Pomniejszenie – recenzja filmu
Alexander Payne należy do reżyserów, na których filmy zawsze czekam z wielką niecierpliwością. To w końcu on zrobił znakomite Bezdroża, Schmidta oraz Spadkobierców. Dlatego też jedną z ważniejszych premier stycznia było dla mnie Pomniejszenie. A raczej tak mi się tylko wydawało.
Paul i Audrey Safranek są normalnym małżeństwem, które spłaca kredyt, pracuje, spotyka się ze znajomymi i w zasadzie do tego sprowadza się ich życie: typowi przedstawiciele klasy średniej. Pewnego dnia okazuje się, że w Norwegii dokonano odkrycia, które zmieni oblicze i przyszłość ludzkości, potencjalnie rozwiązując wszystkie jej problemy. Chodzi o możliwość zmniejszenia człowieka do 10 centymetrów. Paul i Audrey decydują się poddać zabiegowi.
Pomysł wyjściowy jest zatem znakomity, z ogromnym potencjałem komediowym, ale i dramatycznym, zmuszającym do przemyśleń. Z jednej strony owszem, miasteczko, w którym będzie mieszkać kilkadziesiąt tysięcy ludzi zajmie nieporównanie mniejszy obszar, mocno spadną różnorakie potrzeby, zmniejszy się ilość śmieci i zanieczyszczenia środowiska. Z drugiej, czy zminiaturyzowani ludzie, którzy de facto nie uczestniczą w życiu społecznym, płacą mniejsze podatki powinni mieć taki sam wpływ na rzeczywistość, jak osoby normalnych rozmiarów? A co z gospodarką, która może mieć problemy spowodowane odpływem konsumentów? Wydaje się, że plusy i minusy takiego rozwiązania światowych kłopotów powinny być jednym z ciekawszych wątków filmu. Zwłaszcza w połączeniu z obserwacją Payne’a, że wcale nie rozwiązuje to wszystkich problemów: w małym świecie wciąż jest miejsce na problemy psychiczne, podziały klasowe i społeczne, wyzysk biednych przez bogatych, etc. Szkoda zatem, że wszystkie te rzeczy są tak naprawdę ledwie zasygnalizowane i ani razu porządnie nie wybrzmiewają. Wynika to z faktu, że twórcy zdecydowali się zająć zdecydowanie zbyt wielką liczbą wątków. Często jest tak, że zaczynają jakiś temat, który po piętnastu minutach zostaje urwany i zupełnie zapomniany. Powoduje to, że Pomniejszenie jest bardzo nierówne: co się widz wkręci w opowiadaną historię, to zmienia ona drastycznie kurs i wszystko zaczyna się od nowa. W efekcie ostatecznie produkcja ta zamiast zmuszać do myślenia, pozostawia odbiorcę całkowicie obojętnym. Na niewiele zdają się zatem optymistyczny wydźwięk całości, który jednak sprowadza się do tego, że warto pomagać ludziom oraz sporo absurdalno-ironicznego humoru, podszytego – jak to często u Payne’a bywa – smutkiem. Twórcy gdzieś się po prostu w tym wszystkim pogubili.
W zasadzie wszystkie elementy filmu są mocno nierówne. Chociażby zdjęcia: z jednej strony trafiają się tu znakomite ujęcia, z drugiej było tu pole do o wiele większych popisów, podkreślających fakt miniaturyzacji bohaterów (Payne jednak w którymś momencie praktycznie zapomina o wyjściowym pomyśle). Tak samo jest w przypadku aktorstwa. Matt Damon po raz kolejny sprawdza się w roli szlachetnego, prawego Amerykanina. Paul Safranek to całkiem porządny gość, któremu przydałoby się po prostu trochę więcej luzu. Łatwo jest jednak kibicować, by wszystko mu się udało. Z kolei Christoph Waltz jest – po raz nie wiadomo już który – zupełnie niewykorzystany. Wygląda na to, że tylko Quentin Tarantino wie, w jakich rolach go obsadzać w Hollywood. Jego występ nie różni się niczym od tego, do czego przyzwyczaił nas do tej pory. Zdecydowanie za mało jest tu też Kristen Wiig oraz Jasona Sudeikisa. Po stronie plusów można jeszcze wymienić przebojową, zadziorną Hong Chau, która tworzy z Damonem wdzięczny duet.
Szkoda, naprawdę szkoda, że tak fajny pomysł, tak znakomitego reżysera w ostatecznym rozrachunku okazał się sporym rozczarowaniem. Wydawało się, że było tu wszystko, co potrzebne do odniesienia sukcesu: utalentowany twórca, świetny pomysł, dobra obsada. Okazuje się jednak, że nawet z takich składników może powstać średnio strawne danie.
Atuty
- Matt Damon;
- Optymistyczny wydźwięk;
- Absurdalno-ironiczny humor
Wady
- Mocno nierówny;
- Za dużo wątków i problemów, którymi się zajmuje reżyser;
- Niewykorzystani odpowiednio aktorzy
Pomniejszenie zdecydowanie nie jest najlepszym filmem Alexandra Payne’a. To produkcja co najwyżej przyzwoita, jednak lepszym określeniem mimo wszystko będzie: rozczarowująca.
Przeczytaj również
Komentarze (26)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych