Westworld sezon 2, odcinek 1 – recenzja. To będzie kolejny hit HBO
Westworld to serial, który z racji tematyki oraz całej żmudnie budowanej mitologii czerpiącej garściami z gier wideo, jest w moich oczach jedną z ciekawszych produkcji ostatnich lat. Po finale pierwszego sezonu ciężko było przewidzieć w jakim kierunku podąży seria. Całe szczęście HBO nie zawiodło.
Miałem okazję obejrzeć pierwszy, 70-minutowy odcinek otwierający drugi sezon i wszelkie moje obawy zostały rozwiane. Recenzja zawierać będzie kilka spoilerów z pierwszego sezonu, więc jeśli go nie oglądaliście polecam to najpierw nadrobić. Przypomnijmy - w pierwszym sezonie poznaliśmy historię parku rozrywki, w którym to bogaci ludzie mogli spełniać swoje największe fantazje. Trafiali na dziki zachód przeżywając przygotowane przez twórców scenariusze odgrywane przez maszyny, androidy, stworzone na obraz ludzi i zaprogramowane tak, by nie mogły im zrobić krzywdy. Goście odwiedzający park mogli zostać kimś dobrym, zakochując się w awatarach czy walczyć z bandytami, ale i zbratać się z nimi, zabijać, gwałcić czy napadać na banki. W ludziach odzywały się najgorsze instynkty, a w tym świecie ich czyny pozostawały bez konsekwencji. Ford (Anthony Hopkins), twórca parku, widział, że wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Że maszyny zaczynają myśleć, czuć, szukają wolności, własnego ja, a reset pamięci u niektórych hostów nie usuwał do końca ich przeżyć i tego, że służą tak naprawdę rozrywce ludzi, są wielokrotnie zabijani a ich życie to powtarzająca się w kółko historia. Pod koniec pierwszego sezonu doszło do buntu maszyn i masakry znajdujących się w parku gości - Ford zginął zastrzelony przez swoje "dziecko" - rozpoczął się nowy rozdział, ale scenariusza nie mieli już tym razem pisać ludzie.
Pierwszy sezon charakteryzował się tym, że widz praktycznie cały czas żył w niewiedzy. Świat skrywał całą masę tajemnic, których odkrywanie sprawiało chyba największą frajdę. Teraz tych tajemnic jest oczywiście mniej, ale produkcja skupia się jeszcze mocniej na konkretnych postaciach pokazując ich daleko idące przemiany. Dolores (Evan Rachel Wood) nie jest już słodką wieśniaczką - to rządna zemsty maszyna, która staje się coraz bardziej świadoma swoich czynów i brutalna, co trochę odziera ją z mistycyzmu i spłyca. "Czy kiedykolwiek kwestionowałeś naturę swojej rzeczywistości?" - pyta w jednej scenie przerażonego człowieka, który po buncie maszyn próbuje uciec z parku. Ale może tak miało być. Reguły się zmieniły - teraz ludzie stali się zwierzyną, na którą polują androidy. Oczywiście nie wszystkie - część hostów dalej odgrywa swoje role, część czuje się zagubiona, bo scenariusze, które od zawsze odgrywali, nagle zmieniły się nie do poznania. A nie mają tego zaprogramowanego. Z kolei wcielająca się w rolę prostytutki Maeve (Thandie Newton) nie chce zabijać ludzi - pragnie jedynie odnaleźć swoją córkę z poprzedniego scenariusza, nawet jeśli zdaje sobie sprawę z tego, że był to tylko wątek wymyślony przez ludzi i który zastąpiono właśnie rolą prostytutki.
Znakomity jest wątek Bernarda (Jeffrey Wright) - stworzonego na wzór nieżyjącego współtwórcy parku androida - który bardzo długo myślał, że jest człowiekiem. Tak też postrzegają go członkowie zarządu parku. Bernard musi teraz utrzymać w tajemnicy swoją tożsamość, a jego wewnętrzne ja jest rozdarte. Czuje się na wpół człowiekiem, na wpół maszyną i skrywa wciąż wiele tajemnic. Podobnie zresztą jak mężczyzna w czerni (rewelacyjny Ed Harris), który wierzy, że park to labirynt, który jest czymś więcej niż się z pozoru wydaje, bowiem jego oryginalny twórca zaszyfrował w nim „coś wielkiego”. Próbuje rozwikłać zagadkę od 30 lat odwiedzając park (jest zresztą jednym z jego właścicieli). W pierwszym sezonie funkcjonował jako postać, która zna praktycznie wszystkie niuanse parku i wie jak kontrolować androidy - teraz musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, bo maszyny urwały się ze smyczy. I ponownie podejmuje wyzwanie zabitego już Forda. Tak, Ford mimo śmierci przygotował jeszcze niejedną niespodziankę...
Serial wydaje się bardziej brutalny niż poprzedni sezon. Nagość też nie jest tutaj niczym szokującym. Już w pierwszych scenach gdy widzimy budzącego się na plaży Bernarda i desant ochrony przybyłej w na łodziach, uzbrojonej po zęby i wyposażonej w pojazdy buggy, daje się nam jasno do zrozumienia, że nie będzie to sielanka. Ludzie zabijają maszyny, maszyny ludzi, trwa walka o przetrwanie, w której wszystkie środki są dozwolone. Jednocześnie nie da się ukryć, że skala historii jest znacznie większa. To już nie jest powtarzana w kółko ta sama opowieść na dzikim zachodzie. Wychodzimy poza ramy znanego nam parku, w końcu dowiadujemy się nieco o innych kompleksach rozrywki sąsiadujących z WestWolrd obserwując kolejne anomalie i glitche. Fabuła idzie do przód pokazuje nam przyszłość, rewolucję i skutki zabawy w boga. Tempo jest znacznie szybsze, znamy reguły gry, dlatego scenarzyści mogą rozwijać historię na wielu płaszczyznach, wprowadzać nowe postacie. Bez wątpienia serial jest łatwiejszy w odbiorze i zapewne miał w ten sposób przyciągnąć do siebie nowych widzów. To jest póki co jedyny mój zarzut do pierwszego odcinka drugiego sezonu - pokazuje zbyt dużo retrospekcji przez pierwszą część tłumacząc nowemu widzowi co tu się tak naprawdę stało.
Trochę brakuje mi też Anthony'ego Hopkinsa, choć cieszy fakt, że jego głos i "dziedzictwo" cały czas są obecne. Wydaje się, że głównym wątkiem drugiego sezonu będzie zemsta. Karma wraca i uderza w ludzi, którzy w dążeniu do robienia pieniędzy wyzbywają się uczuć. Paradoksalnie właśnie o prawo do uczuć walczą maszyny uświadamiające sobie, że poza snem, w którym przez lata żyły, istnieje realny świat. Nie mniej brutalny i bezwzględny niż ten, im znany. Kobiety odegrają w tym sezonie główne role. I nie chodzi tylko o Dolores i Maeve, ale również Charlotte, która reprezentuje firmę i stara się nad wszystkim zapanować jednocześnie odkrywając kolejne, dość szokujące tajemnice skrywane przez korporację zarządzającą parkiem.
Pierwszy odcinek drugiego sezonu Westworld pokazuje, że HBO umiejętnie rozwinęło ideę pierwowzoru rozbudowując ją i prezentując znacznie szerszą skalę. Historia w dalszym ciągu prowokuje do myślenia i intryguje - nawet jeśli większość kart została wyłożona na stół w finale pierwszego sezonu. Wprawdzie niektóre wątki zostały porzucone, uznane za nieistotne w świetle tego co się stało, ale myślę, że nie będziemy za nimi tęsknić, bo fabuła rozkręca się znacznie szybciej i trzyma w napięciu. Jestem cholernie ciekaw dokąd nas to wszystko zaprowadzi.
Atuty
- Wciąż intryguje
- Przemiana bohaterów i rozwinięcie wątków
- Większa skala świata
- Realizacja i muzyka
Wady
- Za dużo retrospekcji
- Postać Dolores nieco spłycona
Intrygujący i dynamiczny początek nowego sezonu. HBO robi to dobrze.
Przeczytaj również
Komentarze (39)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych