10 najdziwniejszych konsolowych akcesoriów

10 najdziwniejszych konsolowych akcesoriów

Bartosz Dawidowski | 19.03.2017, 03:32

Pisałem niedawno o najdziwniejszych kontrolerach konsolowych. Tym razem pora na najdziwniejsze akcesoria związane z naszym hobby. Przed wami parszywa dziesiątka takich gadżetów.

Jak zwykle jeśli uważacie, że zapomniałem o jakichś wyjątkowych sprzętowych pomyłkach nie wahajcie się przed zostawieniem komentarza. A może znajdą się obrońcy np. Game Boy Camera? Mam nadzieję, że nie uraziłem za bardzo fanów tego babola. :P

Dalsza część tekstu pod wideo

10 najbardziej osobliwych kontrolerów do konsol

10. ASG Video Jukebox

Niektórzy złośliwcy twierdzą, że gracze to lenie, leżący całymi dniami przed telewizorem i opychający się chipsami. Do takiego wniosku doszła firma ASG, która zaprojektowała "zmieniarkę kartdridżów" do Mega Drive'a zwaną Video Jukebox. Sprzęt działał w ten sposób, że zamiast wyjmowania i wsuwania kolejnego nośnika, wystarczyło po prostu wcisnąć jeden z odpowiadających mu przycisków. Absurd? Cóż, gracze zagłosowali portfelami, unikając tego hardware'u jak ognia.

9. Game Boy Camera

Mieliście kiedyś w rękach Game Boy Color? Jeśli tak, to z pewnością kojarzycie, jak niska jest rozdzielczość i rozpiętość barwna wyświetlacza tego handhelda. Jakość obrazu odpowiada oczywiście standardom z czasów, w których Game Boy Color był wprowadzany na rynek. Wyposażeni w taką wiedzę możecie się zadziwić, że Nintendo uznało, że doskonałym konceptem jest produkcja aparatu cyfrowego do tego hardware'u. Jakość oferowanych zdjęć była oczywiście tragiczna. Fotkę można było następnie wydrukować, przy użyciu kolejnej przystawki - Game Boy Printera. Jakość druku była analogiczna do wartości robionych monochromatycznych fotek.

8. Atari Mindlink

Sterowanie grami z pomocą myśli? Któż nie marzył o takim bajerku wracając z imprezy o 4 nad ranem i mając ochotę na kwadrans rozgrywki przed konsolą? Atari też zgadzało się w 1984 roku, że taki gadżet byłby rewolucją w nawiązywaniu interakcji z interfejsami. Ale firma skłamała. W reklamach Atari Mindlink twierdzono, że urządzenie umieszczane na głowie odczytuje myśli użytkownika. W rzeczywistości sprzęt wykrywał tylko... ruchy brwiami. Sprzęt pokazano na kilku imprezach dziennikarzom, ale finalnie - po krytyce redaktorów - urządzenie nie zostało wydane na rynku. Nie dziwota.

7. e-Reader do Game Boy Advance

Przed Amiibo Nintendo próbowało opchnąć swoim fanom specjalne karty, które były kompatybilne z przystawką e-Reader, wyprodukowaną z myślą o Game Boy Advance. Zawierające dane e-Karty odblokowywały w grach ukryte poziomy, przedmioty lub mini-gierki. Pomysł nie chwycił jednak specjalnie a lista gier kompatybilnych z e-Readerem była niewielka (trzy odsłony spin-offów Pokemon, Animal Crossing, F-Zero oraz Rockman.EXE). Do tego wygląd samego urządzenia pozostawiał bardzo wiele do życzenia (to jeden z najbardziej szpetnych akcesoriów, jakie widziała branża).

6. Aura Interactor VR

Wielu graczy marzy od dekad o większym zaangażowaniu innych zmysłów oprócz wzroku i słuchu. Chodzi przede wszystkim o dotyk. O ile wibracje w kontrolerach już dzisiaj nikogo nie dziwią, to reagująca na wydarzenia w grze "kamizelka" jest nadal czymś innowacyjnym. Taką funkcję miał spełniać plecak Aura Interactor VR produkowany w 1994 roku. Sprzęt miał reagować na basowe dźwięki wybuchów i wystrzałów, serwując graczowi serie wibracji, co miało znacząco zwiększać immersję. Wyszła z tego zabawna ciekawostka, w której wygląda się jak niedorobiony Turtles.

5. UForce

UForce to coś jak Power Glove, tylko że 100 razy gorsze. Sprzęt miał pozwalać na precyzyjne sterowanie w grach z pomocą gestów. Jedyne co jednak robił UForce, wyposażony w czujnik podczerwieni, to wkurzanie użytkownika. Na uwagę zasługują gabaryty tego dziwacznego gadżetu, którego rozmiary odpowiadają notebookowi (z zainstalowaną "wagą" urządzenie to w ogóle  Supermutant). Zobaczcie jak to "cudo" działa poniżej.

4. Robotic Operating Buddy (ROB)

Ludzie, robot! To był prawdziwy robot! Nintendo miało rozmach w czasach NES-a, wypuszczając tak absurdalne kontrolery jak Power Glove. Ale szczytem wariactwa japońskiej firmy był Robotic Operating Buddy. W teorii była to niesamowicie miodna przystawka do gier. Plastikowy robocik poruszał się, wykonywał proste operacje i wydawał dziwaczne dźwięki. W rzeczywistości jednak ROB okazał się porażką, działającą tylko z 2 grami.

3. LaserScope

Pamiętacie czasy, w których "celowniczki" były jednym z najpopularniejszych gatunków na konsolach (nie wspominając o automatach w salonach arcade)? W tym miodnym i szalonym okresie rozwoju branży narodził się Laser Scope. Konami chciało uszczknąć coś dla siebie z rynku "celowniczków", ale rynek był jż nasycony wszelkiej maści pistoletami i karabinami. Japońska firma postawiła więc na... gadżet zakładany na głowę, który miał chyba przypominać hełm pilota myśliwca (dla mnie to zawsze wyglądało jak ryj świnki albo sflaczała trąba słonia). Co tu dużo mówić? Sprzęt, który miał reagować na komendę głosową "Fire", działał tak samo niedobrze, jak wyglądał.

Żenada związana z tym gadżetem miała jeszcze jedno podłoże: zmęczenie strun głosowych. Bo ile wytrzymacie mówiąc nieustannie "Fire"? Kwadrans? 25 minut? No właśnie...

2. Game Boy Booster od Saitek

Handheldowe granie. Jego główną zaletą jest mobilność. Wsuwasz konsolkę do kieszeni i odpalasz ją w każdej sytuacji - na przerwie lekcyjnej, pod ławką na wykładzie albo w czasie posiedzenia na tronie. Twórcy Boostera do Game Boya mieli najwyraźniej takie założenia głęboko w dupie. Ten mastodont, zwiększający prawie dwukrotnie gabaryty konsolki Nintendo, miał w zamierzeniach Saitek oferować powiększenie oglądanego obrazu. Szkło powiększające tego gadżetu sprawdzało się jednak kiepsko, a "joystick" udający analogową gałkę, stanowił totalną żenadę.

1. REZ Trance Vibrator

Co to za wynalazek? Myszka? Elektryczna golarka? Ładowarka do smartfona? Wszystkie odpowiedzi są błędne. To wibrator. Trance wibrator. Takie akcesorium dołączane było do "specjalnych pakietów" Rez w Japonii. Urządzenie podłącza się do portu USB. Następnie sprzęt zaczyna wibrować - znacznie mocniej niż DualShock PlayStation 2 (przynajmniej 2 razy mocniej). I to jedyne zadanie tego gadżetu, który równie dobrze nazwać wibratorem. Urządzenie posiada demontowalną, miękką nakładkę, którą można umyć. Podobno sporo osób z Kraju Kwitnącej Wiśni wsadzało sobie Trance Vibratora do gaci... a na resztę wydarzeń spuszczam zasłonę milczenia.

Sprzęt działa oprócz Rez również ze Space Channel 5: Part 2 oraz z Disaster Report.

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper