Disaster Artist – recenzja filmu. Świetny film o najgorszej produkcji w historii

Disaster Artist – recenzja filmu. Świetny film o najgorszej produkcji w historii

Jędrzej Dudkiewicz | 06.02.2018, 20:53

The Room to legendarny i kultowy już film Tommy’ego Wiseau z 2003 roku. Dzieło tak nieporadne i złe, że aż nie można się od niego oderwać. Popularna – i słuszna – teoria głosi, że gdyby była tylko odrobinę lepsza, nie dałoby się jej oglądać. Nic dziwnego, że samo dzieło, jak i historia jego powstania cały czas budzi żywe emocje. James Franco postanowił więc opowiedzieć ją po swojemu, przy okazji obsadzając się – podobnie jak Wiseau – w głównej roli. Wyszło fantastycznie.

Tommy’ego poznajemy na kilka lat przed pomysłem, by nakręcić własny film, mający być przepustką do Hollywood. Póki co bierze on udział w kursie aktorskim, na którym poznaje Grega Sestero, chłopaka zafascynowanego ekspresją Wiseau, jego całkowitym dystansem do tego, co myślą o nim ludzie. Panowie szybko się zaprzyjaźniają i postanawiają wspólnie wyruszyć do Kalifornii, by tam zrealizować marzenia o byciu filmową gwiazdą.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Disaster Artist - recenzja filmu

The Disaster Artist - recenzja filmu

Disaster Artist jest więc typową dla Franco i jego znajomych braterską komedią, której sercem jest właśnie relacja między dwoma wzajemnie się wspierającymi i wspólnie dążącymi do celu facetami. Franco zebrał na planie nie tylko swoją najbliższą rodzinę (brata Dave’a i szwagierkę Alison Brie), ale i przyjaciół, na czele z Sethem Rogenem. Wyraźnie widać, że wszyscy, którzy brali udział w projekcie mieli przy tym przedni ubaw. Co jednak ważniejsze, ma go też publiczność. Dawno nie zdarzyło mi się być na pokazie w kinie, podczas którego widzowie reagowaliby tak żywiołowo na ekranowe wydarzenia. Chociaż Disaster Artist jest nieprawdopodobnie wręcz zabawny – od śmiechu momentami autentycznie może rozboleć brzuch – to odbiorcy, czy to poprzez cytowanie słynnych dialogów z The Room, czy owacje, są w stanie sprawić, że będzie to zupełnie inne doświadczenie.

Oczywiście podkreślić trzeba (niektórzy mogą uznać to za wadę), że do Disaster Artist nie ma sensu podchodzić bez znajomości The Room. Franco z góry założył, że każdy, kto wybiera się do kina zna dzieło Wiseau. Nawet jednak ci, którzy sporo na ten temat czytali powinni znaleźć tu coś dla siebie. Historia powstawania Obywatela Kane’a wśród beznadziejnych filmów jest wciągająca, obfitująca momentami w niesamowite wręcz absurdy, a także mocno poprawiająca nastrój: to zrobiona z uczuciem opowieść o tym, że nie należy się poddawać, że trzeba gonić za marzeniami, nawet wtedy, gdy udaje się je spełnić w sposób zupełnie inny od oczekiwanego.

Wielką zaletę Disaster Artist stanowi również aktorstwo. Franco jako Wiseau jest rewelacyjny i nic dziwnego, że za swoją kreację dostał Złoty Glob. Chociaż nie wygląda w stu procentach jak Tommy (wyraźnie widać, że nie jest aż tak brzydki), zachowuje się i przede wszystkim mówi dokładnie jak on. Po napisach jest zresztą scena, w której obaj się pojawiają i wskazanie, który jest który tylko na podstawie głosów byłoby bardzo trudnym zadaniem. Równie dobry jest Dave Franco jako Greg Sestero oraz Seth Rogen jako Sandy Schklair, nadzorujący plan filmu. W Disaster Artist pojawia się zresztą – w mniejszych lub większych rolach – cały zastęp znakomitych aktorek i aktorów: od Jackie Weaver, przez Boba Odenkirka, po Bryana Cranstona, który jest tu po prostu sobą.

The Disaster Artist - recenzja filmu

Pozostaje zatem pytanie, czy opowiadana przez Franco historia jest całkowicie prawdziwa. Z lektury The Disaster Artist Grega Sestero wyłania się bowiem nieco inna opowieść. Po pierwsze, jedną z głównych motywacji Grega (o czym w filmie się nie wspomina) były po prostu pieniądze. Po drugie, pokazał on w swoim tekście Tommy’ego nie tylko jako ekscentrycznego gościa, który w głębi jest tak naprawdę bardzo samotnym i nieszczęśliwym człowiekiem, ale też osobę potrafiącą bardzo sprawnie manipulować innymi. Jest to jednak niewielka wada, podobnie zresztą, jak fakt, że mogłoby tu pojawić się nieco więcej scen, w których ekipa biorąca udział w kręceniu The Room mówiłaby, co sądzi o produkcji oraz samym Tommym (fragment, kiedy aktorzy zastanawiają się, o czym w ogóle The Room jest należy do najlepszych w całym filmie). Disaster Artist pozostaje bowiem bardzo zabawną, przyjemną i utrzymaną w doskonałym tempie rozrywką. Nie mogę się już doczekać kolejnego seansu!

Atuty

  • Niesamowicie zabawny;
  • Rewelacyjne aktorstwo;
  • Ciekawa historia z fajnym przesłaniem;
  • Tempo

Wady

  • Chciałoby się trochę więcej scen pokazujących, co cała ekipa sądzi o Tommym i The Room;
  • Pytanie, czy to w 100% prawdziwa wersja historii

James Franco i Tommy Wiseau są na swój sposób geniuszami i obaj zapisali się w historii kina.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper