Hyde Park: Gdzie zaopatrujecie się w gry?
Sklepy stacjonarne, sklepy internetowe, Steam, GOG, PS Store, sklep Xboksa, Nintendo eShop, Kinguin, G2A, Allegro, wymiana - dzisiaj opcji zaopatrzenia się w gry mamy mnóstwo. Chcieliśmy Was spytać, w jaki sposób Wy najczęściej zaopatrujecie się w tytuły, które chcecie ograć - kupujecie nówki, wymieniacie, czekacie na promocje, a jak kupujecie to czy macie jakieś ulubione miejsca czy raczej decyduje cena? Tradycyjnie zapraszamy do komentarzy, życząc miłego weekendu.
Rozbo: Właśnie jestem na świeżo po lekturze „Metra 2035”. Przyznam, że nie byłem nigdy specjalnym fanem książek Dmitrija Głuchowskiego. Poprzednie części czytałem raczej z umiarkowanym entuzjazmem. W „Metro 2033” wykreował oczywiście z niesamowitą pieczołowitością fascynujący podziemny świat funkcjonujący po zagładzie atomowej, ale sama fabuła była tak niedorzeczna, że czasem zahaczała o śmieszność. W „2034” Głuchowski narracyjnie i scenariuszowo się nieco rozwinął, ale koniec końców i tak wpadł w te same tory absurdalnych zbiegów okoliczności, których doświadczali jego bohaterowie.
Tymczasem ostatnia część… jest po prostu niesamowita! Wciągnęła mnie od pierwszej strony i nie wypuściła aż do ostatniej litery ostatniego zdania w książce. W „2035” widać, jak bardzo Głuchowski dojrzał jako pisarz, a wraz z nim dojrzało jego uniwersum. Historia Artema w tej części jest pełna zwrotów akcji (OK, wciąż zdarzają się tu niesamowite zbiegi okoliczności, ale albo jest ich mniej, albo autorowi udało się je bardziej elegancko wytłumaczyć) i tajemnic. Przede wszystkim jednak opowieść przepełnia mrok. Ale nie taki, który znamy z poprzednich książek z uniwersum. To pesymizm czystej maści dotykający kondycji społeczeństwa zamkniętego w moskiewskim metrze oraz demonów, które budzą się w ludziach w momencie, w którym daje im się do ręki władzę.
Jestem tak zauroczony (choć to może nie do końca dobre określenie) książką, że od razu ponownie wracam do lektury poprzednich dwóch części, żeby wyłapać wszystkie nawiązania. Bo – poza świetną fabułą i doskonałą narracją personalną – to również dzieło świadomie i mistrzowsko wykorzystujące elementy misternie zbudowanego świata i wątków zarysowanych w poprzednich częściach. Co zasługuje na uznanie tym bardziej, że przecież „Metro 2034” uważało się za dziwoląga, zaś fani zarzucali autorowi, że porzucił kompletnie wątki z „2033” i zaczął opowiadać o losach zupełnie innych bohaterów. W ostatniej części wszystko się to elegancko łączy i (przynajmniej moim zdaniem) nie pozostawia ani odrobiny niedosytu. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać trylogii „Metra”, to teraz jest ku temu najlepsza okazja, bo „2035” ładnie spięło wszystko w całość. Polecam!
PS Miał być tradycyjny, cotygodniowy przytyk do Pereza, ale skończyły mi się pomysły :-).
Pytanie tygodnia: Różnie. Najczęściej obecnie korzystam z cyfrowych sklepów Sony i Microsoftu. Czasem, choć dość rzadko, zamawiam fizyczne gry przez sieć, głównie w ulubionych i sprawdzonych sklepach (przede wszystkim Ultima.pl). Jestem jednak typem klienta kompulsywno-impulsywnego. Czasem jak trafię w sklepie (obojętnie jakim) na grę, którą chcę mieć już teraz, to od razu wyciągam kasę na ladę, nie sprawdzając gdzie jest taniej.
Perez: Nie mogę doczekać się końcówki lipca. W tym roku ten wakacyjny miesiąc jakoś wyjątkowo ruchliwy (bo zazwyczaj z racji małej liczby premier i sezonu urlopowego jest spokojniej), więc jak na zbawienie czekam na kilka dni wolnego, które swoją drogą zapowiadają się świetnie. Kombinuję na wszystkie strony, aby zajrzeć na lubelski zlot PPE zaplanowany na 22 lipca, potem kilka dni u rodziców na pięknym wschodzie, a końcówka miesiąca na zlocie fanów Football Managera (w tym roku okolice Płocka). Idealna opcja po tych kilku tygodniach prac nad PS Site i końcówką numeru, która właśnie przed nami.
Wróciłem do Football Managera. Mam chyba z tą grą trochę jak Alexy z Elite. Na dysku PC-ta czeka kilkanaście tytułów, na konsoli masa niedokończonych produkcji, ale choćby nie wiem, co się działo, jak znowu wkręcę się w FM-a, to nie ma przebacz. U mnie przychodzi to falami – mogę nie grać pół roku, ale jak już się dopadnę, to kilka tygodni intensywnej rozgrywki jest normą. Też macie taką swoją serię lub grę, która towarzyszy Wam od kilku(nastu) lat? U mnie ta miłość trwa już od 2001 roku.
Tydzień minął mi bez rodzinki – żona z córkami u teściów. Z jednej strony liczyłem, że odpocznę, z drugiej kumulacja obowiązków w pracy (plus ten nieszczęsny Football Manager) sprawiły, że chodzę chyba bardziej zmęczony niż wcześniej. A co najlepsze – mimo że miałem taki swój „urlop od rodzinki”, to i tak w środku tygodniu pojechałem do dzieciaków, bo się człowiek stęsknił (a normalnie to przecież są modlitwy o chociaż 1-2 dni bez dzieci - co za paradoks). No jak nic się starzeję ;).
Pytanie tygodnia: Przy PC-towych tytułach ostatnio kilka zakupów na platformie Kinguin (głównie trochę starszych gier z cyklu „wypadałoby zagrać”). Na PS4 czasami promocje na PS Store, nieraz wpadnie do redakcji jakaś promka, a zdarza się też coś pożyczyć. Ogólnie jednak nie gram jakoś dużo (patrząc przynajmniej pod kątem tego, ile gier czasami ogrywają czytelnicy portalu), więc i nie mam zbyt wielu kanałów zakupowych.
Psyko: DiRT 4 fajną grą jest, o czym Roger przekonywał jakiś czas temu w recenzji na PPE. Warszawiakowi nie ufam za bardzo w temacie gier wideo, bo nasze gusta są tak rozbieżne, jak tylko się da, ale tutaj przyznam mu rację. Codies wysmażyło świetną ścigałkę, w której łykanie kolejnych OS-ów to masa frajdy. Model jazdy bardzo przyjemny, graficznie więcej niż przyzwoicie, a plumkające w menu kawałki puszczam sobie dla relaksu. Te podszyte elektroniką rzecz jasna, bo jak wiadomo dobre disco ponad wszystko. Smakowita przystawka przed Forzą Motorsport 7, Gran Turismo Sport i Project Cars 2. Tegoroczna jesień będzie niezwykle gorąca dla fanów wirtualnego szorowania asfaltu i wymieniania się lakierem w ciasnych zakrętkach. Może wypadałoby sprawić sobie w końcu jakiegoś Thurstmastera, czy innego Logitecha i zacząć kręcić przed konsolą kółkiem?
Chciałem napisać jeszcze coś od siebie na tematy niezwiązane z grami, ale uświadomiłem sobie właśnie, że Perez byłby bardzo niezadowolony z treści tych wynurzeń (Paweł, doceń! - no akurat moje pokłady tolerancji i cierpliwości są dość duże, to aż ciekaw jestem, jakie Twoje niespisane wynurzenia musi odżałować świat! ;)), więc odpuszczam. Pokój, kwiaty i miłość! Czy jak to tam szło. Miłego weekendu, Panie i Panowie.
Pytanie tygodnia: Xbox Store i PlayStation Store. Tak w 99,9% przypadków. Przez ostatnie 4 lata kupiłem jedną grę w pudełku.
Alexy78: Co można zrobić w czasie 1000h? Można nauczyć się języka obcego w stopniu pozwalającym na nieco więcej, niż tylko zamówienie piwa w barze. Można również w tym czasie wypracować sześciopaka na brzuchu, chodząc na siłownię. Można ukończyć 20 gier. Obejrzeć 500 filmów, czy być 500 razy w kinie. Można się nieźle wyspać przez 100 dni – czyli ponad 3 miesiące chodzić dobrze wyspanym. Gdyby ten czas na pracę poświęcić, to i zarobek byłby konkretny. Niektórzy w tym czasie opanowali jakąś dyscyplinę sportu i mają się teraz za „kozaków”, inni wybudowali garaż bądź odremontowali dom. A ja … ja spędziłem go w kosmosie. Niedawno Steam nieubłaganie wskazał taką liczbę jako wymiar czasu poświęconego jednemu tylko tytułowi. Powinienem się zastanowić? Na pewno. Przede wszystkim jednak bawić się dalej – bo ta liczba to niezbity dowód na to, że potrafię też w życiu znaleźć sposób na relaks, a przez to życie wbrew pierwszemu wrażeniu, podczas uświadomienia sobie tej wartości, nie do końca mi ucieka i mam z niego coś dla siebie. Elite Dangerous potrafi przytrzymać przed ekranem, czasem pojawia się wręcz odmiana „syndromu sztokholmskiego” – trudno sobie wolny wieczór/noc wyobrazić bez zrobienia chociażby jednej rzeczy w tej bezkresnej galaktyce. Myślę kiedyś znów od Elite zrobić przerwę, jednak teraz kiedy są nowi Koledzy z PPE (zapraszam na Discorda – piszcie priv’y) i odblokowałem ostatniego z głównych inżynierów… cóż, na dziś też już plan mam. Nier, Horizon, Andromeda, Dirt 4 nie wołają wprawdzie o jedzenie, ale czasem przez myśl przemkną, przyjdzie i na nich czas, kiedyś.
Pytanie tygodnia: W gry zaopatruję się w zależności od platformy. Na XO to tylko wersja cyfrowa z racji uszkodzonego napędu. Na PS4 najpierw w Saturnie, a potem mając kilka pozycji „na wymianie” w jakimś punkcie centrum handlowego, gdzie to jest możliwe. Czasem coś z PS Store’a, ale sporadycznie raczej. Na PC to w 90% przypadków pada na Steam, bo jakkolwiek by on niedobry nie był, to jest wygodny. Ostatnie tytuły jakie zamówiłem leżą jednak w pudełkach i czekają na swoją kolej, podobnie jak wersje cyfrowe na dyskach – nie nakręcam się też na żadną z nadchodzących premier z racji wcześniej wymienionego tytułu – po prostu nie mam takiej potrzeby. Zaletą też jest to, że nie od dziś wiadomo, że im później grę po premierze się kupi, tym jest zwyczajnie lepsza więc czyste sumienie jest zachowane, a i portfel się cieszy.
Przeczytaj również
Komentarze (98)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych