Reklama
10 najlepszych gier z Commodore 64, których brakuje na C64 Mini

10 najlepszych gier z Commodore 64, których brakuje na C64 Mini

Bartosz Dawidowski | 21.10.2017, 23:53

NES i SNES Classic Mini schodzą na pniu - w sklepach brakuje towaru. Ta ogromna popularność zminiaturyzowanego sprzętu retro nie uszła uwadze innych firm, które zamierzają podczepić się pod rozpędzoną lokomotywę Nintendo. Jedną z takich propozycji jest C64 Mini, które trafi na rynek w pierwszych miesiącach 2018 r.

Na początek trochę wspomnień. Jak miałem 7-lat złamałem sobie dosyć paskudnie rękę. Pech chciał, że prawą. Pamiętam, że rodzice nie mogli się nadziwić, że nie przejmuję się przedłużającym pobytem w szpitalu. Ja miałem inny problem na głowie - zepsute ZX Spectrum, na którym katowałem wtedy m.in. rewelacyjne Bruce Lee. Moim jedynym marzeniem było, żeby jak najszybciej naprawić komputer i wrócić do zabawy i przy okazji przepychanek z kumplem z bloku, który miał Commodore 64. To były czasy!

Dalsza część tekstu pod wideo

C64 Mini zapowiedziane

Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z faktu, że C64 jest lepszym, bardziej kompletnym komputerem niż mój "Spec". ZX-Spectrum ustępowało Commodore nie tylko w zakresie palety barw wyświetlanej na ekranie, ale przede wszystkim w zakresie dźwięku. SID z C64 miażdżył praktycznie całą konkurencję z 8-bitowej epoki na polu dźwiękowym (dotyczy to również konsol), co robi również dzisiaj (wystarczy włączyć dowolne dzieło z demo-sceny C64 ostatnich lat).

Hardware'owe przepychanki nie przeszkadzały nam odwiedzać się codziennie i katować swoich komputerów na zmianę. Dzięki temu, choć nigdy nie dorobiłem się własnego egzemplarza C64, poznałem dokładnie bibliotekę tytułów z tego kultowego już dzisiaj hardware'u, który trafił na rynek po raz pierwszy w 1982 r. Tu trzeba przypomnieć, że bardzo duża część gier z ZX-Spectrum pokrywała się z tymi na C64 (pojęcie "exclusive'ów" nie było praktycznie znane na 8-bitowych komputerach).

To oczywiście ułatwiło mi przygotowanie poniższej listy, w której znajdziecie moim zdaniem najlepsze tytuły dostępne na C64, które nie wystąpią w szykowanym C64 Mini. Tekst powstał w pewnym sensie właśnie ze zdziwienia na komplet gier, które próbuje się nam wciskać w C64 Mini za ok. 400 zł. W komentarzach pod newsem na ten temat wielu z wiarusów epoki 8-bitowej pisało, że zaserwowano nam w tej "składance" prawie same szroty. To nie do końca prawda, bo na sprzęcie nie zabraknie m.in. pięknego Uridium, pierwszego Creatures, Hawkeye czy Armalyte. Mimo wszystko trzeba to powiedzieć głośno: C64 miało do zaoferowania o niebo lepsze tytuły, niż większość tego, co wybrano dla C64 Mini! Poniżej lista takich perełek z epoki 8-bitowej.

 

1. Bruce Lee

Kooperacyjna rewolucja! Zamiast tylko biegać po kolejnych ekranach jak w Prince of Persia Bruce Lee pozwalał bawić się równocześnie dwóm graczom. Jeden przejmował kontrolę nad Brucem a drugi nad... spasłym wojownikiem sumo. Ale nie tylko w tym należy szukać geniuszu Bruce Lee. Deweloper świetnie zaprogramował SI odzianego w czerń ninja, który cały czas depcze po piętach tej pary. Jego pogoń nie ogranicza się tylko do jednego ekranu, ale do wszystkich etapów w grze. Najlepsze jest to, że gostek popełnia przy tym polowaniu błędy, robi skuchy itd. Gra połączyła również jako pierwsza motywy z bijatyki z gameplayem typowym dla platformówek.

Wspólne przechodzenie Bruce Lee z moją siostrą i kolegą z bloku to jedne z najpiękniejszych wspomnień związanych z grami, jakie zostały mi z najmłodszych lat. Zabawy było przy tym co nie miara, bo Bruce mógł walczyć nie tylko ze "stalkerem" w postaci czarnego ninja, ale mógł też wymieniać ciosy z zielonym grubciem sumo, którym sterował drugi gracz. W 1984 roku nie było drugiej takiej kooperacyjnej produkcji z elementami bijatyki na żadnej innej platformie.


Fajne jest to, że fani cały czas pamiętają o tej perełce i o muzyce, która jej towarzyszyła. W Sieci można nie tylko znaleźć sequel i remake'i Bruce'a Lee, ale też tak wspaniałe covery tematu przewodniego, jak wykonał LukHash. Koniecznie obejrzyjcie i posłuchajcie!

 

 

2. Mayhem In Monsterland

Rozróba w Potworkoświecie. Gra, w której można pozabijać klony Yoshiego, co przepełniało rozkoszą serce każdego Commodore-maniaka. Jakże mogłoby jej zabraknąć w naszej liście debeściaków z C64? Niestety jest sporo graczy, których ominęło to cudeńko ze względu na późną premierę. Tytuł trafił na rynek dopiero w 1993 roku, czyli w epoce, w której dominowały już od dawna 16-bitowe sprzęty, takiej jak Amiga 500 i Sega Megadrive. Nie zmienia to jednak faktu, że Mayhem jest rewelacyjną platformówką, która pokazała, do czego jest zdolne C64 pod względem graficznym i dźwiękowym. Gameplay okazał się tak mocny, że można go spokojnie porównywać z platformówkami Nintendo z epoki 8-bitowej. I w tym zestawieniu Mayhem In Monsterland wcale nie ma się czego wstydzić!


 


3. International Karate +

Idealny sequel i jedna z najlepszych bijatyk ery 8-bitowej (o ile nie najlepsza). Pomysłowym motywem w IK+ było dodanie do gry trzeciego zawodnika. Zadziałało to doskonale. Animacja postaci została wzbogacona, tła stały się dynamiczne a muzyka jeszcze lepsza, dzięki kompozycjom Roba Hubbarda. Ludzie grają w to cudo nawet dzisiaj, bo czas obszedł się wyjątkowo łaskawie z IK+.


 


4. Boulder Dash

Gra logiczna, która do dzisiaj nie straciła nic ze swojej pierwotnej atrakcyjności, o ile przymknięcie oko na oprawę. Boulder Dash to potwierdzenie zasady, że nie liczy się grafika, ale wspaniały gameplay. A wspaniałej rozgrywki w przygodzie sympatycznego Rockforda nie brakuje. Tytuł śmiało może stać w jednym szeregu z innymi tuzami gatunku logicznego epoki 8 i 16-bitowej. Co kilka lat muszę sobie odpalić to cudo na emulatorze, by "pozjadać" ziemię, zebrać diamenty, unikając przy tym lawiny głazów. Mistrzostwo!

 

 

 

5. Creatures II: Torture Trouble

Pierwsza odsłona Creatures znajdzie się w pamięci C64 Mini, więc przynajmniej jedną rzecz producent tego retrosprzętu zrobił dobrze. Musicie jednak wiedzieć, że sequel w postaci Creatures II był jeszcze lepszy od "jedynki". Bracia John i Steve Rowlands zademonstrowali w 1992 roku, że C64 nadal jest potężnym sprzętem, nawet w momencie dominacji Amigi na rynku. Creatures II zapewniło niewiarygodnie dobrą grafikę na C64 (chyba najlepszą w historii tego komputera), łącząc olśniewającą oprawę z ciekawymi pomysłami na rozgrywkę. Najlepszymi wyzwaniami były w Creatures II oczywiście tytułowe sesje tortur, którym trzeba było zapobiegać. Bohater gry musiał walczyć z czasem, by uratować swoich ziomków od brutalnej śmierci.



Poniżej sekwencje śmierci z Creatures II. Uwaga! Materiał tylko dla osób o mocnych nerwach. :P

 


6. The Great Giana Sisters

Złośliwi powiedzą, że to tylko chamski plagiat Super Mario Bros. Osobiście nie zgadzam się z takim osądami. Owszem, pierwszy etap The Great Giana Sisters był kalką początkowego poziomu z "Mariana", ale na tym kończyły się uderzające podobieństwa. Siostry Giana miały swój własny charakter, unikalne wyzwania, świetny design. Szkoda zatem, że tytuł szybko wycofano z oficjalnej dystrybucji po naciskach Nintendo, które zarzucało wydawcy kradzież pomysłów (wbrew plotkom nigdy nie doszło jednak do procesu sądowego - wydawca postanowił, że gra jest nie warta świeczki i wycofał, bez przepychanek prawnych, Giana Sisters ze sprzedaży).

 

Jest jedna rzecz, dzięki którym Giana Sisters z pewnością góruje nad pierwszą przygodą wąsatego hydraulika. To muzyka Chrisa Hulsbecka. Poniższy utwór powinien być dzisiaj ikoną 8-bitowej epoki a nie anemiczne plumkanie z Mario! :P

 

 

7. Turrican II

Seria Turrican to ciekawy przypadek. Wersje gry, które pojawiły się na C64 były w mojej opinii LEPSZE niż te wydane równolegle na Amidze. W 1991 roku, kiedy wyszedł Turrican II, deweloper zwierzył się, że tworzył tytuł nie z myślą o platformach 16-bitowych, ale nadal dla ukochanego C64 i w tym pewnie należy szukać geniuszu Turricana II na 8-bitowym kompie Commodore.

Gra wyraźnie została zainspirowana Metroidem (główny bohater może zwijać się w pędzącą "kulę"), ale przy tym zapewniała unikalny klimat i charakter, bazujący na arcade'owym Psycho-Nics Oscar. W tym miejscu trzeba też wspomnieć o genialnej muzyce Chrisa Huelsbecka, który stworzył chyba swoje najlepsze życiowe dzieła do tego szpila.

 


8. Samurai Warrior: The Battles of Usagi Yojimbo

Jedna z bardziej niedocenianych produkcji, które trafiły na C64 (być może dlatego, że gra została wydana w końcowej fazie "życia" C64). Szkoda, bo system Karmy użyty po raz pierwszy w Usagi Yojimbo był przełomowy. Wykonywanie dobrych uczynków (zabijanie bandytów, obdarowywanie biedaków pieniędzmi) w tej scrollowanej bijatyce dodawało nam punkty do Karmy, a popełnianie grzechów (np. ataki na cywilów) zmniejszało pulę. Kiedy Karma spadała do zera tytułowy antropomorficzny królik znany z mangi, wykonywał seppuku, przebijając sobie brzuch własnych mieczem. Usagi Yojimbo zaskakiwał nie tylko niesamowitymi pomysłami na rozgrywkę, ale też śliczną grafiką i wyjątkowym, japońskim klimatem, odwołującym się do okresu feudalnego Kraju Kwitnącej Wiśni.


 


9. Bubble Bobble


Bańkowy Bąbel! Tej gry Taito nie trzeba przedstawiać chyba żadnemu miłośnikowi konsol. Tu warto jednak podkreślić, że Bubble Bobble doczekało się kilku mniej lub bardziej udanych konwersji na komputery. Jednym z najbardziej udanych portów był ten na C64, zapewniający masę fantastycznej zabawy dla 1 lub 2 graczy. W 1987 roku ten tytuł był jak objawienie - trudno było uwierzyć, że Stephen Ruddy zdołał tak dobrze skompilować kod tej perełki na C64.

 

10. Wizball

Wizball zostało ogłoszone najlepszą grą dekady (lat 80.) przez magazyn Zzap64. To jedna z pierwszych produkcji Sensible Software, które tworzyło później najlepsze gry na Amidze 500. Jedna z dziwniejszych pozycji wydanych na C64! Ta "egzotyczność" sprawiała jednak, że tytuł wciągał jak dysza wlotowa Boeinga 737. Niesamowite połączenie platformówki i strzelaniny, którego nie sposób znaleźć gdzie indziej. Wizball oferował naprawdę ciekawy system sterowania (kolejne moce wybierały się przez odpowiednie machanie joystickiem), świetną grafikę i przede wszystkim kozacką muzykę, autorstwa chyba najlepszego kompozytora, piszącego na C64, czyli Martina Galwaya.

 



Koniecznie posłuchajcie przy okazji tej aranżacji/remixu tematu przewodniego z Wizball. Majstersztyk.

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper