Rytuał – recenzja filmu. Kolejna średnia produkcja Netflixa
Jeszcze do niedawna mogło wydawać się, że produkcje poprzedzane logiem Netflixa poniżej pewnego poziomu nie będą schodzić. Szybko okazało się jednak, że – zwłaszcza w przypadku filmów – jest to nieprawda. Oczywiście obecność takich dzieł w serwisie streamingowym nie jest kłopotem, zawsze można ją bez większych wyrzutów sumienia wyłączyć. Mimo to Netflix powinien chyba przywiązywać nieco większą uwagę do tego, co znajduje się w jego zasobach. Najświeższym przykładem filmu, który spokojnie można ominąć jest Rytuał.
Paczka przyjaciół planuje wspólne wakacje przy piwie. Wśród wielu najróżniejszych propozycji pada w końcu i ta, by wybrać się w szwedzkie góry i tam pobyć wśród natury, jednocześnie mając przed sobą ciekawe wyzwanie. Niestety tuż po posiadówie jeden z kumpli traci życie, więc pozostali postanawiają uhonorować go realizując jego pomysł. W trakcie wędrówki jeden z mężczyzn doznaje kontuzji nogi, więc ekipa postanawia dojść do wynajętego domku drogą na skróty. Szybko okaże się, że nie był to najlepszy pomysł w ich życiu.
Zaczyna się to wszystko całkiem ciekawą ekspozycją, w której jeden z bohaterów nie pomaga przyjacielowi w sytuacji krytycznej. To dobry pomysł wyjściowy, który miał szansę zaowocować wciągającym i intrygującym horrorem psychologicznym. Ważniejsze byłyby w nim nie zjawiska paranormalne i różne dziwne rzeczy, które postacie widzą w lesie, tylko relacje między nimi, kwestia poczucia winy, wzajemnych oskarżeń i to w sytuacji, kiedy zdecydowanie powinno się współpracować, a nie kłócić. Do pewnego momentu nawet tak jest. Problem w tym, że po pierwsze, wątek winy jest rozgrywany w tak oczywisty i nachalny sposób, że chyba gorzej się tego zrobić nie dało. Po drugie, w zasadzie są tu może ze dwa momenty, gdy bohaterowie decydują się mówić przykrą prawdę prosto w oczy, co prowadzi do zmiany dynamiki między nimi. Szkoda, że David Bruckner nie poszedł tym tropem, Rytuał byłby bowiem o wiele bardziej emocjonującym filmem.
Zamiast tego widz dostał kilka innych rzeczy. Z jednej strony film ma dobre zdjęcia i całkiem sporo fragmentów, które naprawdę nieźle budują klimat. Przyroda jest tu pokazywana jednocześnie jako coś pięknego, ale też tajemniczego i groźnego. Wszechogarniająca cisza, dziwne szelesty sprawiają, że momentami Rytuał porządnie trzyma w napięciu. Z drugiej strony nie straszy on aż tak bardzo, ponieważ twórcy stosują najbardziej ograne i oczywiste zagrywki. Bardzo złe są przede wszystkim dźwięk i muzyka, które tak dobitnie sugerują, co się za chwilę wydarzy, że niekiedy trochę trudno jest traktować to poważnie. Wszystkie mankamenty dałoby się pewnie wybaczyć, gdyby przynajmniej film był konsekwentny. Niestety, jakieś ostatnie piętnaście-dwadzieścia minut jest po prostu fatalne i niszczy wszystko to, co wcześniej twórcom udało się – lepiej lub gorzej – zbudować. Końcówka i wytłumaczenie wszystkich dziwnych zjawisk, których doświadczyły postacie jest tak idiotyczne, że to głowa boli.
Ostatecznie więc Rytuał stanowi doskonały przykład niewykorzystanego potencjału. Pomysł wyjściowy był intrygujący, krajobrazy Rumunii (tam był w rzeczywistości kręcony, nie w Szwecji) piękne i niepokojące, ale szybko okazało się, że twórcy nie mają pomysłu, jak to wszystko wykorzystać. Efektem film, który można kiedyś obejrzeć w deszczowy wieczór i natychmiast o nim potem zapomnieć.
Atuty
- Czasem rzeczywiście nieźle trzyma w napięciu;
- Dobry pomysł wyjściowy;
- Zdjęcia i krajobrazy
Wady
- Fatalna, idiotyczna końcówka;
- Niewykorzystany potencjał na ciekawą psychologiczną opowieść;
- Słabe relacje między bohaterami;
- Oczywiste granie dźwiękiem i muzyką
Netflixowy Rytuał zapowiadał się całkiem intrygująco, jednak niestety okazał się typowym średniakiem do obejrzenia i natychmiastowego zapomnienia.
Przeczytaj również
Komentarze (51)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych