The Circle. Krąg - recenzja filmu
Media społecznościowe, nowe technologie i korporacje są złe oraz niosą ze sobą mnóstwo zagrożeń – w taki oto sposób można by podsumować film The Circle. Krąg w reżyserii Jamesa Ponsoldta. Bo niewiele więcej można z niego wyciągnąć, a i te obserwacje trudno byłoby nazwać specjalnie odkrywczymi czy oryginalnymi.
Mae Holland jest zwykłą dziewczyną, która za wszelką cenę próbuje związać koniec z końcem. Ma – delikatnie rzecz ujmując – średnio rozwijającą i satysfakcjonującą pracę, jeździ starym gruchotem, a jakby tego było mało jej ojciec choruje na stwardnienie rozsiane. Wszystko to szybko się odmieni, gdy przyjaciółka, Annie, załatwi jej rozmowę w wielkiej korporacji The Circle, zajmującej się coraz większym rozwojem mediów społecznościowych, które mają stopniowo przejmować kontrolę nad społeczeństwem i życiem poszczególnych jednostek.
W taki oto średnio subtelny sposób twórcy tłumaczą, czemu Mae tak bardzo podoba się nowa praca. Byłoby to jeszcze do zaakceptowania, gdyby scenariusz oferował jakiekolwiek ciekawe przemyślenia na poruszane przez siebie tematy. Niestety, sprowadza się to wszystko do poziomu szkolnej pogadanki na temat tego, czy ważniejsze jest bezpieczeństwo, czy wolność i jak daleko można ingerować w ludzką prywatność. Na domiar złego, gdy pojawiają się ciekawe wątki, bardzo szybko zostają zapomniane. Przykładem mogą być rozważania nad tym, czy politycy rzeczywiście powinni być w 100% transparentni: każdy wyborca miałby nieograniczony dostęp do wszystkich form kontaktu swoich przedstawicieli. Albo postać grana przez Toma Hanksa, Bailey (jeden z szefów The Circle), przypomina nie tylko Steve’a Jobsa, ale też Juliana Assange’a, gdy nie zastanawia się nad tym, co w rzeczywistości oznacza upublicznianie absolutnie wszystkich informacji (oczywiście obaj mają różne motywacje). To też jest ledwie zasygnalizowane. A jakby jeszcze było Wam mało, to często argumenty, których się tu używa są zwyczajnie absurdalne.
Scenariusz kuleje jednak nie tylko pod względem sensowności wydarzeń i miałkości rozważań. Bardzo dużą wadą są postacie. Mae początkowo wygląda na całkiem bystrą, inteligentną osobę, która choć lubi swoją pracę, miewa co jakiś czas różnego rodzaju wątpliwości względem działań The Circle. Im dalej w las, tym jednak jej charakter się zmienia. I to czasem ze sceny na scenę, gdy z zupełnie nieznanych powodów zaczyna się zachowywać w sposób, o który nigdy byśmy jej nie podejrzewali. Emma Watson stara się jak może, by uwiarygodnić te wolty, ale nie jest w stanie uratować swojej bohaterki przed śmiesznością. Z kolei Tom Hanks gra co najwyżej na pół gwizdka, marząc najwyraźniej o tym, by jak najszybciej odbębnić swój obowiązek i zająć się ciekawszymi sprawami. Jeszcze bardziej drugoplanowe postacie to się pojawiają, to znikają, bez ładu ni składu. The Circle. Krąg nie wzbudza więc specjalnych emocji, a warto pamiętać, że sklasyfikowany jest jako thriller.
Niby da się obejrzeć dzieło Ponsoldta bez większego bólu, nie ciągnie się i nie nudzi jakoś specjalnie, jednak mimo wszystko seans przebiega w dość beznamiętnej, sennej atmosferze. Nie dowiecie się z The Circle niczego, czego już dawno byście nie wiedzieli o nowych technologiach i mediach społecznościowych. Jako że niedługo po wyjściu z kina zajrzałem na Facebooka, film Ponsoldta stanowi raczej słabą przestrogę.
Atuty
- Poprawnie zrealizowany;
- Da się obejrzeć bez nudy;
- Kilka ciekawych wątków (niestety ledwie zasygnalizowanych)
Wady
- Miałkość rozważań i przesłania;
- Źle napisani i przez to słabo zagrani bohaterowie;
- Brak emocji
The Circle. Krąg zawodzi zarówno jako krytyka mediów społecznościowych i nowych technologii, jak i thriller mający dostarczyć ciekawej rozrywki.
Przeczytaj również
Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych