Hyde Park: Mój ulubiony gatunek gier...
Kawa i przekąski przygotowane? Urlopy wzięte? Już dzisiaj o 21.00 rusza pierwsza prezentacja na E3 2017. Na PPE tradycyjnie będziemy działali 24h/dobę, ale nim targowa machina ruszy, to zapraszamy na poranny Hyde Park. Dzisiaj o gatunkach gier. W Encyklopedii PPE mamy ich... 42. W PSX Extreme przewija się zazwyczaj kilkanaście najważniejszych, ale i tak jest z czego wybierać. Pytanie do Was - które gatunki lubicie najbardziej? Udanego weekendu!
Perez: Za mną tydzień, który upłynął pod znakiem braku snu. Zaczęło się od sobotniego powrotu z gór – wyjazd 3 rano. Potem zarwana nocka, bo ze znajomymi oglądaliśmy finał Ligi Mistrzów (a że większość kibicuje Realowi, no to było co świętować), no i tradycyjnie nie zabrakło „rozmów o życiu”. W niedzielę udało się trochę odespać, ale już od poniedziałku wjechał 5. sezon House of Cards. Jestem absolutnym fanem takich produkcji (polityka, intrygi, gierki zakulisowe, układy i układziki), więc HoC podszedł mi idealnie. Nowy sezon wypadł w sumie całkiem nieźle, chociaż niektóre tematy nie do końca zagrały. Postacie Toma Yatesa, Marka Ushera czy Jane Davis średnio mi podeszły w kontekście wielu naprawdę, moim zdaniem, lepszych osobowości, które przewijały się we wcześniejszych sezonach. Zrobiło się też momentami nieco absurdalnie – roszady na stanowisku prezydenta częstsze niż zmiany pogody na wiosnę, niektóre wątki (ach ten upadek ze schodów…), no i to łamanie czwartej ściany przez Franka (i już nie tylko przez niego) – coś, co uwielbiałem w poprzednich sezonach, teraz wypada sztucznie, mniej w tym błyskotliwości, za dużo gadania. Z serialu, który kręcił mnie tymi wszystkimi gierkami, układami, błyskotliwymi planami, zrobił się obraz chyba, jeśli tak można napisać, bardziej dojrzały, uderzający w wyższe tony (wciąż chodzi o władze, ale w szerszym kontekście), bardziej dramatyczny. Szósty sezon zapowiada się z jednej strony ciekawie, z drugiej obawiam się, czy scenarzyści nie przeszarżują z poprowadzeniem niektórych kwestii.
Po urlopie waga całkiem OK, tak że 2 miesiące odchudzania uznaję za całkiem udane (finalnie spadło 9 kg). Ponadto dzisiaj z kumplami szykujemy się na weekendowy wypad do Gdańska (będę testował Ryanair ;)). A, no i z racji, że ten temat przewijał się w moich hyde parkach, to z kronikarskiego obowiązku – gaz zamontowany. Na razie jest OK – spadek mocy praktycznie nieodczuwalny, sam proces załączania gazu praktycznie niezauważalny (dzieje się to naprawdę bardzo szybko), no a radość, że wskazówka z benzyną prawie nie drgnie – nieoceniona (wiem, wiem, cebula, no ale jak mi po kilkuset kilometrach średnie spalanie wyszło 14,5 litra, to jednak uznałem, że trochę fantastyka się robi z zalewaniem 70-litrowego zbiornika :)).
Pytanie tygodnia: Hmm, z perspektywy lat to zdecydowanie sportowe klimaty: od menedżerów (Football Manager i inne, swego czasu nawet hokej) po PES-a, Fifę, NBA. Gdzieś dalej przygodowe i strzelaniny.
Rayos: Tydzień mija błyskawicznie pod znakiem projektów. Projekty na studia (symulacja fizyki, 3D model zamku), projekty prywatne, projekty zawodowe, projekty na YouTube, projekty, projekty, projekty, oszaleć można i sypiam obecnie średnio 3h dziennie i jestem już jedną nogą w trumnie. Starzeję się, a może to wina zupełnie innego stylu życia co kiedyś. Mogłem spokojnie siedzieć do 3,4 i wstawać o 7 na zajęcia, chlać browary do zamknięcia lokalu, a po oddaniu krwi śmigać z dwie godzinki rowerem. Teraz? Jak browar to raczej w mieszkaniu i to przed północą, jak krew to przez cały dzień zdycham, a jak gierki do późna to... już pisałem wyżej. Ile razy obiecałem sobie, że wezmę się za siebie? Coraz większy wrak ze mnie, jeszcze w tym roku przeczytacie jakiś nekrolog Rayosa na PPE, zobaczycie.
Na domiar złego, jak udało mi się jako tako wyleczyć zespół cieśni nadgarska lewego tak teraz… prawy mnie momentami tak boli, że ledwo mogę stukać na klawiaturze i używać myszki, że o graniu w gierki nie wspomnę. A podobno informatyka to taka lekka robota… Nie idźcie tą drogą, chyba, że chcecie mieć pocięte ręce przez chirurgów.
I jeszcze mój własny kot mnie doprowadza do szału bo im starszy, tym większy i głupszy i wciska swoje tłuste dupsko w miejsca gdzie nie powinien. Pal licho zlew, parapet czy inne miejsca, gdzie może coś zrzucić i stłuc, ale jak mi zacznie grzebać przy konsolach, padach, to mu łapy z dupy powyrywam.
Powinienem się wyspać, bo jak jestem zmęczony, to jestem niezwykle drażliwy. Potwierdzone info. Dla ukojenia słucham non stop muzyczki z Bubble Bobble z NES-a.
Pytanie tygodnia: Platformówki, oczywiście. Nie ma nic lepszego niż satysfakcjonujące skakanie po platformach po ciężkim dniu (no dobra, rozwałka w DOOMie lepsza). Nieważne czy Mario, Rayman, Meat Boy czy Kirby, ważne by skakało się dobrze. Souls-like. Kocham ten wysoki poziom trudności, kocham te klimaty, uwielbiam tę satysfakcję płynącą z walki i pokonania bossów.
Alexy78: Słońce, lato, pięknie. Koń, kura czy kaczka… krowa ewentualnie. Też się cieszą. Gracze się cieszą… eee, no właśnie. Dla mnie zakończył się najlepszy okres roku z perspektywy gracza. Jest wspaniale długo jasno i co? I grając, mam wyrzuty sumienia, że coś robię źle - nie korzystając z pogody, nie robiąc grilla, czy nie grając w piłkę z synem. Siedzi taki gracz w pomieszczeniu, najlepiej jak sobie jeszcze zasunie żaluzje, firany czy zakryje okna kartonem i gra. Jasne, że tak można, jasne, że tak wiele razy robiłem… ale teraz mi to trudniej przychodzi. Grając, mam wrażenie, że coś tracę kiedy podwórko zaprasza. Jak dla mnie jest „po sezonie” – nie wypada nic innego jak czekać na co bardziej deszczowe dni albo grać o jeszcze późniejszych porach. Nie ma to jak deszczowy listopad, zimny grudzień czy cieszyć się z wczesnych ciemności w kilku następnych miesiącach. Aż wypada, mając możliwość, radować się życiem przed konsolą, kiedy na zewnątrz zimno, mokro i ciemno. No nic – damy radę innej opcji nie ma. Byle do listopada. Może coś przenośnego jest rozwiązaniem...?
Pytanie tygodnia: Odpowiadając na pytanie i nawiązując do mojej notki profilowej – nie mam ulubionego i tego jedynego gatunku gier, za którym przepadam. Ja lubię odmianę i staram się ją praktykować. Nawet poświęcając dużo czasu w kosmosie przy Elite, ukończyłem w tym okresie Titanfall 2 czy Dishonored 2, a teraz pozostał mi do dokończenia najnowszy ME:A. Niebawem myślę się zainteresować DiRT 4. Odmiana jest kluczem, odmiana powoduje, że zabawa mi się nie nudzi. Czasem lubię, gdy tytuł ma nacisk na fabułę, czasem lubię swobodę i otwarty świat bez jasno określonych celów. Wyścigi zawsze miały dla mnie coś ciekawego w sobie. Budowanie miast i zarządzanie nimi jest także wspaniałą odmianą od np. strzelania. Wybór pozycji jest olbrzymi i tylko odpowiednia rotacja uruchamianych gier powoduje, że nadal jestem graczem. Nie jest łatwo mi zagrać w 2 gry z otwartym światem z rzędu – to się po prostu nie ma szansy udać. Oczywiście są pewne preferencje i siedzenie w kabinie pojazdu/statku w obliczu olbrzymiej przestrzeni Elite bardziej mnie urzeka niż jazda na koniu w RDR, ale to drugie na pewno sprawdzę jak tylko Rockstar wyda kontynuację. Analogicznie są tytuły, przy których mechanika rozgrywki spada na drugą pozycję – Detroit, które nadejdzie, ma u mnie równie wysoką pozycję i pewnie podobnie subiektywnie grę ocenię jak świetny wg mnie Havy Rain czy Beyond Two Souls czy całkiem udane (acz nie ukończone) Until Dawn. Ha, nawet o RPG (czasem „action”) nie wspomniałem, a przecież Wiesiek trzeci to jedna z najlepszych pozycji ostatnich lat, której z przyjemnością wiele godzin poświęciłem. Co tu dużo mówić – jak jest potrzeba zagrania, to gatunek sam się znajdzie i myślę, że zależy on w dużej mierze od nastroju. Pozdro i udanego weekendu "z gatunku" tych słonecznych!
Senix: Wszyscy wiedzą, że jednym z moich ulubionych gatunków gier są RPG-i – w każdej postaci. Uwielbiam strategie RPG-ie pokroju Final Fantasy Tactics czy Tactics Ogre, ale nie pogardzę takimi tytułami jak Disgaea, która ryje banie na całego. Zawsze chciałem narąbać Power Rangers, a gra Nippon Ichi dała mi taką możliwość. Lubię spędzać wiele godzin na szukaniu różnych sekretów itp. w takich grach jak Final Fantasy XV, Nier Automata czy Persona 5. Cieszy mnie to, że ten podgatunek (jRPG-i) wrócił do formy, bo źle z nim było. Lubię też wracać do starszych tytułów, takich jak Xenogears, Vagrant Story i wielu innych. Dlatego też czekam na SNES-a Mini i liczę, że N wrzuci w jego bebechy parę starych tytułów. Ale poza „japońszczyzną” chętnie odpalam stare tytuły z PC – każdy potrzebuje odskoczni od cukierkowatości niektórych jRPG-ów. Baldur's Gate, Diablo i Torment to tytuły obowiązkowe!!!
Poza RPG-ami zagrywałem się za młodu w platformówki. Croc, Gex, Spyro, MediEvil, Mario czy Crash. Jednak powoli odstawiałem ten gatunek, bo umierały te gry. Gdzie teraz jest Croc, Gex czy Ser Daniels? Na emeryturze, a nawet można powiedzieć, że w trumnie na strychu. Jedynie Nintendo dbało o swojego hydraulika. Oczywiście nie liczę tutaj Ratchet i Clanka czy Jak i Dextera, bo w swoich kontynuacjach przestały być klasycznymi platformówkami. Dlatego mam nadzieję, że remaster Crasha powróci w wielkim stylu. Tak, wiem! Na trailerach wygląda to bardzo dobrze, ale jestem już za stary na to, aby ufać filmikom, bo już nieraz się na tym przejechaliśmy. Ale trzymam kciuki, bo dzięki Crashowi i jego sukcesowi może Activison zdecyduje się na odświeżenie fioletowego smoka.
Po odstawieniu platformówek, wróciłem do survival-horrorów. Pamiętam pierwsze spotkanie z zombiakiem w Resident Evil. Przez bite trzy miechy nie odpalałem tej gry. Teraz z tego mam dobry ubaw. Fakt, że horrory na konsole też obniżały loty i to bardzo, ale zawsze można było znaleźć jakaś perełkę jak np.: Project Zero (Fatal Frame), Deadly Premonition, Calling i The Grudge z Wii (ciekawe czy uda mi się kiedyś ukończyć te dwa tytuły), Dead Space, no i oczywiście rewelacyjne Silent Hill 2. Czego nie mogę powiedzieć o platformówkach.
A jakie było pytanie tygodnia? A, moim ulubionym gatunkiem jest RPG-ie, potem survival-horrory i platformówki.
Przeczytaj również
Komentarze (59)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych