Hyde Park: Ile gier skończyłeś w tym roku?
Za nami już pełne pięć miesięcy tego roku - nie wiem jak Wam, ale mi zleciały ekspresowo: praca, rodzina i usilne starania, aby pograć jak najwięcej. No właśnie, jak z tym u Was jest, gdyby spojrzeć pod kątem skończonych produkcji? Liczycie, ile tego się nazbierało? A może w ogóle na to nie zwracacie uwagi? W tym tygodniu pytamy o to, ile gier skończyliście od początku roku. Zapraszamy do lektury kolejnego Hyde Parku, życząc tradycyjnie udanego weekendu!
Wojtek: Hej załogo! Piszę te słowa, kończąc ostatniego newsa w czwartek i jest to szczególny dzień, bo już za chwilkę, już za momencik… Rozpoczynam „długi weekend”. To pierwszy takie „świadomy” dzień dziecka mojej córki, więc jedziemy na małą wycieczkę! Nawet nie macie pojęcia, jak mnie to cieszy…
A tak to w świecie growym bardzo do przodu. Przygotowałem już zestaw tekstów na E3, rozdzieliliśmy pracę i chłodzę energetyki – to dla mnie prawdziwe święto, uwielbiam tę imprezę, te wszystkie zapowiedzi. JEST MOC!
W konsoli kręci się już Tekken. Jaka-ta-gra-jest… Znajoma! Uwielbiam to w Tekkenie – chwytasz pada i przypominają się te wszystkie nocki z kumplami, gdy uczyliśmy się pierwszych combosów, rysowaliśmy na kartkach drabinki do turniejów i po prostu… Świetnie się bawiliśmy. Wychowałem się na tej serii i od dawna czekałem na „siódemkę”.
Miałem też ostatnio okazję zagrać w Farpoint na PlayStation VR… To nadal nie jest poziom „hitów AAA”, ale właśnie takich tytułów brakuje na goglach Japończyków. Ten sprzęt zdecydowanie potrzebuje nowych i mocnych gier. Recenzja w weekend na PPE.
Pytanie tygodnia: Hah! Zdradzę Wam, że zepsułem plany Perezowi, bo chciał zapytać o coś z E3, a pojawi się to jednym z moich tekstów, więc… Pewnie nie dostanę premii! ;) [Perez: Takie hajsy Ci przeszły koło nosa, a wszystko przez jedno pytanie! I to jeszcze kazałeś mi zmieniać, jak byłem na urlopie, jak mogłeś!!!]. Co do samego pytania – 20-23 gry? Przestałem ostatnio liczyć, ale było już grubo po 15 tytułach. Nie ma nudy!
Perez: Tydzień temu pisałem HP dosłownie na chwilę przed wyjazdem w góry, a teraz montuję swój wpis, mając za oknem cudny widok na Giewont i perspektywę pobudki koło 2 rano i powrót do stolicy. Tydzień urlopu zleciał ekspresowo, chociaż, nie żebym marudził, idealnie nie było :). Nie udało się do końca oderwać od pracy, bo kilku tematów nie dało się przeskoczyć (lub Psyko spamował mi Fejsa pierdołami – dozgonna wdzięczność! ;)), chociaż też mam wrażenie, że czasami odruchowo zerkam na redakcyjnego maila na telefonie. Druga sprawa – no cóż, urlop z dwójką dzieciaków (5 lat i 9 miesięcy) to wyższa szkoła jazdy jak dla mnie – jedno płacze, drugie czegoś chce, potem zmiana i tak dzień w dzień. Wyprawa na szlak to raczej postoje co 500 metrów („bo nóżki bolą”), niż dłuższa wędrówka; dzień planuje się pod dzieciaki (np. wyjazdy ogarniamy, gdy młodsza jest senna, stąd właśnie wyjazd nad ranem, aby jak najdłużej spała); samemu ogarnąć coś mogłem tak od 21.30, gdy ekipa padła spać, ale wtedy zostawał co najwyżej taras, piwko i książka przez godzinę. Tak że chylę czoła przed rodzicami i rodzinnymi wyprawami urlopowymi :).
A, na marginesie – Zakopane na plus. Byłem kilka lat temu, więc trochę minęło (a i perspektywa inna, bo gdzie kawaler, a gdzie z żoną i dziećmi), ale ogólnie jest bardzo pozytywnie – ludzie mili, nie było tłoku, wszędzie blisko (apteki, poczta etc.), parkingów pod dostatkiem, w wielu restauracjach kąciki dla dzieci i miniplace zabaw, no i czysto, co uważam za sukces, jak na mimo wszystko spore tłumy, które przemierzały Krupówki i okoliczne ulice. Do tego masa fajnych atrakcji – plac zabaw, rozbudowany aqua park, a i cenowo nie ma dramatu (no, może poza kolejką na Gubałówkę, która dla 2 dorosłych i jednego dzieciaka, bo ta młodsza jeszcze za free, wyniosła nas 62 zł przy jeździe na górę i z powrotem – całe 5 minut jazdy, no ale gdy pomyślę, że miałbym się tam wspiąć z całą rodzinką... :)).
Pytanie tygodnia: Ach ten Grucha, przez niego wymyśliłem pytanie, na które wstyd odpowiadać :P. Rozpoczętych będzie ze 30, ale skończonych – może ze 2-3. Mam jakiś dziwny syndrom, że mimo iż jakaś produkcja mnie wciągnie, to gdy już skończę kilkunastogodzinną sesję, to mi potem ciężko wrócić.
Rayos: Sporo się dzieje. Szukam nowej roboty, grywam w gierki (głównie Switch), piszę te nieszczęsne teksty, oprócz tego nadal dłubię nad jedna grą (mam nadzieję wydać #soon) i… po roku przekonywania samego siebie, ruszyłem z wideorecenzjami na własnym kanale YouTube (zapraszam na kanał Rayos, może Perez wybaczy mi tę małą reklamę :)) [Perez: nawet Ci nazwę kanału podlinkowałem, a co! Jak już będziesz sławny, pamiętaj o mnie ;)]. Póki co 2 klipy, podczas montowania bawię się świetnie i już planuję kolejne filmy i przede wszystkim pracę nad swoim głosem, dykcją i usilną próbą mówienia możliwie wolno i wyraźnie. Bo wiem, że z tym jest problem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie w kolejnych filmach, bo póki co krytyka jest, ale ona bardziej motywuje do pracy niż dołuje.
Ostatnio, odpoczywając trochę od Switcha, załączyłem dawno zakupiony Blizzard Mountain do trzeciego Horizona i… wkurzyłem się. Lokacja bardzo spoko, widoczki super, podoba mi się patent z dodatkowym zadaniem w trakcie wyścigu, ale cała reszta jakoś no… nie bardzo siadła. Wyścigi średnie, tego kto wymyślił zamieć w nocy powinno się wykastrować, a jakoś wrażenie postępu „fabuły” jakieś takie nijakie. Nie wiem, chyba przejadła mi się już seria tych, mimo wszystko, naprawdę świetnych wyścigów, bo grałem w 1, 2 i 3 w zasadzie w jednym ciągu, z półroczną przerwą od trójki, gdzie zostało mi jakieś 30 mistrzostw do zrobienia wszystkiego, czego się da. Ewentualnie to z powodu zbyt dużego natężenia znaczników na mapie. Pierwsza Forza Horizon IMO była najlepsza pod względem zawartości gry w grze, a do tego miała całkiem fajny postęp fabularny. Gram w wyścigi czy w kolejnego szrota od Ubisfotu?! Szalę goryczy przelał fakt, że po ukończeniu wszystkich wyścigów w BM, zdobyciu pełnych 160 gwiazdek, przejechaniu ostatniego kółka dookoła mapy… odblokowało mi się 40+ mistrzostw, które wcześniej były zablokowane. No nie zdzierżyłem, konsolę wyłączyłem a płytę wsadziłem z powrotem do pudełka.
Stop nawalania ikon z aktywnościami na mapach gier! Bo aż się grać odechciewa.
Pytanie tygodnia: Ile gier? Hmmm… Raczej niewiele, ale zwyczajowo nie liczę, ile skończyłem. Ciężko powiedzieć, dla świętego spokoju uznajmy, że z 10.
Alexy78: Względem pytania tygodnia popisać się nie mogę, co więcej musiałbym mocno się zastanowić. Trudna kwestia z szeregu przyczyn, ale przede wszystkim myślę dlatego, że – jak już kiedyś pisałem – nie gram w tytuły z poczucia obowiązku, tak samo ich z poczucia obowiązku nie kończę, „bo wypada”, „bo tamto, bo siamto”. O pucharkach w ogóle nawet nie wspominam, bo choć jak jakiś wpadnie, to jest miło, to generalnie się nimi nie interesuję. W domu mam jedno pomieszczenie, gdzie posiadam wszystkie swoje sprzęty to grania i kiedy już uznaję, że teraz mam czas dla siebie, to często „uzbrojony” w napój oraz coś do przegryzienia (ostatnio m&msy w modzie) staję w drzwiach i … podejmuję decyzję względem tego, na co teraz mam największą ochotę, jaki nastrój mam i co mnie intryguje najbardziej.
Napiszę nieco przewrotnie – skończyłem każdą grę, w jaką grałem, a już nie gram – po prostu „dla mnie się skończyła” i nie, pucharka za to też nie dają (śmiech). Tytuły, w których dosyć daleko zaszedłem po kilkudziesięciu godzinach, to Horizon Zero Dawn, ME:Andromeda i coś tam jeszcze by się znalazło, ale to i tak nie odda faktu, że dużo spędzam czasu przy grach bez określonego zakończenia. Samochodówki mam za taki temat – Euro Truck Simulator, Dirt 3, Assetto Corsa czy taki kolejny tytuł bez końca, którym jest Elite Dangerous. Jestem żywym dowodem na to, że można grać nawet po 20h tygodniowo i nie kończyć tytułów, da się? Ano da. Jest długa lista pozycji, które po prostu z czasem mnie znudziły, dlatego nie mam do siebie żalu, za ich niedokończenie. To jest rozrywka, to ma sprawiać przyjemność, dosyć jest innych obowiązków na co dzień, by i w tej dziedzinie sobie coś musieć narzucać.
Taki Wiedźmin 3 wraz z wszystkimi dodatkami potrafił mnie zatrzymać do samego końca, pozostawiając wręcz pustkę po obejrzeniu napisów końcowych – podobnie pierwsze podejście dla GTA V – a że innym grom się to nie udaje? To „ich” problem, nie mój. Dla jasności – Andromedę będę miał przyjemność zakończyć w czerwcu na pewno, Horizon także swojego końca doczeka i koniecznie chcę dokończyć Life is Strange. W każdym z przypadków interesuje mnie fabuła, a gameplay stanowi jedynie tło (bo wszystko gdzieś już i tak było). Mógłbym popaść w autoanalizę psychologiczną dlaczego tak jest, ale oszczędzając domorosłych bzdur, powiem jedynie – jestem znudzony i szukam w grach albo świeżości, którą po części gdzieś w wymienionych tytułach znajduję, albo klimatu i atmosfery chwili – tutaj świetnie się odnajduję latając w kosmosie, ot tak, po prostu i do tego bez pucharków, analogicznie w samochodzie wyścigowym czy grając w Ride2. Ta „chwila” jest kluczem przyjemności dla mnie i to nią się kieruję, a nie jej zakończeniem i tym bardziej zaliczeniem produkcji i odłożeniem jej na półkę – coraz częściej wirtualną, ale to odmienny temat. Każdy gra jak uważa i czerpie sobie potrzebą przyjemność z zabawy – rozumiem też osoby o całkiem innym podejściu – kiedyś i dla mnie zakończenie tytułu było podstawą jego uruchomienia, teraz się to po prostu zmieniło.
Wciąż jest jednak wspólny mianownik dla wszystkich graczy – gramy dla przyjemności i o to chodzi, i niech tak pozostanie, czego sobie i Wam życzę. Pozdro!
Igor: Coraz bliżej E3, coraz bliżej E3, coraz bliżej E3... Tak... Jaram się jak skończony naiwny debil, wierząc, że w tym roku doczekam się kolejnych epickich zapowiedzi ze strony Microsoftu, Sony, EA, Ubisoftu i setek innych wydawców. E3 to moje małe święto, taka wakacyjna wersja gwiazdki, podczas której to przez 4 dni żyję na energetykach, kawie, szybkim jedzeniu, śmiesznej ilości snu. To jedyny taki okres w roku, w którym przez te kilka dni nie wpuszczam do siebie żadnych znajomych, żyję i oddycham pasjonującą pracą i dostaję oczopląsu od śledzenia przez kilkadziesiąt godzin kilku różnych transmisji z targów. W tym roku znów swoje live'y otworzą IGN, Twitch i YouTube z Geoffem Keighleyem.
No i jeszcze wypada wspomnieć o zapowiedzi Need For Speed Payback... Chyba jednak wolałem ziomalski klimacik tamtych jełopów z NFS 2015.... Ale z drugiej strony, jeśli Ghost Games ładnie poprowadzi temat policyjnych akcji, może być tak fajnie jak w NFS Most Wanted 2005.
Pytanie tygodnia: Niestety, w tym roku wynik mam słabiutki, jest już czerwiec, a na koncie mam jedynie 13 gier. Chociaż w tym mam zaliczone aż 5 gier na 100%, z czego 3 to platynki: Lego Batman 2, Hitman: GO i Color Guardians. We wtorek udało mi się skończyć i wymasterować Contrast.
Senix: Tegoroczna edycja Esport Now 2017 za nami. Imprezę mogę określić jako w miarę udaną, bo nie mi oceniać wpadki techniczne organizatorów. Szkoda też, że próbowali na siłę przebić poprzednią odsłonę. A dodatkowo wiało tam nudą – no może nie dla gimbazy, ale zabrakło mi nawet dobrych stoisk z pamiątkami. Chyba nie muszę pisać, że drugiego dnia zabrałem Nintendo Switcha? Ale mniejsza z tym. Na konwent wybrałem się w jednym celu, aby zobaczyć, jak pracuje MLC Foto, u którego przesiedziałem prawie całą imprezę. Była to dla mnie dobra lekcja, bo poznałem od środka, jak wygląda praca fotografa oraz tajemnice tego fachu. Nie jest on wcale taki łatwy, jak może się Wam wydawać. Dzięki wielkie Michał za możliwość tej nauki.
Fajnie było też spotkać Sosenkę i zobaczyć na własne oczy jej wcielenie Cella z Dragon Balla Z – petarda i to jeszcze pierwszy cosplay, który tam zobaczyłem. Miłym zaskoczeniem dla mnie też była Iniki, która przyszła w cosplayu Aktoriasa z Dark Souls. Tak, cosplayerki robią stroje z tej gry, a nawet lepiej im to wychodzi niż cosplayerom. Obie panie trafią do mojego ostatniego zestawienia z Pyrkonu, które wkrótce ukaże się na PPE.
Pytanie tygodnia: W tym roku nie ukończyłem wielu gier, bo czasu coraz mniej na granie. Ale udało mi się dobić do ośmiu tytułów oraz trzech DLC-ków, więc wynik nie jest jakiś spektakularny. Mimo wszystko skończyłem takie tytuły jak: NieR Automata, Mario Kart 8 Deluxe, Rise of the Tomb Raider, The Last Guardian czy DLC do Final Fantasy XV. Trzeba się cieszyć z tego, na co masz czas.
Przeczytaj również
Komentarze (120)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych