TOP 10 najtrudniejszych konsolowych gier
Witajcie w kolejnym rankingu "Top 10", gdzie co tydzień wiatr wieje prosto w oczy i gdzie wywołujemy największe internetowe gównoburze. Tym razem podejmujemy temat najtrudniejszych gier w historii konsol.
Każdy ma grę, która najbardziej zalazła mu za skórę, więc wasze listy najbardziej harkorowych produkcji będą pewnie się mocno różnić. Przed wami moja propozycja hardkorowych rzeźników. Jeśli się z nią nie zgadzacie, to oczywiście zachęcam do zostawienia swojej listy w komentarzach.
10. Shinobi
Platforma: PS2, PS3 (PSN)
Shinobi pojawiło się w czasie, gdy branża zaczynała bić ukłony przed graczami niedzielnymi, przesadnie upraszczając nowe produkcje. Gry robiły się mięciutkie jak kaczuszki, ale japońska ekipa Overworks postanowiła iść pod prąd zachodzącym przemianom. W tytule, który miał pierwotnie trafić na Dreamcasta, można było przypomnieć sobie, czym była esencja oldschoolu. Tempo rozgrywki było w Shinobi porażające i to nie bez powodu - w każdej sekundzie, gdy nie zabijałeś wrogów, traciłeś punkty zdrowia. Tytuł wymagał przy tym ogromnej precyzji w wykonywaniu skoków, karząc gracza za każdy moment przestoju. Poziomy były długie i pozbawione checkpointów (po zaliczeniu skuchy etap zaczynało się od początku). Obok Contra: Shattered Soldier Shinobi było moim zdaniem najbardziej hardkorową pozycją dostępną na PS2.
9. Ninja Gaiden
Platforma: Xbox
Ninja Gaiden potrafiło gwałtownie zakończyć sympatię graczy do zakamuflowanych wojowników z Japonii. Próby przechodzenia tej pozycji jak przeciętnego slashera skazane były na porażkę. Nawet weterani potrafili zaciąć się na wyzwaniach rzucanych przez deweloperów zaledwie po 30 minutach od rozpoczęcia zabawy. W produkcji Team Ninja królowała precyzyjność i parowanie ciosów, a nie brutalna siła. Wykręcony w kosmos poziom trudności doskonale wpisano w rozgrywkę przez co - podobnie jak w serii Souls od From Software - w razie porażki gracz czuł, że to jego wina, a nie efekt uboczny niedoróbek gameplayowych. Gra była tak bezlitosna, że Tomonobu Itagaki dodał – pod naciskiem fanów - w rozszerzonej wersji gry (z podtytułem "Black"), wydanej w 2005 roku, dodatkowy prostszy poziom trudności.
8. Shadow of the Beast
Platforma: Amiga, Atari ST, Amstrad CPC, C-64, ZX Spectrum, SNES, Mega Drive, Master System, Atari Lynx, TurboGrafx-16
Dawniej gry tworzyło dosłownie parę osób. Budżety były skąpe, a przyszłość finansowa wydawanych produkcji niepewna. W związku z tym oferowany gameplay był znacznie krótszy, niż we współczesnych grach. Co zatem robili w tej sytuacji autorzy? Podkręcali poziom trudności do potęgi n-tej, by "wydłużyć" czas gry. Przykład takiej produkcji, której przejście bez cheatów jest prawie niemożliwe, to Shadow of the Beast. Ze "wspomaganiem" można poradzić sobie z tym oszałamiającym wizualnie w swoim czasie cudeńkiem w ok. 40 minut, ale biada osobom, które mają zamiar uczciwie zmierzyć się z tym tytułem. Wrogowie w tej scrollowanej grze akcji 2D atakują zewsząd, detekcja kolizji jest niezwykle kapryśna (wystarczy spóźnić się dziesiątą część sekundy z uderzeniem, a spudłujemy), a do tego tytuł nie wspiera checkpointów, save'ów czy haseł. Całość trzeba przejść za jednym razem.
7. Mega Man 9
Platforma: Wii, PS3, X360, Smartfony
Keiji Inafune zapowiadał, że wróci do korzeni serii w Mega Man 9 i okazało się, że gość nie żartował. W dobie regenerujących się punktów zdrowia i wszędobylskich checkpointów/quicksave'ów Mega Man 9 to czystej wody retro-beton, o który rozkwasisz sobie łeb bez odpowiedniego przygotowania. Inafune stworzył zręcznościówkę wymagającą kucia plansz na pamięć, a jedynym sposobem na to "kucie" jest ciągłe umieranie i rozpoczynanie etapu od początku (gra często serwuje zagrożenia, których nie sposób ominąć bez wcześniejszej wiedzy o nich, co wymusza repetycję). Po premierze Mega Man 9 w Sieci zaroiło się od rozpaczliwych komentarzy, że gra jest zbyt trudna, a nawet "niemożliwa" do przejścia. To akurat lekka przesada. Inafune po prostu przypomniał nam, jak ogromne wyzwanie oferowały dawniej 8-bitowe zręcznościówki.
6. Shadow Tower
Platforma: PSOne
From Software ma długą tradycję tworzenia naprawdę hardkorowo trudnych gier i nie ogranicza się ona tylko do serii Souls (warto wspomnieć o serii King's Field). Shadow Tower to jeden z przykładów starych dungeon crawlerów, prezentowanych z perspektywy FPP, w których dawniej specjalizowali się sadyści z tego studia. Gra jest trudniejsza niż King's Field, a wg niektórych osób bardziej wymagająca niż cała seria Souls. Powiedzmy, że tytuł stanowi naprawdę duże wyzwanie, ale przede wszystkim z powodu swojej upierdliwości: co kilka kroków jakiś element ekwipunku ulega zniszczeniu, co wymusza niebezpieczny backtracking do punktu naprawczego itd. Dodatkowo erpegowe rozwiajanie mocy postaci przebiega bardzo ślamazarnie. Gra tylko dla maniaków z dużą ilością wolnego czasu.
5. Twoja pierwsza gra z serii Souls
Platforma: PS4, XOne, PS3, X360
Dyskusje na temat tego, jaka jest najtrudniejsza gra z serii Souls są praktycznie nieustanne. Niektórzy twierdzą, że najbardziej zalazło im za skórę Demon's Souls, inni wskazują Dark Souls lub Dark Souls III (akurat łatwo wyłączyć z tych rozważań Dark Souls II, które na tle innych gier z tej marki wypada dosyć prosto). Prawda jest w mojej opinii taka, że każdy wskazuje jako najtrudniejszą część po prostu odsłonę, w którą miał okazję grać po raz pierwszy. Kolejne epizody Soulsów, kiedy zna się już mechanikę i specyfikę zabawy sztandarową dla tej serii, przebiegają już gładko w porównaniu z pierwszymi 20-30 godzinami, kiedy jesteśmy "zieloni".
4. Contra: Shattered Soldier
Platforma: PS2, PS3 (PSN)
Wszystkie odsłony serii Contra były wymagające, a wielu graczom nie pomagały nawet cheaty. Niezwykle trudna okazała się wersja na MegaDrive, zatytułowana Hard Corps, ale w moim odczuciu największy hardkor seria zaoferowała w odsłonie Shattered Soldier na PS2. Nawet po wybraniu trybu Easy, z 99 "creditsami" rozgrywka była niezwykle frustrująca i niewielu śmiałkom udało się zaliczyć całą przygodę. Pokonanie wszystkich 7 etapów zabiera w Contra: Shattered Soldier wiele tygodni, z czego 95% czasu poświęca się na żmudne zapamiętywanie układów dostępnych map i reakcji bossów. Autorzy dolali jeszcze oliwy do ognia wymagając od graczy przejścia wszystkich etapów z rankingiem "S", by odblokować najlepsze możliwe zakończenie.
3. R-Type
Platforma: Arcade, Amiga, Amstrad CPC, Atari ST, C-64, Game Boy, MSX, PC-88, PC Engine, Sega Master System, X68000, X360 (XBLA), ZX Spectrum, Smartfony.
Właścicielom salonów arcade zawsze zależało na tym, by do automatów wpadało jak najwięcej żetonów, a najlepszą motywacją do nakręcania "koniunktury" było żyłowanie poziomu trudności do stratosfery. Z takich merkantylnych motywacji narodziła się scrollowana horyzontalnie strzelanina R-Type, która trafiła do salonów i na prawie wszystkie 8 i 16-bitowe platformy. Gra okazała się nawet trudniejsza od bezlitosnej Ikarugi, a to z tego względu, że w R-Type trzeba zapamiętywać nie tylko schematy ataków kosmicznych adwersarzy, jak w typowych przedstawicielach gatunku "Bullet-Hell", ale również zawiłą topografię kolejnych etapów. Dorzućmy do tego fakt, że giniemy po otrzymaniu jednej kulki, a w grze nie ma checkpointów, co sprawia, że R-Type zasługuje na miano Demon's Souls gatunku scrollowanych strzelanin.
2. Ghosts 'n Goblins
Platforma: Arcade, NES, PSOne, Sega Saturn, Game Boy Color, C64, ZX-Spectrum, Amiga
Trollem wszechczasów można nazwać osobę, która wymyśliła sobie, że po pierwszym przejściu niesamowicie trudnego Ghosts 'n Goblins musisz przejść wszystkie poziomy jeszcze raz. Tylko, że tym razem będzie jeszcze trudniej. Czy to wyrafinowany rodzaj tortur? Niektórzy gracze zadawali sobie to pytanie w 1986 roku, nazywając pracowników Capcom sadystami. W istocie Ghosts 'n Goblins oferuje iście makabryczny poziom wyzwania. Od śmierci dzielą Artura dwa ciosy, przeciwnicy są wszędzie (np. zombiaki wyłaniają się z ziemi bez ostrzeżenia), a po zaliczeniu zgonu główny bohater musi zaczynać aktualny poziom w punkcie startowym. Na domiar złego na każdej planszy działamy pod presją czasu. Kiedy zegar skończy odliczanie, wyświetli się ekran "Game Over".
1. Battletoads
Platforma: NES, Amiga, Amiga CD32, Game Boy, Game Gear, Sega Mega Drive, XOne (kompilacja Rare Replay)
Czy są gry, których nie sposób przejść bez pomocy cheatów? Dobrym kandydatem do tej kategorii jest Battletoads. Rare grubo przesadziło z szybkością scrollowania ekranu w trakcie etapów motocyklowych w tym szpilu, co sprawiało, że gracze musieli unikać przeszkód pojawiających się na ekranie przez absurdalnie krótki moment. Konieczne było mozolne uczenie się na pamięć całych sekwencji poziomów. W innych miejscach zresztą też nie było łatwiej. Często na ekranie znajdowało się kilku wrogów, którzy ginęli dopiero po 5-krotnym obiciu im mordy, ale sami adwersarze z dziecinną łatwością posyłali tytułowe nasterydowane płazy do piachu. O ironio! - w kooperacji z drugim graczem było jeszcze trudniej, bo trzeba było uważać na każdy atak. Jeśli nasz towarzysz znalazł się w pobliżu wyprowadzanego ciosu, to go nieopatrznie uśmiercaliśmy, co wymuszało powtórkę całego poziomu od zera.
Przeczytaj również
Komentarze (48)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych