Recenzja filmu „Ratchet i Clank” - Gdzie się podział humor?

Recenzja filmu „Ratchet i Clank” - Gdzie się podział humor?

Dawid Muszyński | 22.04.2016, 14:59

W najbliższym czasie kina przeżyją istny najazd bohaterów gier PlayStation. Oprócz „Ratcheta i Clanka” na dużym ekranie jeszcze w tym roku zobaczymy „Sly Coopera”, a są także pogłoski o pracach nad „Jak and Daxter”.

Historia pokazana w filmie nie odbiega daleko od tej, którą znamy z gry, co jest zasługą Insomniac Games, czyli twórców pierwowzoru czuwających nad całym procesem produkcyjnym. Po zdewastowaniu własnej planety, Prezes Drek wraz z armią posłusznych mu Blargów wyrusza na podbój kolejnych światów. Powstrzymać go mogą tylko Strażnicy Galaktyki dowodzeni przez nieustraszonego Kapitana Qwarka. By tego dokonać oddział robi casting na nowego rekruta. Zainteresowanie jest dość spore, bo fanów niebezpiecznych przygód nie brakuje. Jednym z nich jest Lombax – Ratchet, który może posturą odbiega od reszty strażników, ale nadrabia to charakterem. Nietrudno się domyślić, że to na jego barki spadnie ocalenie galaktyki przed zniszczeniem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Po sukcesie serialu „Powers” dostępnego ekskluzywnie dla posiadaczy PlayStation plus, postanowiono pójść dalej i kilka żelaznych klasyków tej marki przenieść na kinowy ekran. Jednym z oczywistych wyborów była seria „Ratchet i Clank”, która na PlayStation 2 zadebiutowała jakieś czternaście lat temu. Jest w niej w końcu fajny, wyluzowany bohater i sporo humoru. Gry z tej serii rozeszły się w milionach egzemplarzy, a na całym świecie nie brakuje fanów charyzmatycznego Lombaxa. Są już oni jednak dużo starsi, więc nadszedł czas by starych bohaterów przedstawić nowej generacji graczy, która dopiero zapoznaje się z PlayStation 4. A czy jest lepsza metoda niż pełnometrażowa przygoda?

Film na ekranie prezentuje się tak samo pięknie jak nowa odsłona serii, która jest ponownym opowiedzeniem pierwszej części gry z kilkoma zmianami w fabule i o niebo lepszą grafiką. Postać Ratcheta wygląda świetnie. Animacja tej postaci jest bardzo płynna. Nawet uszy naturalnie falują, co jest miłym detalem, na który od razu zwraca się uwagę. Zresztą wszystkie postaci są perfekcyjnie dopracowane, za co pochwała należy się kanadyjskiemu studio Rainmaker Entertainment. Umieścili oni nawet kilka easter eggów związanych z grami, więc bądźcie uważni.

Twórcom udało się nawet zebrać ciekawą ekipę aktorów, którzy udzielili swojego głosu w dubbingu. W oryginalnej wersji można usłyszeć między innymi Johna Goodmana, Sylvestra Stallone czy Paula Giamattiego. Niestety, w polskich kinach nie uświadczymy tej wersji. Dostajemy za to bardzo słabo wykonany polski dubbing. Co z tego, że PRL Studio zaprosiło do współpracy takie persony jak Jerzy Kryszak (Clank), Mirosław Wieprzewski (Doktor Nefarious) czy Łukasz Nowicki (Kapitan Qwark) jak ich pracę na łopatki rozkłada słabiutkie tłumaczenie dialogów wykonane przez Arka Darkiewicza. Udało mu się odrzeć „Ratcheta i Clanka” z ich specyficznego humoru. W efekcie gdy na ekranie powinien rozgrywać się zabawny dialog, dostajemy jakąś suchą rozmówkę. Dawno nie byłem w kinie na filmie skierowanym do najmłodszej widowni, na którym przez cały seans nikt by się nie zaśmiał. Dialogi są kompletnie wyprane z jakiegokolwiek poczucia humoru i kompletnie nie odpowiadają bohaterom, którzy je wypowiadają. Jest to o tyle dziwne, że kwestie w grze zostały przygotowane bardzo fajnie i wzbudzają śmiech. Za film natomiast odpowiada najwidoczniej inny zespół, który powiedzmy sobie szczerze, schrzanił robotę.

Dodatkowym minusem jest zastąpienie świetnego Wojciecha Malajkata, przeciętnym Maciejem Musiałem. Ratchet w jego wykonaniu stracił swój pazur i luz, za który go wszyscy tak polubili.

Więc jeśli chcecie zapoznać się z na nowo opowiedzianą historią „Ratcheta i Clanka”, to zdecydowanie polecam zagranie w nową odsłonę gry i odpuszczenie sobie wersji kinowej. Szkoda waszego czasu i pieniędzy na polską wersję. Poczekajcie spokojnie na DVD i wtedy obejrzyjcie w oryginale. 

Sam film oceniam na 6. Jednak słabe tłumaczenie i brak możliwości obejrzenia „Ratcheta i Clanka” w oryginale obniża moją ocenę do 4. Szkoda, może przy „Sly Cooper” będzie lepiej.

Atuty

  • Animacja
  • Scenariusz
  • Klimat gry

Wady

  • Brak humoru w polskiej wersji
  • Zastąpienie Malajkata Musiałem

„Ratchet i Clank” to idealny przykład jak fajny film można zabić złym tłumaczeniem. Szkoda, że w naszych kinach nie ma okazji obejrzenia go w oryginale.

4,0
Dawid Muszyński Strona autora
cropper