E-sportowy jubileusz - tak było na Finale 10 sezonu Intel Extreme Masters w Katowicach
E-sport jest jednym z najciekawszych zjawisk naszych czasów. Jeszcze kilka lat temu o zawodowych rozgrywkach w gry multiplayerowe wiedzieliśmy tylko my, gracze. Teraz, na jubileuszowe Intel Extreme Masters przybiegły nawet mainstreamowe telewizje.
Katowicki Spodek gościł światowe gwiazdy gamingu już po raz czwarty, w tym trzeci w roli gospodarza Wielkiego Finału sezonu. W tym roku już dziesiątego! Znów przez kilka wspaniałych i pełnych emocji dni, mogliśmy na żywo podziwiać zmagania światowych mistrzów w League of Legends, Counter-Strike: Global Offensive, Starcraft 2, a także i mniej eksponowanych produkcji jak Hearthstone: Heroes of Warcraft, Heroes of the Storm, a nawet Rainbow Six: Siege!
Tradycyjnie najważniejsze spotkania odbywały się w głównej hali, gdzie przygotowano zapierającą dech w piersiach scenę. Ociekająca epickością i profesjonalizmem konstrukcja posiadała dwa ekrany z przodu po bokach, parę paneli informacyjnych pośrodku oraz kolejne wyświetlacze ukryte z tyłu, aby niektórzy mogli we względnej ciszy oraz z gwarancją wolnego miejsca usiąść i pooglądać mecze.
Spotkania o nieco mniejszym znaczeniu z dyscyplin głównych oraz wszystkie pozostałe, ulokowano w przyległym do Spodka Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Tam podzielono je na te, które odbywały się w Audytorium oraz te rozstawione na hali wystawowej. Na tak zwanej Moba Stage rozegrano między innymi Wielki Finał Heroes of the Storm.
Skoro już jesteśmy przy wystawach. Na tegoroczne Intel Extreme Masters zjechało się kilkadziesiąt firm, z których każda prezentowała swój sprzęt, marki oraz organizowała rozmaite konkursy. Co bogatsze zatrudniły nawet YouTuberów – między innymi pojawili się Stuu, Izak oraz Gimper. Miłośnicy pecetowego grania mogli przy okazji wygrać myszki, klawiatury, gadżety oraz pogadać ze swoimi ulubieńcami. Na „pierścieniu” pokazali się zaś sklepikarze, którzy za niemałe pieniądze oferowali produkty sygnowane znanymi logotypami – oficjalne stoiska mieli Virtusi oraz Fnatic.
Specjalną strefę miały także gwiazdy YouTube, którą znaleźć można było pod nazwą „mYTup”. Ku mojemu zaskoczeniu, całkiem spore lokum w jakim odbywała się impreza, było praktycznie puste – co było miłą odmianą wobec tłumu 8 latków, który chciał mnie stratować na PGA. Rozpocząłem zatem poszukiwania paru znanych mi sławniejszych osób, lecz znalazłem tylko dzieci robiące sobie zdjęcia z dziećmi – czasem ciężko było mi odróżnić kto jest fanem, a kto obiektem westchnień małolatów.
Zgodnie z moimi oczekiwaniami, obecność na tak wspaniałym wydarzeniu jakim jest IEM, to przeżycie, którego nie oddadzą żadne, nawet najbardziej elokwentne słowa. Tu trzeba być, trzeba usiąść w 1, 10, 58 rzędzie i poczuć atmosferę towarzyszącą meczom rozgrywanym przez polskich zawodników. Niczym na Mundialu bądź Euro, cały Spodek aż drżał od dopingu. Wspólne skandowanie, oklaski, nerwy i radość. Aż serce rosło gdy sala wspierała przegrywających Virtusów, bądź gdy cieszyła się z każdego dobrze odpartego pusha przez Nerchio.
Naprawdę bardzo przyjemnie słuchało się także angielskiego komentarza oraz wszystkich pochwał jakimi rzucali prowadzący w rozgrzanych fanów – niekiedy również samemu starali się nas rozruszać, albowiem nie wszystkim udzielał się równie emocjonalny nastrój. Na przykład podczas półfinałowego meczu w Starcrafta 2, jakby ktoś narysował zaczarowaną linię, połowa obecnych robiła falę, śpiewała, krzyczała, a druga siedziała niczym skamieniałe posągi nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
Równie ekscytujące było to, gdy tuż po wygranej Polta stałem tak blisko sceny, że mogłem z nim się przywitać, zrobić sobie zdjęcie, a nawet zgarnąć jego autograf na swojej przepustce prasowej. To wspaniałe uczucie uczestniczyć w takim czymś, móc poczuć ten hype towarzyszący podnoszeniu trofeum i czystej radości wylewającej się ze zwycięzcy, któremu się kibicowało.
W części biznesowo-prasowej miałem okazję spotkać między innymi „Z Dupy”, Roja, Izaka oraz Włodka Markowicza – z niektórymi z nich zdążyłem nawet pogadać nieco dłużej niż zwykłe „cześć cześć i wspólna fotka”. Bardzo fajnym doświadczeniem jest również obcowanie z HTC Vive. Niestety całe urządzenie ma jedną poważną wadę – gdy jest źle dopasowane do użytkownika, obsuwa się z nosa, przez co obraz staje się tragicznie rozmyty i rozpikselizowany. W skrócie VR to fajna zabawa, ale jeszcze nie na tyle dopracowana, by sięgać po nią komercyjnie.
Byłem także niemalże o włos od spotkania z Tazem, lecz niestety, pewien ciulowaty ochroniarz dostał jakichś zaników świadomości i nie chciał mnie przepuścić w miejsce, gdzie normalnie miałem dostęp. Zmuszony przez rzeczonego jegomościa, rzuciłem się biegiem dookoła, byleby zdążyć wbić się na płytę pod sceną i postarać się pogadać z jednym z Virtusów. Niestety tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął.
W tym roku było zadziwiająco mało cosplayerów. Albo po prostu jestem ślepy. Między innymi znaleźli się wojownicy z League of Legends, wojskowy z Raccoon City i bohaterowie gier Blizzarda – wszyscy swoimi strojami zaprezentowali najwyższy poziom. Oczywiście nie zapomniałem o pięknych hostessach, dlatego też fotografowałem chyba każdą wartą uwagi, abyście i Wy mogli nacieszyć oczy. Jednej z nich to bym nawet duszę oddał – takie robiła wrażenie.
Jeśli wciąż nie jesteście pewni, czy w przyszłym roku przyjechać na Intel Extreme Masters, zróbcie to. Ja nie oglądam zbyt dużo e-sportu, nie śledzę wyników i rankingów, a sam jestem cieniasem na multi, lecz mimo wszystko bawiłem się jak jeszcze na żadnym takim wydarzeniu. E-sport to już prawdziwy sport o czym może świadczyć chociażby zainteresowanie rozgrywkami w rodzimej telewizji (TVN puścił powtórkę finału CS:GO na TVN Meteo – gdy to znalazłem byłem równie zdziwiony, co wy teraz), a także obecność w Katowicach dziennikarzy ze SkySports, Sports 1 i wielu wielu innych mediów.
Wyniki rozgrywek:
- Counter Strike: Global Offensive – Luminosity vs. Fnatic 0:3
- League of Legends – Fnatic vs. SK Telecom T1 0:3
- Starcraft 2 – Polt vs. Snute 4:2
- Hearthstone: Heroes of Warcraft – SilverName vs. AKA Wonder 0:3
- Heroes of the Storm – mYinsanity vs. Team Dignitas 0:3
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (33)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych