Kroniki Times Square – recenzja serialu
David Simon – to imię i nazwisko powinien kojarzyć każdy, kto interesuje się historią telewizji i lubi seriale. To właśnie on stworzył jedną z najwybitniejszych (istne arcydzieło) produkcji, jakie kiedykolwiek pojawiły się na małym ekranie, czyli The Wire (Prawo ulicy). W związku z tym informacja, że angażuje się w kolejne przedsięwzięcie dla HBO potrafi mnie zelektryzować, jak mało co. Tak było w przypadku Kto się odważy i tak samo sprawy się mają jeśli chodzi o Kroniki Times Square.
Nowy Jork, wczesne lata 70. XX wieku. Vincent Martino jest zwyczajnym gościem, pracującym w knajpach na dwa etaty, by wyżywić rodzinę. Funkcjonuje w specyficznym środowisku, pełnym alfonsów, prostytutek, mniejszych i większych przestępców. Gdzie nie spojrzeć: brud, syf i ubóstwo. Wkrótce Vincent podejmie kilka ważnych życiowych decyzji, z których najistotniejszą będzie rozpoczęcie współpracy z lokalnym mafiosem, Rudym Pipilo.
David Simon oraz drugi twórca serialu, George Pelecanos, podobnie jak w The Wire, przedstawiają serial społecznie zaangażowany. Tym razem interesują się tym, jak narodził się przemysł pornograficzny, ale tak naprawdę jest to tylko pretekst, by pokazać zwykłych ludzi, z ich motywacjami, marzeniami i celami. Simon i Pelecanos przyglądają się swoim bohaterom bez oceniania, moralnej wyższości. A jeśli już, to zdecydowanie bardziej potępialiby agresywnych, brutalnych i władczych alfonsów, niż kobiety, którymi się oni „opiekują”. Główną postacią jest Vincent Martino. Z jednej strony to w miarę porządny człowiek (choć swoje za uszami ma), który chce wieść zwykłe, spokojne życie i spełniać się w tym, co robi najlepiej, czyli prowadzeniu baru. Dlatego też, w przeciwieństwie do swojego brata bliźniaka Frankie’ego, nie jest specjalnie zachwycony kolejnymi propozycjami Pipilo. Z drugiej strony potrafi on docenić władzę, którą daje mu znajomość z prominentnym gangsterem. Inną ważną bohaterką jest prostytutka o ksywce Candy, niezależna, nie lubiąca swojej pracy, ale sprzedająca swoje ciało, by utrzymać rodzinę. To właśnie ona jednak zainteresuje się mocniej kręceniem filmów erotycznych i odkryje w sobie spory talent w tym zakresie.
Twórcy bezbłędnie kreują środowisko, w którym poruszają się postacie. Pokazują świetnie działający system naczyń połączonych. Każdy ma tu do odegrania swoją rolę – alfonsi i prostytutki, mniej lub bardziej skorumpowani policjanci, dziennikarze, gangsterzy. Ci ostatni, na marginesie, jak zwykle potrafią zaskoczyć swoją niebywałą zdolnością do zarabiania pieniędzy dosłownie na wszystkim. To specyficzny świat, do którego stosunkowo łatwo dołączyć, ale z którego trudno się wyłamać. A gdy ktoś spróbuje rzucić nieco światła na mechanizmy nim rządzące, szybko zostanie mu pokazane, że to całkowicie bezcelowe. Nad tym wszystkim unosi się atmosfera rewolucji seksualnej, która wiele zmieni, także w sytuacji kobiet. Pierwszy sezon kończy się de facto tuż przed prawdziwym wybuchem, którym jest premiera filmu Głębokie gardło. To zatem tak naprawdę dopiero wstęp do prawdziwej historii, oczywiście potrzebny, rysujący fascynujący kontekst, ale chciałoby się od razu obejrzeć więcej. Ciekawe zresztą, do którego momentu zostaną doprowadzone Kroniki Times Square: czy w którymś z kolejnych sezonów nastaną lata 80. I konserwatywny zwrot za czasów prezydentury Ronalda Reagana, co wszak miało również wpływ na przemysł pornograficzny.
Serial Simona i Pelecanosa zasługuje na docenienie również w wielu innych aspektach. Chociażby James Franco po raz kolejny udowadnia, że jeśli tylko dostanie ciekawy scenariusz oraz reżyserów, którzy będą go odpowiednio prowadzić, to nagle okaże się, że to świetny aktor. Bezbłędnie wygrywa on zarówno różnice, jak i podobieństwa Vincenta i Frankie’ego, w obu przypadkach kreując bohaterów zniuansowanych, moralnie dwuznacznych, ale jednak w gruncie rzeczy dość sympatycznych. Świetna jest też Maggie Gyllenhaal w bardzo wymagającej i odważnej roli. No i Kroniki Times Square mają niesamowite wręcz scenografię, kostiumy, charakteryzację. To kolejny poziom interpretacji, serial można bowiem również odbierać jako spojrzenie na historię niesamowitego i wspaniałego miasta, jakim jest Nowy Jork. Tylko tym razem twórcy przyglądają się tym nieco mniej przyjemnym i ładnym elementom.
Atuty
- Fantastycznie zarysowane wątki społeczno-obyczajowe;
- Ciekawe, wielowątkowe, wnikliwe spojrzenie na dość specyficzne środowisko;
- Aktorstwo;
- Scenografia, kostiumy, charakteryzacja
Wady
- Trochę za bardzo czuć, że to dopiero wstęp do czegoś większego, chciałoby się, żeby sezon był dłuższy
Zgodnie z oczekiwaniami Kroniki Times Square to kolejny znakomity serial, przy którym udział miał jeden z największych telewizyjnych twórców, David Simon.
Przeczytaj również
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych