Terror, sezon 1 – recenzja serialu. Zimno, że aż strach
Za oknem przepiękna pogoda, a tymczasem dopiero co skończył się pierwszy (i nie wiem czy nie jedyny, ale bynajmniej nie dlatego, że jest słaby) sezon serialu Terror. Jeśli ktoś potrzebuje ochłody to ma przed sobą dziesięć odcinków produkcji, która pod wieloma względami jest tak dobrze zrobiona, że rzeczywiście można poczuć zimno bezustannie towarzyszące bohaterom.
Rzecz oparta jest na prawdziwej historii. W pierwszej połowie XIX wieku dwa brytyjskie statki, Terror i Erebus, wyruszają na nieznane wody w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego, czyli morskiej drogi z Europy do wschodniej Azji. Szybko okaże się, że wyprawa będzie o wiele trudniejsza niż ktokolwiek mógł się spodziewać.
Nie czytałem książki Dana Simmonsa, która stała się podstawą scenariusza, ale nie wykluczam, że kiedyś, jak lista lektur nieco się skurczy, po nią sięgnę. Terror oferuje bowiem naprawdę ciekawą historię, do tego pełną różnorakich obserwacji. Jest tu bardzo dużo o woli przetrwania, o tym, do czego zdolny jest człowiek, który chce żyć za wszelką cenę. Chociaż na bohaterów czyhają różnorakie niebezpieczeństwa, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że znają za bardzo terenów, na których się znajdują, tak naprawdę największa groźba, jak to zwykle bywa, pochodzi z wewnątrz grupy. Jest ona bardzo duża i nic dziwnego, że im gorsze warunki, tym coraz więcej różnorakich myśli nachodzi marynarzy. Stają się oni też coraz bardziej obojętni na to, co wcześniej było dla nich istotne: uderzający jest kontrast w reakcji na śmierć przyjaciół z początku i środka serialu. Jest tu sporo bardzo dobrze poprowadzonych wątków, z kilkoma dość zaskakującymi twistami, które zamieniają się w intrygujące studium człowieczeństwa. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo można się tu doszukać również kwestii związanych z ambicją, rywalizacją, stosunkami społeczno-ekonomicznymi, ale i zasługiwaniem na szacunek i nawiązywaniem nieoczywistych przyjaźni. Tym większa szkoda, że część wątków średnio przekonuje i miałem wrażenie, że zostały doczepione nieco na siłę. Ot, chociażby jeden z marynarzy zaczyna popadać w coraz większe szaleństwo, ale tak naprawdę nic z tego nie wynika. Odnoszę w ogóle wrażenie, że Terror mógłby być spokojnie krótszy o dwa odcinki. Momentami za dużo tu rozmów o niczym, za dużo nudy i oczekiwania nie wiadomo na co.
Serial ma jednak elementy, którym nic się nie da zarzucić. Pierwszym może być autentycznie fenomenalna scenografia. Twórcy bardzo dbają o szczegóły, więc wszystko – od krajobrazów, przez statki, aż po ubrania i przedmioty codziennego użytku – wygląda wiarygodnie. Jak już wspominałem, naprawdę można odczuć ogromne zimno doskwierające bohaterom, tak samo jak ich lęk, samotność i zagubienie w tej wielkiej, niemal w całości białej głuszy. Drugą ogromną zaletą jest aktorstwo. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż zatrudniono tu osoby, które mają spore doświadczenie nie tylko w filmach, ale i serialach. Jest więc chociażby Ciaran Hinds (fantastyczny Juliusz Cezar z Rzymu), Tobias Menzies (również Rzym oraz Gra o Tron), Paul Ready (Utopia) oraz Jared Harris (Mad Men). Ten ostatni jest chyba jedną z dwóch najciekawszych postaci. Francis Crozier to skomplikowana osoba, inteligentna i doświadczona, ale mocno niedoceniona, co wyraźnie mu ciąży. Ze wszystkich sił stara się więc zadbać o wszystko, na co tylko może mieć wpływ. Drugim bardzo ważnym bohaterem jest Cornelius Hickey, z jednej typowy cwaniak, egoista i gość będący w stanie zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel, a z drugiej nie da się mu odmówić bystrości, sprytu i – momentami – nawet odrobiny racji.
Mimo wszystkich swoich zalet, które widzę i doceniam, od Terroru – muszę przyznać – nieco się odbiłem. Owszem, oglądałem ten serial z przyjemnością, jednak nie mogę powiedzieć, bym specjalnie nie mógł doczekać się na to, co wydarzy się w kolejnym odcinku. Niespecjalnie też związałem się emocjonalnie z którąkolwiek z postaci, wszyscy byli mi dość obojętni w sumie (może to jeden z powodów, dla których czasem byłem znudzony). Brakowało mi w tej produkcji większego napięcia, jakiegoś magnetyzmu, którym odznaczają się wybitne seriale, od których człowiek nie może się oderwać. Tym niemniej Terror uważam za rzecz godną zarówno uwagi, jak i polecenia.
Atuty
- Aktorstwo;
- Dużo ciekawych obserwacji;
- Świetna scenografia i dobra muzyka;
- Kilka zaskakujących twistów i dobrze poprowadzonych wątków
Wady
- Jednak nie wszystkie wątki przekonują;
- Chyba też nie wszystkie są potrzebne, dałoby się to pewnie skrócić;
- Stosunkowo mało napięcia w tym wszystkim
Terror, chociaż niepozbawiony wad, jest naprawdę dobrym serialem.
Przeczytaj również
Komentarze (31)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych