Kącik Filmowy: Recenzje
Dzisiejszy Kącik wita Was geriatrycznym zjazdem legendarnych aktorów w Last Vegas. Na dokładkę, tradycyjna już, porcja twórczości fanów. Zapraszam!
Krótki werdykt
Last Vegas (2013)
Reżyseria: Jon Turteltaub, Scenariusz: Dan Fogelman, Produkcja: USA, Czas trwania: 105 minut, Obsada: Michael Douglas, Robert De Niro, Morgan Freeman, Kevin Kline
Praktycznie każdy człowiek nosi w sobie lęk. A przynajmniej nie spotkałem osoby, która byłaby wolna od tego uczucia. Śmierć, miłość, pająki, duże wysokości, tłum – niezależnie co nas przeraża, po prostu tak się dzieje, to silniejsze od nas. Moim największym „problemem” jest... strach przed śmiercią bliskich mi osób i własną niedołężnością. Mam na myśli ten stan, gdy ludzie muszą pomagać Wam zrobić rzeczy pozornie proste. Na samą myśl, że mogę być uzależniony od innych i sprawiać im kłopot...skręca mnie w środku. Tak to już niestety jest, że wszystkich nas czeka starość (o ile dożyjemy). Jaka ona będzie, czasami zależy od nas, ale często dzieje się zupełnie inaczej. Najważniejszym jest, by się nie poddawać. I o tym traktuje najnowszy film Johna Turtletauba. Ostatnio, reżyser skupił się na widowiskowych filmach z udziałem Nicolasa Cage'a. Po dwóch częściach Skarbu narodów oraz Uczniu czarnoksiężnika, przyszedł czas na zmianę. W Last Vegas nie ma festynu efektów specjalnych czy niesamowitych scenografii, ale widowiskowa obsada rekompensuje to wielokrotnie. Czwórka przyjaciół z dzieciństwa udaje się na wieczór kawalerski jednego z nich, do tytułowego Vegas. Może brzmi to jak geriatryczna wersja Kac Vegas, ale te filmy różnią się diametralnie – poza wspólnym wątkiem ślubnym. Trylogię Todda Phillipsa poznałem tylko na jej pierwszym etapie i nie byłem zadowolony - znacznie wyżej cenię Zanim odejdą wody. Głównie za sprawą humoru, który nie trafia w mój gust i stereotypowo prostackich bohaterów. Rozumiem stworzenie jednej części, ale sens powstania trzech – poza finansowym zyskiem – już mi umyka. Dlatego też, do Last Vegas podszedłem ostrożnie. Na seans zdecydowałem się głównie za sprawą odtwórców głównych ról. Michael Douglas, Morgan Freeman, Robert De Niro i Kevin Kline spotkali się pierwszy raz na ekranie (w tak licznym składzie). Poziom aktorstwa jaki prezentują to - pisząc masłem maślanym – standardowy standard. I to jakże wysoki. Ich występ przepełnia energia, której brakuje wielu współczesnym aktorom. Odnoszę wrażenie, że po prostu świetnie bawili się na planie. Nic w tym dziwnego, dzieło Turtletauba to dobry film. Co więcej, dobra komedia łącząca wątki życiowe lub jak kto woli - obyczajowe. Bohaterowie są młodzi duszą, ale ich ciała nie są już pierwszej świeżości. W gruncie rzeczy wiodą samotne żywoty, wypełnione rutyną. Jak każdy zasługują jednak na szczęście. Próżno tutaj szukać nagich Azjatów, małpek czy Mike'a Tysona – choć jest 50 Cent. Może wątek miłosny jest wciśnięty trochę na siłę, ale wewnętrzny konflikt między postaciami Douglasa i De Niro już nie. Warstwa humorystyczna opiera się na prostych żartach słownych i sytuacyjnych, które w większości śmieszą. Lubię takie filmowe niespodzianki. W szczególności, że ostatnimi czasy ciężko jest trafić na przyzwoitą komedię. Może nie jest to pozycja, po którą musicie biec do sklepu, ale gdy pojawi się w telewizji poświęćcie jej chwilę. Nie powinniście być rozczarowani/-ne. Bawiłem się dobrze i kilka „numerów” opowiadałem znajomym, którzy pokładali się ze śmiechu. Mam też cichą nadzieję, że kolejna część nie powstanie, bo to temat na jedną odsłonę.
###
Fani w akcji
W sekcji twórczości utalentowanych fanów, czeka na Was: pierwszy rozdział z The Last of Us o Abby, Darth Maul kontra Jedi, zemsta w stylu Assassin's Creed, kroniki Batmana (dwie z trzech) oraz dłuuugi zwiastun Akiry.
###
Koniec wtorkowego Kącika czas ogłosić. Do przeczytania w sobotę!
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych