Temat Tygodnia - Kingdom Come: Deliverance sukcesem czy porażką?
Kingdom Come: Deliverance - ambitne, wielkie, unikalne RPG. I niedorobione. To już kolejna gra serwowana graczom w formie niedosmażonego dania. Czy jednak kucharzowi się upiekło?
Nie milkną echa premiery Kingdom Come: Deliverance, a raczej tego, jak została ona oceniona. Z jednej strony mamy recenzentów chwalących ambitną, rozbudowaną i unikalną w skali gatunku grę, z drugiej opinie o tym jak bardzo ta gra jest zabugowana i miejscami zepsuta.
Więcej na ten temat w:
Kingdom Come. Bardzo ambitna porażka? Pierwsze oceny średniowiecznej przygody
Kingdom Come: Deliverance zostanie naprawione do 2 tygodni. Twórcy znają problemy
Kingdom Come sprzedaje się nieźle pomimo krytyki w recenzjach
Kingdom Come. Patch 1.03 zajmuje 16GB. Poprawa optymalizacji i inne zmiany
Stan, w jakim na rynku pojawiła się gra Warhorse Studios jest naprawdę zły. Z jednej strony powinniśmy się już do tego przyzwyczaić, z drugiej strony - ile to już gier wsadzano nam w stanie dalekim od akceptowalnego?
Małym się wybacza
A jednak Kingdom Come: Deliverance sprzedaje się nieźle, dobijając z preorderów i zakupów w dniu premiery wartości ok. pół miliona kopii. Dla tak małego studia z niewielkimi nakładami na marketing jest to zadowalający wynik. Gracze zresztą zdają się bardziej wyrozumiali. Niektórzy pecetowi moderzy wzięli nawet sprawy w swoje ręce i sami naprawili niefortunnie działający system zapisu rozgrywki.
Twórcy obiecali znaczące poprawki w ciągu dwoch tygodni tymczasem patch day one ważył już 23 GB a patch 1.03 na PlayStation 4 to jeszcze 16 GB. Tyle ważą pełnoprawne gry! Mimo to wciąż znam ludzi, którym to nie przeszkadza. Moi znajomi chwalą Warhorse za odwagę i ambicję. Małym studiom się wybacza więcej niż dużym, bo gdy na rynku pojawił się Mass Effect Andromeda, mało kto miał skrupuły dla tego zabugowanego bałaganu.
A ja się zastanawiam - czy faktycznie powinniśmy być tak pobłażliwi? Ja rozumiem, że Kingdom Come to owoc pracy niezależnej, niewielkiej ekipy, ale może po prostu ze swoimi ograniczonymi zasobami i narzędziami porwali się z motyką na słońce? Tutaj przypomniał mi się inny, przesadnie ambitny projekt - No Man's Sky. Wtedy nie darowaliśmy ekipie Hello Games, dlaczego mielibyśmy zrobić to teraz...? Zwłaszcza, że najbardziej pokrzywdzoną grypą znowu są gracze, którzy zawierzyli developerom najbardziej, czyli preorderowcy.
Szacun na dzielni
Rzecz w tym, że gdyby nie takie ekipy jak Warhorse Studio czy Hello Games, nie byłoby postępu w świecie gier wideo. Nie tylko najwięksi nadają rytm rozwoju branży (zwłaszcza że Ci najwięksi producenci ostatnio grają coraz bardziej zachowawczo). Ci mniejsi mają większą swobodę kreatywną.
Gdy parę miesięcy temu wpadłem na zorganizowany przez cdp.pl (polski dystrybutor gry) playtest, na którym był jeden z członków ekipy developerskiej, miałem podobne obawy, które wygłaszają obecnie dziennikarze w swoich recenzjach oraz gracze w swoich relacjach. Ale po skończeniu zabawy podszedłem do faceta, uścisnąłem mu dłoń i z uznaniem przyznałem, że "podejmujecie wielkie ryzyko".
Byłem pod wrażeniem, bo Kingdom Come przeczy wszelkim prawidłom komercyjnego hitu. To bardzo rozbudowany erpeg, w którym nie ma przecież smoków, magii, elfów i innego tałatajstwa. Jest brudne i czasem monotonne średniowiecze. Questy nie kończą się epicką rozwałką smoków, tylko czasem są długą przeprawą np. przez śledztwo w klasztorze. Do tego dochodzi bardzo skomplikowana i nie wybaczająca błędów walka oraz ogromny świat do eksploracji. Tak więc, chcąc nie chcąc, trzeba szanować ich próbę zrobienia czegoś zupełnie innego.
Do każdego z nas z osobna należy decyzja, czy koniecznie chcemy za to płacić i to w dniu przeoranej błędami premiery. A Wy - czy podjęliście decyzję o zakupie Kingdom Come: Deliverance pomimo tego problematycznego startu? Dajcie znać w komentarzach!
Przeczytaj również
Komentarze (81)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych