Graliśmy w Homefront: The Revolution i… Ta gra nie może zadebiutować w maju
Deep Silver wykupiło prawa do marki Homefront w połowie 2014 roku. Wydawca zatrudnił do przygotowania tytułu Dambuster Studio. Twórcy już na samym początku ostro odcięli się od pierwszej odsłony i zapowiedzieli nowy początek dla uniwersum. Rewolucja ma wznieść markę na wyżyny gatunku, ale po kilku godzinach spędzonych nad testami trybu sieciowego marzę o jednym… Oby Niemcy przełożyli premierę tej produkcji.
Homefront: The Revolution zostało zapowiedziane w czerwcu 2014 roku i gra od początku wpadła mi w oko. Crytek na pierwszych materiałach pokazał upadłą Amerykę, która została zdominowana przez Koreę Północną. Niestety, w kolejnych tygodniach systematycznie otrzymywaliśmy niepokojące informacje ze studia, a w lipcu prawa do marki przejął Deep Silver. Znany wydawca zatrudnił do przygotowania tytułu Dambuster Studio, którego przedstawiciele rozpoczęli nową erę w historii serii.
Mam jednak wrażenie, że twórcy nigdy nie powinni wypowiadać tych słów. Takie odcinanie się od pracy innych deweloperów ma sens, ale tylko w sytuacji, gdy nasza twórczość zdecydowanie przewyższa projekt poprzedników, a w tej sytuacji jest wprost przeciwnie. Deweloperzy wyraźnie pogubili się w przygotowanej koncepcji i niepotrzebnie zajęli się trybem sieciowym. Testowałem kooperację przez kilka godzin, podczas których napotkałem nieustające lagi, znikających przeciwników, zacinającą się postać, wciąż patrzyłem na doczytywaną lokację i na domiar złego sztuczną inteligencję rywali można porównać do… W sumie trudno skonfrontować AI z jakimkolwiek tytułem, bo od wielu lat nie miałem okazji strzelać do tak idiotycznych oponentów. Stoją tuż obok, patrzą na postać, biegają w kółko niczym poparzeni, by po chwili stanąć bez jakiejkolwiek osłony na środku placu i radośnie strzelać w… ściany. Jednak niech nie zwiedzie Was pewność towarzyszy, bo gdy nabierzecie ochoty do mordowania wszystkich za pomocą noża, to po chwili znikąd padają strzały i zaczynacie lizać ziemię. Wygląda to dość zabawnie, bo Koreańczyk może stać z bohaterem twarzą w twarz i nie potrafi go ubić przez dłuższą chwilę, a sekundę później postać ginie. Bez jakiejkolwiek możliwości obrony.
W trakcie testów możemy sprawdzić 3 misje, podczas których należy z maksymalnie 3 partnerami odbić miejscówkę, innym razem wyeliminować hordę nadciągających rywali, shakować terminale, a zdarzają się nawet wydarzenia z konwojowaniem dwóch samochodów. Misje odbywają się na dużej mapie i w sumie ten element nawet się sprawdza. Podczas jednego zadania wykonujemy kilka pomniejszych poleceń i narzekać można jedynie na kiepską grafikę… Budynki są puste, tworzone na jeden schemat i tak jak wspomniałem wcześniej – na naszych oczach doczytują się wszystkie tekstury… Witajcie w 2001 roku!
Jednym z nielicznych pozytywnych elementów w pozycji jest tak naprawdę tworzenie postaci. Tutaj na początku wybieramy płeć, kreujemy postać, a następnie za zdobyte doświadczenie oraz gotówkę możemy ulepszyć i uzbroić żołnierza. Nie jest to jakoś specjalnie odkrywcze, autorzy korzystają ze znanych schematów, ale przynajmniej w tym miejscu wszystko działa jak należy. Bohater początkowo nie przypomina zaprawionego w bojach rewolucjonisty, a raczej początkującego artystę ulicznego, ale za zdobytą gotówkę możemy kupować paczki, w których znajdują się różne przedmioty. Twórcy nie dają graczom swobody i nie możemy nabyć poszczególnych strojów, pistoletów, dodatków, czy też jakichkolwiek innych przedmiotów, więc musimy zdać się na szczęście i losowanie... W przypadku zdolności, doświadczenie oraz punkty umiejętności inwestujemy w jedno z czterech drzewek (inteligencja, siła, wojownik, ocalały), a każde jest podzielone na cztery poziomy. Im mocniejsze skille chcemy nabyć, tym musimy inwestować więcej XP oraz PU… Mimo wszystko mam świadomość, że autorzy niezbyt mądrze dobrali same zdolności, które po prostu nie zachęcają do rozwijania bohatera. Studio w pewien sposób stawia na realizm, więc żołnierze nie mogą korzystać z super mocy, czy też nie mają nadzwyczajnych zdolności. Tutaj możemy nosić więcej amunicji, biegać szybciej, zgarniać więcej apteczek, czy też szybciej wskrzeszać towarzyszy. Wyraźnie brakuje w przygotowanej koncepcji refleksji i nawet skromnego spojrzenia na konkurencyjne produkcje.
Sympatycznie prezentuje się rozbudowywanie broni. W trakcie misji możemy włączyć specjalne menu, w którym wybieramy poszczególne elementy i dzięki temu dostosowujemy gnata do własnych potrzeb. Oczywiście na początku trudno tutaj o wielką różnorodność, bo na wszystkie części trzeba sobie zapracować, a losowy drop nie ułatwia zabawy.
Nie zrozumcie mnie źle. Ja rozumiem, że są to testy beta, które nie przedstawiają ostatecznej wersji produkcji, ale premiera ma odbyć się w maju! Deweloperom pozostały 3 miesiące na zakończenie wszystkich prac, a dla mnie tryb sieciowy jest po prostu niegrywalny. Twórcy zapowiedzieli, że zamierzają stworzyć wciągające misje przypominające raidy z Destiny, ale na dzień dzisiejszy Dambuster Studio nie powinno porównywać swojej gry z innymi produkcjami. Tak dla dobra wizerunku konkurencji.
Pisząc te słowa przypominają mi się ostatnie zapewniania twórców, którzy zamierzają rozwijać tryb sieciowy przez rok od premiery. W dniu debiutu otrzymamy 12 misji (podzielona na cztery kampanie), a w późniejszym czasie za darmo udostępnią kolejne 20 zadań – brzmi to naprawdę pozytywnie, ale trudno mi aktualnie znaleźć choć najmniejszy powód, by ponownie włączyć ten wariant zabawy i dać twórcom drugą szansę. Szczerze nie potrafię zrozumieć, dlaczego ten kawałek kodu został udostępniony szerokiej publiczności…
Początkowo Homefront: The Revolution było pozycją wyłącznie nastawioną na kampanię i bardzo żałuję decyzji o dodaniu do tytułu zmagań w kooperacji. Pomysł jest ciekawy, ale jego realizacja dosłownie leży. Obawiam się w tej sytuacji, że historia dla pojedynczego gracza ucierpiała i w ostatecznym rozrachunku zamiast ciekawej walki o wolność Stanów Zjednoczonych, nie otrzymamy nawet przeciętniaka.
Deep Silver musi wziąć sprawy w swoje ręce i zaryzykować. Przełożenie premiery o kilka(naście?) miesięcy to prawdopodobnie jedyna szansa na uratowanie produkcji. W innej sytuacji z Rewolucji pozostaną tyko i wyłącznie zgliszcza.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (31)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych