Gramy w Styx: Shards of Darkness. Mały goblin znów rozrabia

Gramy w Styx: Shards of Darkness. Mały goblin znów rozrabia

Rozbo | 09.02.2017, 00:03

Ze wszystkich gier podczas zeszłotygodniowej, paryskiej imprezy zorganizowanej przez Focus Home Interactive zdecydowanie najwięcej czasu dane mi było spędzić z nową grą ze Styxem w roli głównej. Zaliczyłem pierwszy poziom gry, powkurzałem strażników, kilku z nich zabiłem, a jednego nawet rozpuściłem w kwasie! Można powiedzieć - typowy dzień pracy goblina.

Gościom ze studia Cyanide na tyle spodobał się ich bohater, że nie puścili Styxa wolno po premierze pierwszej części gry i zaprzęgli go do kolejnej, szpiegowsko-zbójowskiej roboty. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Vampyr - wizyta w studio Dontnod i nowe informacje o grze

Sequel o podtytule Shards of Darkness będzie zawierał więcej tego samego mięska, czyli skradania, wielu sposobów na przejście danego etapu oraz zwariowanego bohatera. Do tego należy dorzucić bardziej otwarte i wertykalne levele (np. mały goblin odwiedzi statek powietrzny) oraz tryb co-op, w którym drugi gracz wcieli się w klona protagonisty. Ja miałem szansę się nieco bardziej zakumplować z zielonym w trakcie godzinki przed konsolą. Niestety, nie mogłem nagrać swojej sesji z grą.

Początek rozgrywki to standardowo samouczek, który wprowadził mnie w zasady życia goblina. Później zostałem wrzucony na głęboką wodę. Niemal dosłownie - zawieszona nad wodą wioska skrywała wiele zakamarków. Poszczególne chaty wyrastały na wysokich palach i platformach połączonych siecią linek i kładek. To idealne miejsce na eksperymentowanie. Szybko mogłem poznać możliwości Styxa, to skradając się pod nosem strażników, to wędrując po dachach wysoko nad ich głowami, albo robiąc znane z poprzednika klony odwracające uwagę.

Fajnie, że zgodnie z duchem skradanek Styx: Shards of Darkness daje szereg różnych możliwości oraz zadania poboczne (np. zrywanie listów gończych ze swoją podobizną). Styx może zatruwać swoją śliną zbiorniki z wodą albo jedzenie, z których korzystają ludzie, może też rozwijać swój arsenał przy specjalnych stołach z narzędziami (do budowy przedmiotów potrzebne są materiały). Ciał można się pozbyć na kilka sposobów - chowając je w szafach, wrzucając do wody albo topiąc kwasem (śmiesznie prosta animacja "rozkładania" zwłok - po prostu znikają w kłębach zielonej pary). Pomieszczenia są zróżnicowane, dlatego warto przed swobodną eksploracją upewnić się, że nie wpadniemy własnie pod nos uzbrojonego strażnika, zwłaszcza że zgon jest wówczas niemal natychmiastowy (nawet na zwykłym poziomie trudności).

Podobno pierwszy poziom i tak jest stosunkowo zamknięty, zaś dopiero kolejne levele pozwolą się porządnie wyszaleć zielonemu. Wszystko działa poprawnie, jednak w trakcie rozgrywki nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to suma "sztucznie posklejanych" ze sobą elementów, które zostały włożone w niektóre miejsca gry po to, aby wskazać graczowi gotowe rozwiązanie. Np. jeśli w pomieszczeniu znajdowali się jacyś strażnicy, to na 90% mogłem być pewien, że nad ich głowami zwisać będzie żyrandol czekający tylko do zrzucenia im na głowy. Oczywiście mogło to też wynikać z faktu, że to dopiero początek zabawy, dlatego mam nadzieję, że kolejne levele będą robiły wrażenie nieco bardziej "organicznych" tworów. 

Sztuczna inteligencja, podobnie jak gameplay, jest po prostu poprawna. Oponenci Styxa mają krótki wzrok i zaalarmowani dość szybko zapominają o zagrożeniu. Typowe grzechy SI we wszelkich skradankach, choć miejmy nadzieję, że są jakoś omijane na wyższym poziomie trudności niż normalny.

Styx: Shards of Darkness jedzie na silniku Unreal Engine 4, ale - szczerze mówiąc- nie widziałem efektów. Gra wygląda przeciętnie, zarówno jeśli chodzi o tekstury, jak i poziom skomplikowania modeli poszczególnych obiektów i postaci. Wyjątek stanowi tu sam tytułowy bohater - z tym swoim kapturem i czarną peleryną prezentuje się charakternie i jest dobrze animowany. Styx jest zresztą ponownie gwiazdą całego show - jako wygadany typek, nie szczędzi one-linerów, docinek i kąśliwych komentarzy, zresztą doskonałą robotę wykonał tu aktor podkładający swój głos.

Po godzinie zabawy ze Styx: Shards of Darkness mogę powiedzieć tylko, że szykuje nam się poprawny sequel. Fani jedynki i samego zielonego cwaniaka będą prawdopodobnie zadowoleni. Fani skradanek raczej też, aczkolwiek jeśli Styx nie pokaże lepszych sztuczek po premierze gry, to ciężko będzie mu się wybić ponad przeciętność.

cropper