. Co jednak, gdy nadejdzie lato? Chyba nie powiecie mi, że nie znany jest Wam przypadek „jeszcze kilka minut”, który zmienia się w jeszcze kilka godzin. Letnie miesiące bywają u nas naprawdę gorące i obawiam się, że wiele sprzętów może tego nie przetrwać.
wejścia usb
Może to drobiazg, ale dla mnie znaczący. W dobie nieustannego transportowania danych zyskaliśmy nowy palec, który wtykamy tu i ówdzie. Budowa PS4 może skutecznie uniemożliwić podłączanie niektórych pamięci przenośnych. Oczywiście, istnieją przedłużki, ale nie po to kupujemy jeden sprzęt, by inwestować potem w dodatki, w tak błahych sprawach jak chęć obejrzenia pornosa...to jest filmu ze ślubu.
wsteczna kompatybilność (dotyczy również Xbox One)
Gdy prosty mechanizm pozwalający cieszyć się grami z poprzedniej generacji został nam odebrany z PS3 czułem się źle. Jasne nie grałem na co dzień w starsze tytuły, ale lubiłem do nich wracać. A mając możliwość zakupienia gry, którą mam na półce w wersji elektronicznej stwierdzam Fu$% it! i włączam coś aktualnego.
Podsumowanie:
Nie możemy zapominać, że wszystkie składowe S & M & N to korporacje, a nie fundacje charytatywne. Oczywiście, nasi muszkieterowie dokładają kilka dolarów do każdej sprzedanej konsoli, ale odbijają to sobie grami i urządzeniami peryferyjnymi. Widzą w nas dojne krowy i będą bezlitośnie wykorzystywać nasze uczucia/przyzwyczajenia/sentyment/oddanie. Czujcie się ostrzeżeni.
Przyszłość grania jest już w wielu domach. Osobiście złożyłem zamówienie na PS4 w sklepie, w którym wymieniam gry. Z tą różnicą, że transakcja będzie miała miejsce dopiero za dwa lata. Rozumiem pęd do nowości, ale na obecną...przepraszam, minioną generację jest jeszcze tyle świetnych gier, że nigdzie mi się nie śpieszy. Wedle SCE na PlayStation 3 trafi jeszcze 300 gier i sądzę, że przynajmniej choć 20 będzie naprawdę godnych uwagi. A do 29 listopada 2015 sama konsola i gry będą kosztowały mniej co ucieszy mój portfel. Najchętniej zaopatrzyłbym się we wszystkie sprzęty, ale wiem, że jest to tak prawdopodobne jak uczciwy polityk. Poza tym, to całe mówienie o nowej generacji jest nieco nie na miejscu. Gołym okiem widać pewne techniczne braki, które można było wyeliminować, gdyby przesunąć premiery jeszcze o rok. Wytrzymalibyśmy to spokojnie, a jakość oferowanych produktów wynagrodziłaby ten stracony czas.
Czekam teraz na D'Artagnania który sprawi, że nasza trójka będzie chciała być lepszymi muszkieterami, przez co powinniśmy zyskać my – gracze. Nic bowiem nie działa tak dobrze jak zdrowa konkurencja, która sprawia, iż firma musi się napocić dla klienta, a nie na odwrót. Czy zostanie nim Apple, a może Google, może jeszcze inna firma? Nie ważne, liczy się to, aby istniał ruch, który rozwinie naszą pasję w dobrym kierunku. Żyjemy w pięknych czasach. Na rynku jest tyle sprzętów i gier, że nie sposób poznać je wszystkie. Koniec końców i tak liczy się to, że gramy. Nie ważne na czym, nie ważne jak, nie ważne gdzie. Razem stanowimy wielką grową rodzinę, która doczekała się nowych elektronicznych członków. Cieszmy się więc i bacznie obserwujmy tok wydarzeń. A na koniec życzę sobie i Wam niezawodnych sprzętów, dobrych i bardzo dobrych gier oraz dziecięcej radości