Onrush – graliśmy w betę i chcemy więcej. Zabawa formą w najczystszej postaci
Na przestrzeni dwóch ostatnich miesięcy miałem dwukrotnie okazję sprawdzić Onrush. Nietuzinkowa produkcja nowego zespołu Codemasters wyróżnia się z tłumu, ale czy zabawna forma może odnieść zamierzony sukces? Mam szczerą nadzieję, że tak.
Na początku ubiegłego miesiąca pojawiłem się na londyńskim pokazie Onrush, a moje dokładne wrażenia z imprezy znajdziecie w 248 numerze PSX Extreme. Spotkanie z byłymi twórcami Driveclube’a było dla mnie ciekawym doświadczeniem - deweloperzy wyraźnie chcą udowodnić światu, że Japończycy popełnili błąd rezygnując z ich usług. Na szczęście pewna część zespołu przetrwała i znalazła schronienie pod skrzydłami Codemasters. To właśnie „Mistrzowie Kodu” zaopiekowali się zespołem pozwalając im dokończyć prace nad zupełnie nową marką, która wyróżnia się z tłumu wszystkich tegorocznych premier.
To nie są wyścigi
W ubiegłym miesiącu byłem bardzo pozytywnie zaskoczony Onrush, gdyż twórcy wymykają się gatunkowi oferując coś zupełnie nowego. Tytuł to w zasadzie połączenie MotorStorma, Burnouta, SSX-a, Call of Duty z Overwatchem, a ja należę do grona graczy, którzy lubią takie eksperymenty. Pozytywne wrażenia z pokazu bez problemu wparowały na moją kanapę, bo tytuł Codemasters równie dobrze smakuje we własnych czterech ścianach.
Produkcję trudno tak naprawdę porównać do innych wyścigów, ponieważ każde starcie w Onrush to pojedynek dwóch zespołów, który nie kończy się po przejechaniu z punktu A do punktu B – w każdym wariancie zabawy muszą zostać spełnione ustalone wymagania, a kolejnym urozmaiceniem jest fakt, że obok graczy jeżdżą dodatkowe boty. Sztuczna inteligencja ma nie tylko za zadanie tworzyć „tłum”, ale identycznie jak w przypadku Titanfall, pozwala poczuć „moc” – wypchnięcie takiego rywala z mapy jest łatwiejsze, a niszczenie kolejnych przeciwników znacznie zwiększa przyjemność płynącą z ekranu. Deweloperzy podczas testów prezentowali wyłącznie kawałek przygotowanych atrakcji, bo w ostatecznym rozrachunku Onrush zaoferuje cztery tryby rozgrywki – Countdown (każdy z zespołów posiada ograniczenie czasowe, a przejeżdżanie przez wyznaczone pola zwiększa limit; przegrywa drużyna, której skończy się czas), Lockdown (zakręcona dominacja - na mapie porusza się punkt, po których trzeba jeździć, by drużyna zdobywała bonusy), Overdrive (każdy kierowca musi spalać nitro, dzięki czemu jego ekipa zdobywa punkty), Switch (zawodnicy mają tylko 3 życia, ich wozy zmieniają się po „śmierci”).
Od pierwszego chwycenia kontrolera w łapy miałem świadomość, że twórcy czerpią garściami z innych wielkich hitów dostępnych na rynku. Bez wątpienia w tym szaleństwie jest pewna metoda, ponieważ Onrush smakuje naprawdę przyzwoicie. Rywalizacja jest dynamiczna, efektowna i często wymyka się spod kontroli. Oczywiście znacznie lepiej grało mi się w Londynie, gdzie obok miałem zespół dziennikarzy i mogliśmy się ze sobą komunikować, wygłupiać się, a niektórzy nie kryli niezadowolenia z przegranych, ale nawet w domowym zaciszu potrafiłem docenić koncepcję Brytyjczyków.
To nie jest Overwatch
Wspomnienie produkcji Blizzarda nie pojawia się w tym tekście przez przypadek, ponieważ jeden z twórców nie ukrywał tej inspiracji. Onrush idąc drogą wielkiego shootera ma zaoferować dynamiczną akcję, bez wielkich przerw pomiędzy meczami, pojedynkami przepełnionymi satysfakcją i z efektem „jeszcze jednego meczu”. To przyjemne uczucie pojawia się w grze twórców Driveclube’a, ale niestety ginie w gąszczu dość powtarzalnych pojedynków, które nie oferują najważniejszego – odpowiedniego zróżnicowania maszyn. Chociaż w pozycji pojawia się osiem klas pojazdów, to trudno mówić o oczekiwanych różnicach, ponieważ dynamizm pojedynków sprawia, że specjalne umiejętności nie mają ogromnego wpływu na rywalizację. W rezultacie podczas kolejnych testów nie umiałem znaleźć dla siebie odpowiedniego wozu i po kilku godzinach gry pojawiła się monotonia. Autorzy niby wrzucają do gry wiele samochodów, pozwalają zbierać doświadczenie, skupiają się na personalizacji postaci, ale… Czy takie atrakcje wystarczą, by podbić rynek?
Overwatch wyróżnia się jeszcze jednym – piekielnie mocnymi serwerami, dzięki którym zmagania nie są niszczone przez jakiekolwiek problemy. Natomiast w przypadku Onrush podczas otwartych testów nietrudno było dostrzec teleportujące się samochody czy też po prostu lagi. Z tymi niedogodnościami walczyli również znajomi sprawdzający grę, więc mogę śmiało uznać, że problemem nie było moje połączenie, a obciążenie infrastruktury przygotowanej przez Codemasters. Takie problemy nie mogą mieć miejsca w dniu premiery, bo nie ukrywajmy, ale Onrush w głównej mierze będzie opierać się na zmaganiach sieciowych. Autorzy podkreślają, że przygotowują również kampanię, którą sprawdzimy w gronie maksymalnie pięciu znajomych. Trudno jednak oczekiwać od tego wariantu zabawy wielkiej opowieści na 30 godzin rozgrywki, bo dodatkowy tryb ma raczej na celu nauczyć nas podstaw i przygotować na sieciowe ekscesy. Kampania będzie na pewno sprawną rozgrzewką, która jednocześnie pozwoli zdobyć kilka dodatkowych skórek czy też innych przedmiotów do personalizacji, ponieważ nasze dobre wyniki zostaną nagrodzone skrzynkami.
Dużym atutem gry są lokacje, ponieważ w tym wypadku mamy do czynienia z wielkimi terenami, które choć nie oferują otwartej struktury, to jednak potrafią zachwycić prezentacją. Odniosłem w trakcie testów wrażenie, że w pewien sposób to właśnie mapy są jednym z największych skarbów gry, bo w idealnie łączą gameplay, samochody oraz całą koncepcję tytułu. W dniu premiery Onrush otrzyma 12 zróżnicowanych terenów, a zespół zapowiada przygotowanie kolejnych miejscówek, więc możemy liczyć na nowe krajobrazy oraz konkretne wykorzystanie warunków atmosferycznych.
Więc czym jest Onrush?
Brytyjczycy zdecydowali się na bardzo ryzykowany mix. Sony nie zaufało takiej propozycji, ale Codemasters widzi w tym szaleństwie pewną metodę. Nie jestem pewien, czy premierowa zawartość zda egzamin, jednak mam wielką nadzieję, że na ostatniej prostej studio dokonało kilku dobrych decyzji i Onrush okaże się sukcesem. Nasza branża potrzebuje tak nietuzinkowych propozycji, a tylko i wyłącznie dobra sprzedaż może w tym wypadku zachęcić kolejnych deweloperów do jeszcze większego żonglowania gatunkami.
Tylko właśnie… Czy taki tytuł ma jakąkolwiek rację bytu? Pewnie wielu naszych czytelników sprawdziło podczas ostatnich testów Onrush, więc chętnie zapoznam się z Waszymi opiniami dotyczącymi produkcji.
Potrzebujemy takich gier jak Onrush?
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych