Recenzja „Angry Birds Film” - Szok i niedowierzanie
Firma Rovio udowodniła, że można zrobić fajny film skierowany do dzieci na podstawie popularnej aplikacji. A przypomnijmy, że to nie takie proste jak może się wydawać. Sony ostatnio się ta sztuka nie udała.
Głównym bohaterem jest dobrze nam znany ptak o krzaczastych brwiach – Czerwony. Z powodu swojego wyglądu był prześladowany i szykanowany przez otoczenie już od skorupki, przez co jest bardzo znerwicowany. Poznajemy go w momencie, w którym daje ponieść się emocjom i eksploduje. W wyniku tego zostaje skazany przez ptasi sąd na przymusową terapię panowania nad gniewem. Tam też poznaje resztę znanej nam z gry ferajny, która boryka się z podobnymi problemami. W jej skład wchodzi Bomby o dosłownie eksplozyjnym charakterze, szybki jak błyskawica Chuck i ogromny Terrence. To z ich pomocą będzie próbować ocalić ptasią wyspę przed zielonymi wieprzkami, chcącymi ją skolonizować. Walka nie jest prosta, bo zagrożenie, jakie niosą ze sobą emigrujący przybysze są niedostrzegalne przez resztę mieszkańców ptasiej krainy. Tylko Czerwony zdaje się widzieć niebezpieczeństwo.
Trudno w tej opowieści nie dostrzec porównań do tego, co się obecnie dzieje w Europie i problemów, jakie mogą nieść zbyt duże liczby emigrantów. A może to tylko widzowie z Europy są już przewrażliwieni i jest to tylko zbieg okoliczności.
Fabuła, mówiąc szczerze, to jakieś 30 % filmu, reszta to żarty sytuacyjne z wykorzystaniem postaci drugoplanowych. Dorosłym może to przeszkadzać, dzieci nawet nie zwrócą na to uwagi. Co ciekawe scenariusz wyszedł spod ręki Jona Vitti’ego, facet który miał spory udział przy filmie „Simpsonowie: Wersja kinowa” czy serialu „Bobby kontra wapniaki” stąd moje zaskoczenie, że opowieść została w tej produkcji tak spłycona. Twórca oczywiście stara się to zręcznie ukryć i nawet nieźle mu to idzie. W „Angry Birds Film”, aż roi się od odniesień do innych dzieł pop kulturalnych. Na przykład na stole jednej z zielonych świnek można dostrzec książkę „Fifty Shades of Green”, a jedna ze scen bardzo przypomina „Lśnienie” Stanleya Kubricka. Szukanie tych wszystkich easter eggów może okazać się dla niektórych fajną zabawą. Zwłaszcza, że wtedy nie skupiamy się na bardzo nierównej akcji filmu, która z kopyta rusza dopiero po 40 minutach, to jest jak już wszystko nam zostanie dokładnie objaśnione, byśmy przypadkiem nie mieli wątpliwości, dlaczego zieloni przybysze to istne świnie, nie tylko z wyglądu.
Rozruszaniu się akcji sprzyja także fajnie dobrany soundtrack, w którym usłyszymy Limp Bizkit, KRS One, Black Sabbath czy Ricka Astleya. Ciekawe utwory, które mają jeszcze bardziej podbić wymowę kilku żartów i robią to skutecznie.
Ciekawie wypada też dobór aktorów do dubbingu. Obok Jasona Sudeikisa i Josha Gada usłyszymy genialnego Petera Dinklage’a i Seana Penna. Z ciekawości sprawdziłem też jak film radzi sobie w polskiej wersji językowej i muszę przyznać, że dystrybutor dobrze wywiązał się ze swojego zadania. Zrezygnował z wielkich nazwisk, oddając film w ręce aktorów, którzy zawodowo zajmują się podkładaniem głosów w kreskówkach. I to działa. Żarty trafiają do dzieci na sali w zaplanowanych przez twórców momentach.
„Angry Birds Film” w przeciwieństwie do „Ratchet i Clank” bawi małych i dużych widzów. Ma fajnie napisane dialogi i wartką akcję bardzo zbliżoną do tej z gry. Gdy dochodzi do finałowej walki ze świnkami, gdzie ptaki wystrzeliwują się z procy, zabawa nie ma końca. To znakomita bezstresowa rozgrywka skierowana do dzieci. Nie udaje czegoś więcej.
Jedno jest pewne. Po tym filmie dzieciaki jeszcze chętniej będą kupować maskotki, koszulki i inne gadżety z tytułowymi ptakami. Nie wiem czy zwiększy się ściągalność gier fińskiej firmy, ale im już chyba nie o to chodzi. Stworzyli marketingowego giganta, który niedługo pewnie przyatakuje nas kontynuacją.
Atuty
- Postacie
- Stworzony świat
- Soundtrack
- Dubbing
Wady
- Przewidywalna fabuła
- Nierówny poziom dowcipów
- Wolno się rozkręca
Dobrze zrobiony film dla ciebie z wykorzystaniem znanych postaci. Nie jest to film idealny, ale z drugiej strony nie spodziewałem się arcydzieła. Dzieci na sali były zadowolone.
Przeczytaj również
Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych