TOP 10 najgorszych gier w historii
Zwykle nasz "topki" dotyczą wybitnych osiągnięć w danej dziedzinie. Tym razem jednak pora poznęcać się przez chwilę na największymi crapami wydanymi w na hardware służący do grania.
Crapy, wtopy, porażki, badziewia, buble - zwał jak zwał. Wszyscy wiemy o co chodzi. Czasem na konsolach pojawiają się wyjątkowo kiepskie tytuły, które są tak złe, że przechodzą przez swoją tragiczną jakość do wieczności ;) Prawie jak Herostrates podpalający świątynię Artemidy w Efezie, jeden z siedmiu cudów świata.
10. Sonic the Hedgehog (2006)
Platformówki to gatunek, który zdecydowanie łatwiej zoptymalizować i oczyścić z bugów w porównaniu z sandboksowymi RPG-ami. Sega dokonała jednak czegoś, co wydawało się niemożliwe - kompletnie skopała Sonic the Hedgehog z 2006, które w teorii i wg reklamowych sloganów miało stanowić triumfalny powrót niebieskiego jeża. Tytuł był w dniu premiery niedopracowany i problemy z detekcją kolizji to tylko jego jeden z mniejszych problemów. Co by nie tracić czasu na wymienianie długiej listy problemów tego crapa - sprawdźcie sami na filmiku poniżej z czym borykali się gracze zaraz po premierze Sonic the Hedgehog.
9. Sneak n’ Peek
Czy jest coś nudniejszego niż zabawa w chowanego? Chyba tylko wirtualny symulator tej konkurencji. Ktoś pomyślał jednak, że to znakomity pomysł na gameplay. Na konsolę Atari 2600 zawędrowało Sneak n' Peek, w którym dwóch graczy może pobawić się w chowanego na ekranie TV. Problem w tym, że miejsca do skrywania są bardzo umowne i w dodatku jest ich mało. Zresztą, co wam będę opowiadać... zobaczcie tego potworka w akcji.
8. SPOGS Racing
Najgorsza gra z biblioteki tytułów na Wii? Na platformie Nitendo pojawiło się kilka crapiszczy, ale takiej padaki jak w SPOGS Racing (produkcja z WiiWare) nie ośmielił się zaoferować żaden inny deweloper. Produkcja mogła pochwalić się grafiką na poziomie N64, ale to akurat najmniejszy z ciosów, jakie spadną na twarz każdego śmiałka, który zamierza odpalić to cudo. Z tego co wiem SPOGS Racing otrzymało najsłabsze oceny ze wszystkich gier dostępnych na konsolach ostatniej generacji i cale się temu nie dziwię. Na Metacritic produkcja może się "pochwalić" średnią oceną 1.8/10.
7. Fight For Life
Fight for Life stanowił gwóźdź to trumny Jaguara (to była ostatnia oficjalnie wydana produkcja na ten sprzęt). W dobie rosnącej popularności bijatyk 3D twórcy tego crapa chcieli uszczknąć coś dla siebie z wzrastającej popularności gatunku. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że gorszej bijatyki branża gier nigdy wcześniej nie widziała i już chyba nie zobaczy. To chyba dobrze, że ludzie zapomnieli już o tym pokracznym mutancie.
6. Zelda: Wand of Gamelon
Jeśli nie kojarzycie konsoli Philips CD-i to akurat nie ma się czego wstydzić, bo na tej platformie ze świecą szukać porządnych produkcji. Jednym z najsmutniejszych wykwitów radosnej twórczości, które pojawiły się na rzeczonym hardwarze było Zelda: The Wand of Gamelon. Tytuł, w którym właściwie jedyną atrakcją są nawiązania do marki The Legend of Zelda w postaci animowanych scenek, która można powiedzieć, że są poprzez swoją brzydotę piękne. Tytuł oferował jednak tak żenującą rozgrywkę w kategorii chodzonych bijatyk, że należy mu się jedno z czołowych miejsc w naszej liście. Aż trudno powiedzieć, że Nintendo "klepnęło" swoją licencję dla tak porażającego badziewia.
5. Ride to Hell - Retribution
Najgorsza gra siódmej generacji? Tu bez cienia zastanowienia odpowiem: Ride to Hell: Retribution. Ten paskudny "rodzyn" znalazł się już wcześniej na wysokiej lokacje w naszym rankingu najbardziej zbugowanych gier w historii. Niestety bugi to nie jedyny problem tego gniota, bo gameplay i grafika są tu naprawdę na porażająco niskim poziomie. Trudno uwierzyć, że tytuł w ogóle przeszedł fazę testów alfa.
Jak widać poniżej robota recenzentów gier potrafi być wyjątkowo nieprzyjemna a nawet... niebezpieczna. Angry Joe prawie wpadł w katatonie po testowaniu Ride to Hell.
4. Bubsy 3D
Bubsy 3D to właściwie podobny przypadek do Superman 64. Gra powstała w czasach gdy wydawcy i deweloperzy zachłysnęli się grafiką 3D i myśleli, że każda pozycja dysponująca taką oprawą się sprzeda. Bez względu na jej jakość. Tytuł oferował nie tylko paskudną grafikę, z niewiarygodnie słabym frameratem, ale przede wszystkim fatalnie rozwiązane sterowanie (trudno to przekazać w tekście, bez trzymania pada w ręku), które jest chyba najgorzej rozwiązanym schematem poruszania się bohatera w historii gier. Bubsy 3D to z pewnością najgorsza produkcja, która kiedykolwiek pojawiła się na poczciwym Szaraku. O oprawie dźwiękowej i irytującym głosie irytującego protagonisty wolę w ogóle nie wspominać, bo włączają mi się traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa.
3. ET
Ta gra była tak zła i tak kompromitująca dla Atari, że wydawca postanowił zakopać pod ziemią niesprzedany nakład i tysiące kopii, które były zwracane do sklepów przez wściekłych klientów.
Dlaczego ET jest tak kiepskie? Bo tytuł jest niegrywalny, ma fatalnie rozwiązane sterowanie i w dodatku wypełniony jest bugami. Właściwie to pierwszy "symulator chodzenia", bo w grze na dobrą sprawę nie robimy nic oprócz przemieszczania się po bardzo prymitywnym otoczeniu (i spadania bez przyczyny we wciąż te same zagłębienia). Deweloperzy chyba sami nie wiedzieli na czym ma polegać wyzwanie w tej produkcji. Gdzieś tam w tle przewija się motyw zbierania części do urządzenia mającego wezwać pomoc dla ET, ale to oczywiście parodia gameplayu. Padaka totalna.
2. Club Drive
Ach... Jaguar. Pamiętam jeszcze dokładnie, że marzyłem o tym sprzęcie przed wejściem w posiadanie PlayStation i Saturna. Pomimo kilku ciekawych gier blask tej platformy szybko jednak zgasł, a jednym z tytułów, które się do tego z pewnością przyczyniły było Club Drive. Produkcja chorowała na "syndrom 3D", o którym już wcześniej wspominałem w naszym rankingu. Deweloperzy myśleli, że jeśli wskoczą na rozpędzającą lokomotywę z polygonalną grafiką, od razu hajs będzie leciał jak manna z nieba. Tka się oczywiście nie stało i wystarczy włączyć tylko 10 sekund gameplayu z Club Drive, żeby zrozumieć przyczyny takiego stanu rzeczy.
Przy okazji chciałbym wręczyć autorom Club Drive nagrodę w kategorii najgorszej ścieżki dźwiękowej w grach. Tego się naprawdę nie da przebić.
1. Superman 64
W bibliotece tytułów dostępnych na Nintendo 64 znajdziemy wiele perełek, ale z pewnością jedną z nich nie jest Superman 64. Aż trudno uwierzyć, że taki crap powstał w 1999 roku, kiedy powstawały już całkiem rozbudowane i dobrze prezentujące się światy wykonane w 3D (przypominam, że już w 1996 na rynku był dostępny znakomity Tomb Raider na PSOne i Saturnie). Obleśna, rozchodząca się w szwach grafika Superman 64 to jednak tylko początek problemów tego wytworu psychodelicznego szaleństwa. Gra ma fatalną koncepcję rozgrywki (przelatywanie przez pierścienie... na czas), okropną detekcję kolizji i w dodatku każdy poziom wygląda jak kopia poprzedniego.
Przeczytaj również
Komentarze (56)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych